reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Karolinka 25 tc urodzona 27.03.2011

Dołączył(a)
31 Marzec 2011
Postów
4
Witam...

Nigdy sie nie udzielałam na tego typu forach,ale teraz mam sytuację kryzysową,więc mam nadzieję,że znajdę tu dobrą radę...Wczoraj wyszłam ze szpitala po CC i do tej pory nie moge uwierzyć,że moja córeńka już się urodziła...Od początku ciąży miałam problemy z łożyskiem,niestety przodującym i Karolcia urodziła się bardzo wcześnie. Kilka dni temu.Waży tylko 760 gram,na razie ma problemy z oddchem(cały czas respirator) karmiona dożylnie i niedomknięty przewód Bottala.Stan jest stabilny. Prosze powiedzcie mi,czy jeżeli teraz stan córeczki jest zadowalający to czy może sie pogorszyć,jestem strasznie zmartwiona,na razie z płuckami jest dobrze,jelita też,nie ma wylewów i retinopatii(ale to będzie miała badane dokładniej za ok.2 tygodnie) Niem mam już siły codziennie modle się o jej zdrowie,ale ona jest taka maleńka...czy da radę...Nie umiem sobie poradzic z tymi myślami...Pomóżcie!!! Co jej może grozić??? Czy Wasze dzieci też na początku czuły się dobrze a później się pogorszyło??? Tak strasznie się boję..Każde wejscie na sale do córeczki przyprawia mnie drżenie serca... Licze na kazda odpowedz. Pozdrawiam.
 
reklama
Olcia- gratuluje coreczki i zycze duuuzo zdrowka dla malej
a dla Ciebie duuuuuzo sil !!!
Kto inny niz Ty musi wierzyc ze bedzie dobrze !! musi byc !!
Niestety nikt nie moze Cie zapewnic , ze juz sie nie pogorszy,
musisz czekac- choc czekanie jest teraz najgorsze- wiem to...
ale czas pokaze, czy nie bedzie wylewow, czy jelitka beda pracowac, czy nie bedzie zadnych powiklan po respiratorze- oczka i uszka
Niestety na takie maluszki czyha duzo niebezpieczenstw
i choc sa bardzo malutkie to i bardzo silne !! wierze ze i Twoja coreczka bedzie silna i dzielna !!
 
Przedewszystkim musisz uzbroic sie w cierpliwosc i siłe i nie poddawac sie...tu sa mamy ktorych dzieci terz urodziły sie bardzo wczesnie i wyszły z tego
 
Olciaa przede wszystkim teraz nie można przewidzieć co będzie z oczkami, jelitkami itd. Siatkówka jeszcze jest nie wykształcona. Pomalutku, w miarę dojrzewania będzie miała sprawdzane oczka. U nas od 4 tyg życia sprawdzane były co tydzień. Na szczęście retinopatia nas ominęła. Martwicze zapalenie jelit może wyjść jak malutkiej zaczną podawać mleko przez sondę. Na razie jak piszesz, żywiona jest przez kroplówki. Powiem Ci że moja córcia długo nie trawiła mleka, podawano jej 3 ml a góra za 2 dni odsysali zieloną treść z żołądka. Straszyli martwym jelitem ale podano jej leki i zaczęła robić kupki i trawić ok 8 tyg życia. Po prostu musiała dojrzeć do wszystkiego. Ciesz się tym co jest, że nie ma wylewów i wiekszych powikłań. Respi wiadomo, płucka jeszcze nie dadzą rady same. Moja Paulinka miała i odmę opłucnową i zapalenie płuc i przewód botalla otwrty, który dodatkowo obciążał płuca i wyszła z tego. Nie ma nawet dysplazji. Uwierz w swoją kruszynkę, bądź przy niej, mów do niej, żeby wiedziała, że jesteś obok. No i pisz na bierząco o wszystkim, bardzo Ci to pomoże a my uspokoimy, kiedy bedzie trzeba.
Trzymam kciuki za Karolinkę :-)
 
Chyba nikt inny nie rozumie tak dobrze mamy wczesniaka jak tylko inne mamy które przeszły przez to samo.Trudno okreslic teraz co bedzie bo na to jest jeszcze za wczesnie.Trzeba wierzyc z całych sił,ze bedzie dobrze.Z moim synkiem(ur.w 27 tyg ciązy z wagą 590g)też było nie najgorzej na poczatku,wiadomo,że stan był ciężki ale mówili,ze stabilny.Niestety jak miał miesiąc dostalismy tel ze szpitala,że synek umiera...Ciężko opisac to co przezywalismy wtedy,ale mój mały sie nie poddał i wyszedł z tego mimo,ze lekarze nie dawali mu żadnych szans.Zawsze pozostaje wiara.Trudno powiedziec co moze grozic,czas pokaze,ale mam nadzieję,ze wszystko bedzie dobrze.U mnie nie jest kolorowo,ale każdy przypadek jest bardzo indywidualny,a my jestesmy tu po to,zeby podnosic na duchu a nie dołowac.Trzymam kciuki za Was,pamietaj,ze dziewczynki są duzo silniejsze!Bądz przy niej jak tylko mozesz,głaskaj i mów do niej dużo.Nasze dzieciaczki to czuja i to daje im siłe do walki:tak:
Trzymajcie się...Trzymam kciuki!!!
 
