boska.ka
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 27 Wrzesień 2019
- Postów
- 470
Hej!
Czy są tutaj mamy, które karmią piersią inaczej?
Ja swoją "przygodę" z KPI zaczęłam prawie 3 tygodnie temu, gdy urodziłam synka, a w moich piersiach była susza (niestety specjalistka laktacyjna stwierdziła, że mam słabo wykształcone gruczoły mleczne i muszę walczyć laktatorem, żeby cokolwiek się w nich pojawiło, ponad to mój syn urodził się w 35 tc i musiał leżeć w inkubatorze).
Jak sobie radzicie z odciąganiem pokarmu?
Niestety ja przeżywam katusze... gdy siedzę 15 + 15 min i w butelce widzę tylko 30-max 40 ml szczególnie w nocy.. kiedy wiem, że mogłabym sobie spać, albo przytulać do snu synka.
Obecnie cały czas walczę i pompuję 9 razy na dobę w czym jedna sesja to PP. Nie wiem ile czasu wytrzymam, bo po każdej sesji i tak muszę dokarmiać małego mm... bo przecież 3 tygodniowy noworodek nie naje się 30ml mojego mleka ;/
Czy wy też macie takie problemy/historie?
Ja popijając ziółka na laktację po cichu liczę na to, że w końcu mleko zacznie płynąć... bo nachodzą mnie powoli myśli, że czas spędzony na laktatorze mogłabym poświęcić synowi...
Czy są tutaj mamy, które karmią piersią inaczej?
Ja swoją "przygodę" z KPI zaczęłam prawie 3 tygodnie temu, gdy urodziłam synka, a w moich piersiach była susza (niestety specjalistka laktacyjna stwierdziła, że mam słabo wykształcone gruczoły mleczne i muszę walczyć laktatorem, żeby cokolwiek się w nich pojawiło, ponad to mój syn urodził się w 35 tc i musiał leżeć w inkubatorze).
Jak sobie radzicie z odciąganiem pokarmu?
Niestety ja przeżywam katusze... gdy siedzę 15 + 15 min i w butelce widzę tylko 30-max 40 ml szczególnie w nocy.. kiedy wiem, że mogłabym sobie spać, albo przytulać do snu synka.
Obecnie cały czas walczę i pompuję 9 razy na dobę w czym jedna sesja to PP. Nie wiem ile czasu wytrzymam, bo po każdej sesji i tak muszę dokarmiać małego mm... bo przecież 3 tygodniowy noworodek nie naje się 30ml mojego mleka ;/
Czy wy też macie takie problemy/historie?
Ja popijając ziółka na laktację po cichu liczę na to, że w końcu mleko zacznie płynąć... bo nachodzą mnie powoli myśli, że czas spędzony na laktatorze mogłabym poświęcić synowi...