reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

jak odejść i jak to rozwiązac.

Taka jedna, choc pewnie bedzie ci trudno rozmawiac o tym na spokojnie, postaraj sie zachowac klase i nie unos sie zrób z tego spokojna rozmowe, podkresl ze chcesz sie rozstac w sposób pokojowy i bez zbednych zlosliwosci, i ze tak bedzie lepiej dla was wszystkich, napewno po tych doswiadczeniach kazde z was wyciagnie wnioski i juz bedziecie bogatsi o te doswiadczenia w nastepnych zwiazkach.Zycze powodzenia.


Dzięki :-)
 
reklama
Niepewnosc powinna wzbudzac wieksze starania aby ten ktos mial z nami dobrze i byl z nami szczesliwy. A nie pograzac wszystko jeszcze bardziej.

niestety nie zawsze tak jest jak bysmy chcieli, aby było: mówię tu w imieniu tych zdradzonych....Niepewność może zniechęcać zdradzone osoby do wysiłku i starań o tą drugą osobę, ponieważ ciagle targają nami : brak wiary w siebie, niska samoocena, niepewnosc i lęk że jednak ta osoba w dlaszym ciagu może Cie zdradzać mimo zapewnień...

"Natomiast jesli wie i dlatego tak sie zachowuje to musi byc glupim sadysta. Glupim, bo nic z tym nie robi, a sadysta, bo latami pozwala na takie zachowanie chyba tylko po to aby miec okazje do ciaglego znecania sie"

Glupim? Bo jest słaby psychicznie np?, bo nie zna własnej wartości i nie wierzy we własne siły?
"Pozwala na takie zachowanie"- a jak mam nie pozwolić na takie zachowanie?
Mam rabnąc ręką w stół i mojego malżonka nagle oświeci i od razu przestanie mnie zdradzać? Oj nie zawsze tak jest, nie zawsze to zalezy tylko od nas. Albo mam mu dac klapsa i skruszony jak małe dziecko się rozplacze i przestanie źle się zachowywać?
Oj chyba się nie rozumiemy..:no:
Jesli ktos chce zdradzić albo zdradzać, będzie to robił w taki sposób, aby druga osoba się nie domysliła. Uklad będzie cacy, mąż będzie kochający, pracowity, miły, wydaje Ci się że jest juz wszystko ok, az tu nagle pewnego pieknego dnia przypadkowo odczytujesz miłego smska wyslanego do innej kobiety...:angry: i załamka totalna. Wtedy się zorientujesz że Twoje starania poszły na marne i czujesz jak wyrastają Ci z glowy piekne dlugie "jelenie" rogi :baffled::sorry2:
 
Ostatnia edycja:
Rozyczko75 - Napisalam "powinna" bo wiem, ze bywa roznie. Nie bede sie rozpisywac, bo w tej chwili nie mam czasu. Powiem tylko, ze pisze rowniez jako osoba zdradzone. Wiecej na ten temat mozesz poczytac w temacie o zdradzie.

Takajedna - Milo, ze do czegos sie przydalam...:-) I powiem Ci jeszcze jedno: jesli sie boisz to wez cos na nerwy przed rozmowa. Nie znam Ciebie i nie wiem jaka jestes osoba, ale bardzo wazne abys nie dala sie sprowokowac do awantury. Jak on chce - niech szaleje, krzyczy i co tam jeszcze wymysli. Ale Ty wygrasz jesli zachowasz spokoj. Mow malo a konkretnie (im mniej powiesz tym mniejsza szansa, ze powiesz cos zle!;-)), i nie wdawaj sie w dyskusje typu "dlaczego?" "co sie stalo" itd. To nie ma znaczenia teraz. Musicie znalezc wspolny jezyk aby zalatwic problemy praktyczne. Jesli on nie bedzie w stanie np. sie uspokoic. Zakoncz rozmowe i powiedz, ze wrocicie do niej kiedy on sie uspokoi. Najwazniejsze to nie dac sie nerwom, bo mozna powiedziec za duzo i walnac cos, czego bedzie sie pozniej zalowalo.
Jesli rozmowe dobrze przygotujesz (ale i tak raczej musisz liczyc na niepodzianki), przemyslisz wszystko i bedziesz nad soba panowac to masz duze szanse na to, ze rozstaniecie sie w pokoju, lub bedzie on mozliwy w przyszlosci. Warto.....
Trzymam mocno kciuki i daj znac jak poszlo. Moze byc na pw!
Jestesmy z Toba ;-):tak:!
 
