reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

My sami myśleliśmy o tym czy u nas w rodzinach jest coś nie tak ale wszystko ok. Nas z mężem pod wzedem genetycznym wogole nie badali mówiąc szczerze to nawet nam nie oferowali takiego badania. Tylko namawiał na te genetyczne badanie zarodka ale my się nie zdecydowaliśmy bo 1szt to koszt 2500zl a zarodków mieliśmy 5 więc dla nas cena kosmos...
u mnie w klinice to standard i podstawowe odpowiadające za częste poronienia chyba 3 moje (te odpowiadające za większe ryzyko zakrzepicy) i 2 emka geny (mukowiscydozy i czegoś tam jeszcze- zapomiałam) koszt razem około 1500 zł więc nie tragedia - chociaż wiem, że dziewczyny robiły kariotypy na nfz. My nie mieliśmy czasu.
 
reklama
u mnie w klinice to standard i podstawowe odpowiadające za częste poronienia chyba 3 moje (te odpowiadające za większe ryzyko zakrzepicy) i 2 emka geny (mukowiscydozy i czegoś tam jeszcze- zapomiałam) koszt razem około 1500 zł więc nie tragedia - chociaż wiem, że dziewczyny robiły kariotypy na nfz. My nie mieliśmy czasu.

Kurde aż zła jestem czemu nam tego nie zaproponowano. Przecież wiadomo że te 1500zl też byśmy wydali żeby mieć tą pewność. Przy następnej wizycie zapytam o to. Chyba że wyszli z założenia że jesteśmy młodzi ale z drugiej strony co to ma wspólnego z genetyka.
 
Kurde aż zła jestem czemu nam tego nie zaproponowano. Przecież wiadomo że te 1500zl też byśmy wydali żeby mieć tą pewność. Przy następnej wizycie zapytam o to. Chyba że wyszli z założenia że jesteśmy młodzi ale z drugiej strony co to ma wspólnego z genetyka.
różne polityki - różnych klinik - chociaż uważam, że warto wydać te 1500 i wiedzieć, że na spokojnie można potem wydać kilka razy tyle na ivf i mieć spokojniejszą głowę - spokój kosztuje po prostu...
 
My sami myśleliśmy o tym czy u nas w rodzinach jest coś nie tak ale wszystko ok. Nas z mężem pod wzedem genetycznym wogole nie badali mówiąc szczerze to nawet nam nie oferowali takiego badania. Tylko namawiał na te genetyczne badanie zarodka ale my się nie zdecydowaliśmy bo 1szt to koszt 2500zl a zarodków mieliśmy 5 więc dla nas cena kosmos...
My zdecydowaliśmy się na badanie genetyczne zarodków głównie ze względu na wynik chromatyny nasienia - 27%. Przy wysokiej fragmentacji DNA plemników ryzyko wady genetycznej jest wyższe. Podstawowe badanie genetyczne zarodka może wykluczyć niektóre choroby. Jak zajrzę wieczorem do protokołu z badania, to napiszę konkretnie, co tam się bada. Dodatkowo, gdyby okazało się, że któryś zarodek był chory, uniknęłabym dylematów co zrobić w momencie, gdybym już była w ciąży. Chorych zarodków się nie transferuje. Nie pamiętam teraz, ale chyba była opcja zniszczenia. Okazało się, że nasze 2 jedyne blastki były zdrowe (w badanym zakresie). Byłam trochę spokojniejsza po ich transferowaniu i wiedziałam, że będą to dziewczynki. Niestety żadna kruszynka z nami nie została. Z kolejnej stymulacji mieliśmy 1 zarodek i ten nie był badany. Beta nie drgnęła.
 
