reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Jak samopoczucie, mamusiu?

jesli kogos ma to moze to jest przyczyna dla ktorej nie ma ochoty nic naprawiac a jesli nikogo nie ma to co jest przyczyna takiego stanu?? czemu nie chce nawet z toba porozmawiac i wybucha jak pytasz o jakies blachostki?
kurcze ci faceci cos ostatnio powariowali :baffled: czy oni nie wiedza ze na takich awanturach i tak napietych sytuacjach w domu cierpia tez dzieci ktore wszystko sluchaja i chlona jak gabka?
jestescie po slubie tyle co my - moze to jakis kryzysowy czas ;-)
 
reklama
AniaM ja juz myślałam, że u Was jest ok. Ostatnio pisałaś o poprawie w sferze łóżkowej i że jest coraz lepiej. Tylko do Ciebie będzie należała decyzja co zrobisz, ale nie wiem czy warto być z facetem, który Cię nie szanuje. Ola tez patrzy na to wszystko, może nie rozumie, ale widzi w jaki sposób on Cię traktuje. Może postaw sobie pytanie: Czy wyobrażasz sobie całe życie z nim? Nie będzie łatwo, ale trzeba cos wybrać. Ja Cię podziwiam, masz na głowie cały dom, opieke nad Olą i jeszcze dwa psy. Jesteś dzielną i mądrą kobietą więc na peno podejmiesz właściwą decyzję.

Kasiulla nie bądź prorokiem:-D wszystko się ułoży.

Marlenka może jednak kiedyś bedzie szansa na to, abyście zamieszkali razem???

Cięzko mi jest dawać Wam rady w kwestii facetów, bo ja takich problemów nie mam. Mój mąż czasami jest cały tydzień poza domem, jednak jak tylko wraca to od razu bierze Mateusza na ręce i się z nim bawi. Jak ma wolne a ja jestem w pracy to sam się nim zajmuje, nawet nie chce żeby babcie przychodziły (no chyba że chce się wyspać po całym tygodniu pracy). Jeszcze nigdy nie zdenerwował się na Mateusza, nawet gdy był marudny. Relacje między nami są super, czasem są jakieś kłótnie ale bardzo rzadko. Jest czuły opiekuńczy, zaradny.
Nie piszę tego, żeby Was zdołować czy pokazać jaki mi jest dobrze, ale dlatego, że uważam że facet chyba powinien dorosnąć do małżeństwa, dziecka. I sa tacy, którzy sprawdzają się w tych rolach. Dużo daje rozmowa, ale spokojna, bo emocje na pewno nie są dobrym doradcą.
 
no to nie tylko u mnie takie jazdy...ja teoretycznie na grzesia narzekać nie powinnam.. po 7 godzin dziennie siedzie z Igą, ostatnio nawet zaczął ją kąpać mimo że ma jedną rękę niesprawną.
ale...no cóż jest mnóstwo ale. wydaje mi się że coraz mniej mnie szanuje. ostatnio mi wykrzyczał że to ja chciałam ślubu (trochę mniej grzecznymi słowami) .zatkało mnie. też ciągle słyszę zarzuty że się do wszystkiego przyp...alam. jest totalnie niezaradny- to ja muszę wszystko załatwiać i o wszystko dbać. wcześniej mi to nie przeszkadzało ale jak się pojawiła Gigusia to mam trochę mniej czasu i wkurza mnie to.

też coraz częściej myślę że chciałabym go zostawić. a wszyscy wokół rozpływają się w zachwytach jakiego to cudownego męża mam. a ja mam wrażenie że wszystko oprócz Igi nas dzieli...
eh, ponarzekałam trochę. nic mnie tak nie wkurza jak brak szacunku, miłość się kiedyś kończy, ale jak nie ma szacunku to porażka...
trzymajcie się dziewczyny.
 