Rozyczko75 - Napisalam "powinna" bo wiem, ze bywa roznie. Nie bede sie rozpisywac, bo w tej chwili nie mam czasu. Powiem tylko, ze pisze rowniez jako osoba zdradzone. Wiecej na ten temat mozesz poczytac w temacie o zdradzie.

Takajedna - Milo, ze do czegos sie przydalam...:-) I powiem Ci jeszcze jedno: jesli sie boisz to wez cos na nerwy przed rozmowa. Nie znam Ciebie i nie wiem jaka jestes osoba, ale bardzo wazne abys nie dala sie sprowokowac do awantury. Jak on chce - niech szaleje, krzyczy i co tam jeszcze wymysli. Ale Ty wygrasz jesli zachowasz spokoj. Mow malo a konkretnie (im mniej powiesz tym mniejsza szansa, ze powiesz cos zle!;-)), i nie wdawaj sie w dyskusje typu "dlaczego?" "co sie stalo" itd. To nie ma znaczenia teraz. Musicie znalezc wspolny jezyk aby zalatwic problemy praktyczne. Jesli on nie bedzie w stanie np. sie uspokoic. Zakoncz rozmowe i powiedz, ze wrocicie do niej kiedy on sie uspokoi. Najwazniejsze to nie dac sie nerwom, bo mozna powiedziec za duzo i walnac cos, czego bedzie sie pozniej zalowalo.
Jesli rozmowe dobrze przygotujesz (ale i tak raczej musisz liczyc na niepodzianki), przemyslisz wszystko i bedziesz nad soba panowac to masz duze szanse na to, ze rozstaniecie sie w pokoju, lub bedzie on mozliwy w przyszlosci. Warto.....
Trzymam mocno kciuki i daj znac jak poszlo. Moze byc na pw!
Jestesmy z Toba ;-):tak:!


odezwę się na pewno :-):tak:
 
Ania :szok: jeszcze Ciebie tutaj nie było... przykro mi, że Ci się pierdzieli :-( a nie masz się czym martwić, bo ot tak matce dzieci nie zabiorą... wybierz się do prawnika, załóż mu pozew czy coś... nie masz się czego bać, bo on Cię niszczy...

Ja to tak od siebie, ale Muszelka i inne dziewczyny wiecej Ci powiedzą... ja Ci mogę poradzić idź do prawnika i walcz o siebie i o dzieci!!!
 
witam
mam dwie corki 8 lat i 2 miesiace-starsza wychowywalam sama i nie jest dzieckiem mojego owczesnego meza.jestesmy po slubie 2 lata i niestety nie uklada sie jak powinno sie ukladac-zreszta od poczatku tak bylo- nie wiem chyba zgodzilam sie na slub zeby nie byc sama. w kazdym razie nie planowalam wiecej dzieci az tu rok po slubie zaszlam w ciaze-szczerze powiem ze bylam zalamana -balam sie ze bedzie jak przy poprzednim dzioecku ze nie bedzie mi pomagal,bede z nia wiecznie sama.no i nie mylilam sie niestety.dodam jeszcze ze mala jest dzieckiem bardzo placzliwym-na okraglo placze i marudzi, a ja jestem osoba bardzo nerwowa i nadpobudliwa, i nie raz napisalam do meza glupiego smsa ze mam dosyc tego dzieciaka, ze Ty chciales dziecko to z nia teraz siedz i wiele innych bzdur ktore nie sa prawda a pisalam czy mowilam to w nerwach. na dodatek jak pisalam wczesnie j nie uklada nam sie i podjelismy decyzje o rozstaniu. najgorsze jest to ze on chce zabrac mala???? przytoczyl mi smsy jakie pisalam jako dowod itd. dodam ze od poczatku nie spedzil z mala sam dluzej niz godzine, nie wstal ani razu w nocy zeby mi pomoc itp.czy mozliwe jest ze przez moja glupote i nerwy moge stracic mala????tego sie tylko bioje!!!
jezeli ma te smsy to ja gdybym była sędzią w tej sprawie i czytała je to bym Ci zabrała dziecko i przyznała je ojcu.nikt by nie udowodnił tego że on przy nim nie siedział nie opiekował się nią.a Twoje smsy są.wiec moze sprawdz czy on to ma rzeczywiście.bo może blefować.jestem troszkę w szoku bo masz dwoje dzieci a to było trzecie i pisałaś takie smsy.zdaje się ze jesteś doświadczoną mamą i coś takiego nie powinno mieć miejsca.co innego jak mamą jest osoba młoda która urodziła pierwsze dziecko i nie wytrzymuje z nowa sytuacją.no ale nie mnie Cię oceniać.życzę jak najlepiej.pozdrawiam
 
