Cześć. Mam aktualnie 40 dzień cyklu. Zazwyczaj wahają mi się pomiędzy 28-34 dni. Od 28 dc zrobiłam już 4 testy, wszystkie negatywne. 2 tygodnie temu zaczęły mnie boleć sutki (przestały 3 dni temu), mam częstomocz, jestem cały czas zmęczona, delikatnie boli mnie podbrzusze, ale jest to raczej takie jednorazowe pociągnięcie, ukłucie, albo napięcie. Nie mam żadnych typowych objawów jakie zwykle mam przed okresem. 36 dc zauważyłam na majtkach drobne 4 kropelki czystej krwi i byłam przekonana, że zaczyna mi okres jednak nic więcej się nie pojawiło. Od 38dc mam delikatne plamienie (widoczne tylko przy podcieraniu). Głównie to bladoróżowy śluz, czasem brunatny. Lekko boli mnie brzuch, ale jest to nieporównywalne z okresem, tak samo jak plamienie, bo zawsze jest ono na początku obfite i bolesne, często z drobnymi skrzepami.
Od momentu kiedy zaczął mi się spóźniać okres zaczęłam badać szyjkę i cały czas była wysoko, jednak nie byłam w stanie stwierdzić czy jest otwarta czy zamknięta.
Czy któraś z was tak miała? Czy to może być tak późne krwawienie implantacyjne czy jednak jakiś dziwnie lekki, tak bardzo spóźniony okres? Robić kolejny test, wybrać się na betę czy dzielnie czekać na rozwój sytuacji?
Od momentu kiedy zaczął mi się spóźniać okres zaczęłam badać szyjkę i cały czas była wysoko, jednak nie byłam w stanie stwierdzić czy jest otwarta czy zamknięta.
Czy któraś z was tak miała? Czy to może być tak późne krwawienie implantacyjne czy jednak jakiś dziwnie lekki, tak bardzo spóźniony okres? Robić kolejny test, wybrać się na betę czy dzielnie czekać na rozwój sytuacji?