Powiem Ci na moim przykładzie..
1 procedura i robiłam wszystko książkowo... zastrzyk co do minuty, luteina przez znienawidzony aplikator i nic.... drugi transfer oczywiście pilnowałam czasu zastrzyków ale bez przesady, nie traktowałam siebie jak jajo tylko normalnie i zmieniłam tą aplikację luteiny na swój palec... udało się. Aplikatory powyrzucałam a luteiny używam do tej pory.
Jak włożysz 1 raz ją palcem to poczujesz że ona od razu się jakby rozpuszcza więc uważam że tam gdzie ma się wchłonąć to się wchłonie
Na pewno jest to mniej inwazyjne. Ja nigdy nie używałam aplikatorów ale nie raz potrafiłam siebie nim poranić co też do przyjemnych nie należy