2 miesiace po porodzie masz prawo byc jeszcze w stresie poporodowym. Tym bardziej mozesz byc w lekkiej depresji poporodowej. To z pewnoscia sedzia wezmie pod uwage (przynajmniej powiniem). Musisz zadac sobie pytanie: czy chcesz aby mala zostala przy Tobie bo tego pragniesz, czy aby poprostu jemu jej nie dac. Nie gniewaj sie, ze tak pisze, ale nie znam Ciebie i Twojej sytuacji lepiej niz sama to opisalas. Tak wiec poprostu "gdybam" na rozne mozliwosci. Jesli pragniesz aby mala przy Tobie zostala to ja na Twoim miejscu poszlabym do lekarza i pogadala od serca. Moze dobrze by bylo, jesli zdiagnozowalby u Ciebie lekka depresje poporodowa i zalecil leczenie. To tlumaczyloby Twoje sms-y w razie mniej wyrozumialego sedziego. Leczenie pokazuje, ze sie starasz i ze to przejsciowe. Mozesz tez sama udac sie do psychologa i poprosic o wydanie opinii o Tobie na papierze. To dosc dobra metoda. Psycholog na papierze oswiadczy z jakich powodow pisalas takie sms-y i w jakim stanie jestes. Oraz jakie masz predyspozycje do dobrego zaopiekowania sie corka. Takiego papierka nikt Ci nie podwazy! Zaden sedzia czy maz. Jedynie moga ewentualnie zarzadac nowej opinii. Ale to juz tylko formalnosc. W kazdym razie nie czekalabym na to co nastapi, ale sama uprzedzala pene kroki prawne meza lub jego adwokata. Jesli udowodnisz, ze nie ma przeciwwskazan do opieki nad dzieckiem to nie wyobrazam sobie aby jakis sedzia Ci je odebral. Poza tym napewno masz swiadkow na to kto i jak sie dzieckiem opiekuje. Glupie sms-y w chwilach slabosci to zaden dowod. Wiekszosc matek przechodzi chwile slabosci. Czasem jest moment, ze sie dziecka wrecz nienawidzi, ale po 2 sekundach czlowiek sam sobie sie dziwi, ze tak poczol. I ma wyrzuty sumienia. Sama mam niezly temperament i przez takie chwilie przechodzilam. Zapewniam, ze nie jestesmy w mniejszosci i takie odczucia wcale nie swiadcza o tym, ze jestesmy gorszymi matkami czy mniej kochamy nasze dzieci. A psycholog wrecz Ci powie, ze fakt przyznawania sie do negatywnych uczuc (wszyscy ludzie takie miewaja!) jest obiawem zdrowej psychiki!
Jednak na zimne warto dmuchac i przygotowac sie na wszelka ewentualnosc.

Jesli jednak chcesz corki z innych powodow to zastanow sie dobrze czy komus nie wyrzadzisz krzywdy. To, ze maz nie poswiecal dziecku uwagi przez te 2 miesiace wcale nie musi swiadczyc o tym, ze nie da rady, czy ze nie bedzie dobrym ojcem. Moze okazac sie super tata jeszcze. Nie znam go, ale wiem, ze czesto niedoceniamy facetow. Znam przypadki kiedy w podobnych sytuacjach ojcowie stawali na wysokosci zadania i wychowali wspanialych ludzi.

Najwazniejsze teraz to byc szczerym z sama soba. A potem dzialac!

Jeszcze tak na marginesie: Od jak dawna Wam sie nie uklada? Czy pewna jestes, ze to nie tylko kryzys spowodowanym pojawieniem sie dziecka? Czesto wlasnie w pierwszym roku zycia dziecka pary przechodza powazny kryzys, ktory zazwyczaj przezwyciezaja z czasem. Czy probowaliscie poradni malzenskiej? Czasem Warto chociaz sprobowac. Sedzia na sprawie rozwodowej moze wrecz zarzadac abyscie odbyli kilka sesji zanim on da Wam rozwod. Czasem te sesje ratuja zwiazek. Ale czasem nie ma juz czego ratowac.