Kurde aż zła jestem czemu nam tego nie zaproponowano. Przecież wiadomo że te 1500zl też byśmy wydali żeby mieć tą pewność. Przy następnej wizycie zapytam o to. Chyba że wyszli z założenia że jesteśmy młodzi ale z drugiej strony co to ma wspólnego z genetyka.
Ja leczę się w N.ovum. Przed podejściem do ivf zlecili mi całą masę badań. Nie sądzę, że chcieli na tym zarobić, bo akceptują badania z zewnątrz i ja większość tak zrobiłam. Raczej chcą się zabezpieczyć na wypadek pozwów (że ivf a dziecko chore).
Nie pamiętam wszystkich, ale były to na pewno kariotypy, CFTR i AZF u męża, wirusy (HIV, WZW B i C), u mnie p/ciała różyczki, toksoplazmozy, cytomegalii, tarczyca (łącznie z przeciwciałami antyTPO i TG), do tego usg piersi, oczywiście FSH i AMH, cytologia, no i podstawowe badania takie jak morfologia, wątrobowe, VDRL, mocz... trochŕ nas to kosztowało, na pewno jeszcze o czymś zapomniałam, ale wykluczyło ważne rzeczy, które mogły mieć wpływ na niepowodzenia transferu.
 
Hej dawno nas tu nie było . Dziś jest prawie 37 tydz ciąży termin początek grudnia. Już wszystko naszykowane, jestem spakowana i gotowa na finał. Ogólnie wszystko przebiega prawidłowo z dolegliwości miałam chyba wszystkie możliwe. Nie obyło się ostatnio na krótkim pobycie w szpitalu, ale to przez olbrzymi stres który mi towarzszy ale mam nadzieję że wszystko dobrze się skończy. Przytyłam całe 13 kilo w tym połowę w piersiach cudzie trwaj
Czekają cie piękne święta i piękny czas.Życzę szybkiego i szczęśliwego rozwiazania
 
Do wyrzucenia z tego co wiem :(
.
Ale co do wyrzucenia?
U nas badanie kariotypow mojego i M bylo podstawowym badaniem przed rozpoczeciem procedury. Wlasnie po to, by sprawdzic czy wszystko ok z naszymi genami, czy nie przekazemy wadliwych genow dziecku. Lekarz nam tlumaczyl, ze nieplodnosc idzie czesto w parze wlasnie z wadliwymi kariotypami rodzicow (jakkolwiek brutalnie by to nie brzmialo, natura sie w ten sposob broni przed rozmnazaniem wadliwych jednostek). Gdyby cos wyszlo nie tak, bylaby podstawa do rozwazenia KD, ND lub adopcji zarodka. Tak jak Surykatka pisala, w przypadku czynnika meskiego bada sie tez CFTR oraz mikrodelecje w obrebie chromosomu Y, poniewaz nieprawidlowosci w obrebie tych genow odpowiadaja za meska nieplodnosc. To jeden z etapow diagnostyki meskiej nieplodnosci. Z CFTR chodzi tez o wysokie ryzyko (majac mutacje) przekazania dziecku mukowiscydozy. Mutacja CFTR jest czesta u rasy kaukazkiej, dlatego w Pl sie to sprawdza.
Natomiast badanie genet zarodkow to cos zupelnie innego. Pytalismy o to naszego lekarza, ale pomijajac fakt, ze w N.ovum tego nie robia (z wypowiedzi dr wyszlo, ze najbardziej z przyczyn ideologicznych kliniki, ale moze sie myle i to bylo tylko moje odczucie), to dr nam tlumaczyl, ze i tak sie nie wykryje wszystkich mozliwych chorob, a istnieje jakies tam ryzyko uszkodzenia zarodka (pobieraja z niego komorki do badan). Podobno ma to sens w sytuacji gdy wiemy, ze ktores z rodzicos jest nosicielem powaznej choroby genetycznej i moze ja przekazac potomstwu. Wtedy robia badania ukierunkowane na dana wade. Czytalam kiedys forum z takimi wlasnie przypadkami i kurcze byly dzieqczyny, ktore niby bez problemu moglyby zajsc naturalnie, a pezy ivf wychodzilo im po 100% chorych zarodkow [emoji58]
 
Ostatnia edycja:
reklama
Do góry