a ja nie moge nadazyc z przeczytanim tego watku :-( i powiem szczerze troche mnie to frustruje :baffled: bo widzialam ze wazne sprawy tu poruszylyscie a moj maly mezczyzna (czyzby robil sie z niego szowinista ;-) ) nie pozwala mi sie na niczym skupic...no oczywiscie poza nim samym!! :dry: :cool2:
 
ufff, aleście naprodukowały dziewczynki!
w końcu lepiej się czuję i mogłam właczyć komputer (jeszcze nie siedzę i boli mnie przy chodzeniu, ale jest ok - pierwszy tydzień "chodziłam" na czworaka:wściekła/y:)
 
Benita, ja nie muszę czekać do tego dnia:-Dczesem jak usypiam Igę, albo jak spokojnnie ssie moją pierś robi mi się jakoś tak ...rzewnie. i dziękuję Bogu że ją mam, i uwierzyć nie mogę że miałam ją w brzuchu. i łzy mi same kapią jak szalone. i myślę że chyba jakaś stuknięta jestem..
jak mi moja Mama mówiła że jesteśmy największym szczęściem jej życia, to jakoś jej nie wierzyłam. było nas pięcioro i było jej pewnie bardzo ciężko. dopiero teraz zaczynam to rozumieć.
chcę mieć dzidziusia jeszcze jednego...

Kasianka - rękoma i nogami podpisuję się pod Twoim postem !!!!!!:happy: :happy: :happy: :happy: :happy:

tylko zamiast "jeszcze jednego" - "jeszcze dwa":-D :-D
 
A ja uważam, że o związek trzeba zawalczyć.
Jeśli się nie uda to trudno, ale przynajmniej nie będziecie miały do siebie pretensji, że czegoś nie zrobiłyście.
Jak już się dzieje źle, to jest coraz gorzej i ktoś musi wbrew swoim zasadom zachować się rozsądnie, bez emocji, ratować małżeństwo.
Dla dziecka, ale również dla siebie, jeśli jeszcze iskierka miłości jest to da się rozpalić i ogień.
Wiem, że to bardzo trudne. No i w końcu to my babeczki jesteśmy mądrzejsze i musimy wyciągnąć rękę.
Spokojna rozmowa i nie dawanie powodów do awantur i przede wszystkim zabieganie o faceta . . .
. . . może to jest złoty środek.
Ja bym próbowała, bo kocham mojego R. Nie raz się działo źle, wspominki o rozwodzie też były, ale póki się kochamy to udaje się godzić.
Życzę szczęścia wszystkim zagubionym parom.
 
Osinko - a co się stało??? (z góry przepraszam jeśli już pisałaś a ja nie doczytałam:happy: )

z poprzednim postem wypaliłam spontanicznie - a potem czytam, że takie tematy się porobiły ...

co do realcji z facetami - chyba przez to że mamy takie jazdy z rodzicami męża to my sami między sobą już nie wywołujemy nerwowych sytuacji i cenimy sobie spokój, moja małżowinka przeszła przyspieszony proces dojrzewania - rodzice z nim ostro pojechali wyrzucając go ze swojego życia + pojawił się synek + zaczęliśmy budowę ... no i jakoś dobrze poczuł się z tą samodzielnością ( co mnie do dziś szokuje, bo przed dzieckiem pasował do opisów Waszych mężów)

ale oczywiście też mamy problemy w stylu, że ja mu ciągle coś każę i jestem jędza;-) - w tej kwestii poszliśmy na kompromis i wysiłek jest obustronny - staram się nie czepiać drobiazgów i je olewać, a przede wszystkim nie zrzędzić, wszystko nie musi być idealnie zrobione, jak widzę że jest zmęczony to ja zajmuję się Maksem, na tenisa chodzi wcześnie rano albo późno wieczorem, niestety w stosunku do Maksa to mi się zdarza raż na miesiąc stracić cierpliwość - wtedy on to widzi i bez słowa zajmuje się Maksem, żebym mogła ochłonąć, no i przede wszystkim staramy się spędzać wieczory rzeczywiście razem albo razem wychodzić, rozmawiając o pierdołach, a nie o tym co trzeba zrobić i co nie jest zrobione i kto ma to robić, ja ze swojej strony naprawdę staram się uwzględniać jego potrzeby jak widzę, powoli zmierza do granicy wytrzymałości, zmęczenia lub braku tenisa - to daję mu odpocząć , przespać się, wyganiam na kort i wszystko gra - on stara się robić to samo, chociaż cudów nie ma on raczej nie zgaduje moich oczekiwań i muszę mu wyraźnie zakomunikować, tyl że nie tonem pretensji, a raczej prośby czy pożalenia się, że czuję się zmęczona itd.