Witaj, ja urodziłam synka zaledwie 10 dni przed terminem, ale mialam za to powazne problemy z lozyskiem, synek wazyl niewiele ponad 2 kg. co nie jest normalne u dziecka urodzonego w 39tc. Staś leżał kilka dni na neonatologii, miał robione dokładne badania, na szczescie wszystko okazało sie byc prawidłowe. Dziś Staś jest małym grubaskiem:) ale do czego zmierzam, kiedy odwiedzałam synka na neonatologii to zdazylam zaprzyjaznic sie z kikoma mamami wczesniaczkow rownie skrajnych jak Twoja Córeczka. Do dziś jestem pelna podziwu dla tych malutkich bąbelków, one tak dzielnie walczyły, miały taka ogromna wolę walki. Widziałam jak bardzo te mamy sie bały, bardzo im wspolczułam. Z częścią tych mam kontakt utrzymuje do dzis, minelo juz prawie 5 miesiecy od czasu narodzin mojego dziecka. Wszystkie te malutkie bąbelki opuściły juz szpital, czują sie bardzo dobrze i nie mają wiekszych powiklań zwiazanych z wczesniactwem:) Wierzę że bedzie tak rowniez w Waszym przypadku. 3-mam za Was mocno kciuki.
 
Witaj!
Miałam ten sam problem w ciąży co Ty, niestety moja córeczka urodziła się, tylko a zarazem aż tydzień wcześniej bo w 24tc (a dla takiego maleństwa tydzień to duża różnica )ważyła 650g. Wierzę,że wasza historia zakończy się szczesliwie, moja córeczka leżała z 2 chłopczykami z 25tc i wyszli szczęśliwi do domku ze swoimi mamusiami, ale nie będę ukrywała przed Wami długa droga.
 
Mój synek urodził się w 27tc waga 720gram przyczyna gestoza wiec już w brzuchu miał ciężkie warunki.W szpitalu spędziliśmy 101 dni od prawie dwóch miesięcy jesteśmy już w domu.To będzie dla Was trudny czas musicie być bardo cierpliwy i mieć dużo siły aby walczyć razem z Karolcią być z nią,patrzeć jak rośnie i w końcu zabrać ją do domu.U tak skrajnych wcześniaków raczej zawsze coś się dzieje czyli problemy z oddychaniem,trawieniem,infekcje, trzeba przez to wszystko przejśc i małymi kroczkami do przodu.U nas na początku było dobrze po pierwszej dobie udało się Jasia rozintubować i przejść na cpap następnie na sam tlen.Załamanie nastąpiło po 3 tyg życia kiedy złapał sepsę a następnie kaniula przebiła opłucną wtedy była prawdziwa walka o jego życie.Zniszczone przez nie dodmę płuca potrzebują czasu na regeneracje więc długo schodziliśmy z cpap i tlenu.
Wylew 2 stopnia nastąpił w szóstej dobie życia (o wylewie dowiedziałam się pod koniec pobytu w szpitalu) nie ma już po nim śladu.Retinopatia 2 plus wycofała się całkowicie,botal zamknął się sam.Pozostała spora dysplazja oskrzelowo-płucna ale mam nadzieję że i to pokonamy wiem że proces regeneracji płuc jest długotrwały.Uczucie strachu ciągle mi towarzyszyło gdy szłam do synka czasami serce waliło tak mocno a czasami po prostu bałam się wejść na oddział.Tak naprawdę to wielka niewiadoma i nie można przewidzieć co się wydarzy widziałam wcześniaki które szły bez problemowo i tylko rosły były jednak trochę starsze 29-30 tc.Wszystkie dzieci które były w szpitalu z moim synkiem są już w domu tak więc musi być dobrze i pamiętaj że dziewczynki są silniejsze.Z jakiego miasta jesteście?
 
reklama
Hej,
doskonale wiem co przeżywasz, niedawno sama przez to przechodziłam, bałam się każdego telefonu i serce miałam w gardle wchodząc na oddział. Zresztą Wojtuś do tej pory jest w szpitalu.
Urodził się chory, z candidą we krwi, sepsa, botall, dysplazja bo ponad miesiąc na respi, do dnia dzisiejszego na cepapie, retinopatia niby się cofa ale. Tlen oczywiście potrzebny, jedzenie go męczy ale jestem z niego bardzooo dumna bo przeszedł naprawdę długą drogę. Też brakowało mi sił, zresztą nadal jestem niewiarygodnie zmęczona), miałam i mam koszmary, nie wiadomo co tam z jego wylewami, niby się wchłaniało ale sprawdzić trzeba.
Ileś infekcji pod rząd przerabialiśmy a obecnie jak wiesz walczę z niechęcią i nieudolnością personelu.
Przyznam, że trzy miesiące temu mówiłam najbliższym, że Wojtuś najprawdopdobniej umrze, jego stan był bardzo poważny określany u nich "very serious but not critical" i było ciężko. Miałam załamania, ataki paniki, baa-nawet omamy słuchowe.
Nigdy nie wątp w swoje Dziecko i musisz się trzymać, te dzieci mają niesmowitą chęć życia i wolę walki, mam nadzieję, że córeczka wielokrotnie pozytywnie Cię zaskoczy i to już wkrótce, powodzenia!
 
Do góry