Nie wiem jak to jest u Ciebie, ale sama przeszlam przez zwiazek z desperacji, i znam kilka innych kobiet o podobnych doswiadczeniach. To sie nigdy dobrze nie konczy. Jednak trudno to sobie wytlumaczyc. Czlowiek wmawia sobie, ze kocha, ze jest szczesliwy, ze tak sie da zyc itd. Ale z czasem okazuje sie, ze to nieprawda. Owszem, mozna trwac w takim zwiazku niewiadomo jak dlugo, ale nie ma co liczyc na szczescie rodzinne. Wiec po co? Jednak zwiazki z desperacji czesto pozwalaja tez lepiej poznac samego siebie. Wiec nie ma co zalowac, ale poprostu isc do przodu - bogatszym o jedno doswiadczenie wiecej!

Pozdrawiam i zycze powodzenia. Mam nadzieje, ze podejmiesz rozsadna decyzje.
 
dzieki dziewczyny.
Ewunia rowniez mi przykro co do Twoich problemow:-(
Muszelka nigdy w zyciu nie oddalabym nikuomu dzieci i to nie zeby zrobic tej osobie na zlosc tylko ze nie wyobrazam sobie bez nich zycia.masz racje ze moglo to miec zwiazek z jakas depresja te smsy mialy miejsce jakos 2-4 tygodnie po porodzie - calymi dniami chodzilam i plakalam-no i calymi dniami bylam sama z mala, ktora potrafila wcale nie spac tylko zanosic sie z placzu.mometami nerwowo nie wytrzymywalam,sniadanie jedlam o 14 w biegu jak dobrze poszlo,to toalety chodzilam z nia albo starsza corka siedziala przy malej zeby z tego placzu sie nie zadlawila czy cos, wiec nie dziwciie mi sie ze psychicznie nie moglam wytrzymac-on jest ojcem i tez ma jakies obowiazki a nie wszystko na mojej glowie-"bo ona sie przy nim nie uspokoji"-jego slowa.wstydze sie strasznie tego co pisalam, co nie raz mowie czy mysle-ale nie jest to prawda-kocham jedna i druga corke tak samo.moze pisalam to zeby zobaczyl ze potrzbuje jego pomocy-sama nie wiem.
dziekuje Ci kochana bardzo za madre i piekne slowa. w sumie tez myslalam nad ta poradnia-bo rowniez wydaje mi sie w tym przypadku sad by tam nas kierowal.nie wiem czy jest sens co kolwiek ratowac-nie wiem czy chce?bo co jakis czas jest jakas "wojna" a w ciagu tych krotkich 2 lat malzenstwa juz 2 razy myslalam o rozstaniu.sama nie wiem.poczekac jeszcze????ale czy jest na co??pozniej moze byc trudniej. nie wiem naprawde co robic.ja nie twierdze ze jest zlym ojcem i nie umialby jej wychowac bo jest dobrym czlowiekiem i ma podejscie do dzieci. widocznie wyobrazal to sobie inaczej-zreszta sanm mi kiedys powiedzial ze myslal ze male dziecko tylko je i spi a ona caly czas placze!a ile razy bylo ze jak ja bral na rece to wpadala w jeszcze wieksza furie -wtedy oddawal mi ja z tekstem "masz wez ja,bo przy mnie sie nie uspokoji" no i prawda.
maria zle zrozumialas bylam dwa razy w ciazy i mam dwoje dzieci!!!!! plakalam jak po raz drugi zaszlam, ale nawet przez mysl mi nie przeszlo zeby usunac czy cos takiego-a cize mialam zagrozona wiec chwila nieuwagi i moglam poronic,czyli nie jest ze mnie az taka zla matka-za jaka mnie uwazasz. starsza corke wychowywalam sama i nie bylam jeszcze gotowa na kolejne dziecko-on wiedzial od poczatku ze boje sie miec jeszcze jedno dziecko-boje sie ze znow bede z nim sama ze znow beda komplikacje w ciazy i przy porodzie-no i nie mylilam sie.a sa osoby ktore wiedza ze sie mala nie zajmuje-na weekendy najwazniejsze jest dla niego zeby na rybki jechac a nie co kolwiek mi pomoc.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Ania, wiem jaki horror przeżywałaś bo pisałaś na czerwcu naszym... Nie łam się!!! Muszelka dobrze radzi, a jej słowa czyta się z przyjemnością :tak: weź się za siebie i walcz o swoje dzieci!!! broń się Ania!!! powodzenia słońce!!!
 
Do góry