reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

jak odzyskać sens życia?

Kindzi, ja sie dowiedzialam, ze moja mama poronila pierwsza ciaze, czyli wedlug mojej wewnetrznej teorii ja tez bylam takim asertywnym berbeciem, ktory chcial sobie sam wybrac termin. Mama zawsze opowiadala, ze dlugo sie z tata o mnie starali, bez skutku. Nigdy jednak nie powiedziala, ze w tym okresie 'staran' byla strata ciazy. Dopiero teraz sie przyznala i strasznie plakala. Ponad 30 lat minelo, a dopiero teraz sie pogodzila i mi podziekowala. Jesli mam szukac sensu tego, co mi sie przytrafilo, to moze miedzy innymi po to, by wreszcie pomoc mojej mamie, ktora 30 lat trzymala to w sobie? Jak czlowiek nastawi sie na szukanie pozytywow, okazuje sie, ze we wszystkim daje sie je znalezc.
 
reklama
dzięki dziewczyny za odpowiedź, ale zależy mi na odpowiedzi Elomelo z punktu widzenia osoby wierzącej...
 
My staraliśmy się o dziecko trochę ponad rok i już powoli zaczęliśmy wpadać w panikę gdzie może być problem. Nagle niespodziewania okazała się że jest ciąża a kilka tygodni później że dziecka już nie ma.
Znajomy twierdzi że być może to miał być znak że nie mamy się martwić i niepotrzebnie panikować bo możemy mieć dzieci, tylko że akurat w tym momencie nie możemy/nie powinniśmy ich mieć, może mamy zająć się innymi zobowiązaniami i cierpliwie czekać.
Wiem że to jest dość banalne wytłumaczenie ale dla mnie wygodne, dzięki niemu nie pytam tysiące razy na dzień "dlaczego" i to trochę pomaga.
 
Katherinne moja mamunia też poroniła, dwa razy: przede mną i po mnie... i jak ostatnio o tym rozmawiałyśmy, to powiedziała mi : i zobacz, mam teraz ciebie, Kasię i Jasia...cudowne dzieci, Ty też będziesz miała następnego maluszka... strasznie się popłakałam przy tej rozmowie z nią.

Matita ​ja też jestem osobą wierzącą :) ale pewnie nie tak, jak Elomelo :) no to czekamy na odpowiedź :)
 
Matita, ja tez jestem osoba wierzaca i szukam w tej sytuacji sily i ukojenia w Bogu, ale nie istnieje cos takiego, jak 'z punktu widzenia osoby wierzacej', bo to mimo wszystko bedzie bardzo subiektywny punkt widzenia. Tak, jak osoby niewierzace odbieraja to na rozne sposoby, tak i wierzace na rozne. Wiara jest sprawa bardzo indywidualna. nawet w obrebie jednostki, ja sama jedna kazdego dnia inaczej wszystko odczuwam i moge opowiedziec o roznych 'wyjasnieniach' w kontekscie wiary. Mam jednak opory, czy taka dyskusja nie skonczy sie wyrzutami z serii 'a gdzie byl Bog' i nie bedzie naklaniac do zwatpienia czy bluznierstwa. To dosyc sliski temat na te chwile. Wiem, ze niektorzy w trudnych chwilach od Boga sie odwracaja i innych tez probuja do tego naklonic.
 
Nawet jeśli wierzący, to i tak jesteśmy ludźmi, a natura człowieka jest jaka jest...wydaje mi się, że nawet osoby bardzo mocno wierzące, mają chwile zwątpienia...nie wiem czy to dobrze, czy źle, nie mnie to oceniać
I chyba nie dowiemy się nigdy DLACZEGO, na pewno nie w naszym ziemskim życiu...
Każdej mamie, nawet superwierzącej jest ciężko po stracie dziecka.
Ale jak dla mnie nic tu nie da obwinianie Boga. Bóg nie jest złośliwy (nawet już ktoś pisał o tym) i nie chce zrobić krzywdy kobiecie poprzez zabranie jej dziecka. To bez sensu winić Boga. Ja do takich wniosków doszłam. Ostatnio.
 
A ja jakoś nadal nie mogę się pogodzić. Straciłam moje dziecko 21 grudnia 2012 r. i niby żyję, niby pracuję, ale jakoś tak ciężko dalej żyć. Jeszcze nie potrafię opisac wszystkiego tak ja wy. na razie jeszcze cierpię sama w sobie.
 
reklama
Do góry