... ale się rozpisałam :happy: a chodziło mi poprostu o to, że mój mąż jest dla mnie tak samo, choć inaczej ważny jak synek i daję mu to odczuć:happy:

AniuM - ale po słowach o beznadziejności Oli to chyba słusznie zastanawiasz się nad sensem wszystkiego - jeśli to nie było w złości to jest to problem -- przykromi bardzo i trzymam za Was kciuki
 
aniam: bardzo przykro czyta sie twoje posty :-( nawet nic nie mozna ci poradzic bo to duzy problem i nie ma co mowic ze jest inaczej, bo macie dziecko. cudowną, sliczną i kochaną coreczke (wbrew temu co mowi twoj m)!! nie bardzo mam pomysl jak cie pocieszyc, ale podejrzewam ze nawet najlepsze pocieszenie nie jest w stanie pomoc- bo tu przydaloby sie porzadne pranie mozgu twojego M i to z dodatkiem wybielacza, bo chyba go cos przyćmiło!! :wściekła/y:
jeśli masz rodziców, którzy ci pomogą to tez jest rozwiązanie- przynajmniej na spacer z psami sama kiedyś wyskoczysz. ja teraz mam pod opieka jednego psiuńka to wiem ze bywa cieżko. dziecko na biodrze i pilnowanie smyczy...

marlenka: z wami tez widze kiepsko... co sie dziej z tymi facetami?? chyba nie przygotowali sie psychicznie do tak odpowiedzialnej roli jak dbanie o rodzine... a podobno kobiety to slaba plec....

bez komentarza :-(
 
reklama
AniaM,jezeli moge to sie tez wtrace w te dyskusje.Kiedys pamietam jeszcze jak bylysmy w ciazy tez byl taki moment kiedy sie zastanawialas gdzie sie podziac i nie chcialas siedziec w domu.Z Wami chyba co chwila jest zle.pamietam tez rozne Twoje opowiadania o Twoim mezu no i skladajac to wszystko w jedna calosc mysle ze rzeczywiscie nie ma sensu ciagnac ego.No chyba ze go tak bardzo kochasz ze masz nadzieje ze wasze relacje sie poprawia i narazie brak Ci sil rozstac sie z nim.Ale..jezeli on w taki sposob traktuje wasz zwiazek i obecnosc Oli w waszym zyciu to raczej nie jest wart Twoich uczuc.Tak mysle.Nie wyobrazam sobie zeby moj Bartek w taki sposob wypowiedzial sie o Majce mimo ze przyznam tez co chwila sie klucimy,ale rowniez duzo rozmawiamy o swoich problemach(mimo ze narazie nie znajdujemy wyjscia z sytuacji).Rzecz jasna-po urodzeniu dziecka wszystko sie zmienia,relacje miedzy dwoma rodzicami tez podlegaja najczesciej zmian,ale jezeli chodzi o uczucia do dziecka,to sadze ze nie ma watpliwosci-normalny rodzic kocha swojego dziecka obojetnie czy nadal kocha tez swoja zone(meza).
AniaM,jezeli to wszystko co napisalas powyzej napisalas spokojnie i nie zaraz po klutni czyli jest przemyslane,to naprawde pomysl po rozstaniu.Mysle tez ze mozliwe ze on ma kogos i w ten sposob tylko chce Cie zniechecic do siebie i zrobic wszystko zeby to Twoja byla decyzja o rozstaniu.Nie daj mu tej szansy i zrob wszystko co mozliwe zeby sie dowiedziec o co w tym wszystkim chodzi.Ja przynajmniej chyba tak bym zrobila.
 
Do góry