MamaZblizną
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 26 Marzec 2019
- Postów
- 1 040
Ty też w Niemczech? Długo już?Ja podchodzę do ivf i wracam
Zazdroszczę Gdybym mogła pakowałabym się już dziś.
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Ty też w Niemczech? Długo już?Ja podchodzę do ivf i wracam
A jak czujesz kopniaki to nie jesteś spokojniejsza?Dziś skończyłam 17 tydzień i cały czas mam z tyłu głowy czy wszystko jest ok z dzieckiem.
Fizycznie cały czas czuje jakieś pobolewanie podbrzusza kłucie ale lekarz mówi że to normalne wszystko się rozciąga i rośnie.
Na wadze dopiero+1kg a brzuszek nieduży, rano prawie go nie ma a wieczorem wyskakuje ale to pewnie też po części wzdęcia. Ogólnie psychicznie to tak różnie się czuje i właściwie żyje od wizyty do wizyty. Ale nie jest najgorzej[emoji846]
Z całego serca życzę aby się udało
Zazdroszczę planów, żeby tylko udało się mieć bobasa i wracać. Ja mam tu rodzinę, więc wracając do Polski byłabym sama.
Ty też w Niemczech? Długo już? [emoji4]
Zazdroszczę [emoji85] Gdybym mogła pakowałabym się już dziś.
Ja w Niemczech byłam bardzo niezadowolona. Tam podeszłam do pierwszej IUI, trafiłam do jakiegoś kołchozu gdzie lekarz miał tyle pacjentek, że żadnej nie kojarzył. Na wizyty musiałam czekać zazwyczaj do godziny, bo takie miał obsuwy, a mój rekord to 2,5 godziny . Co prawda bardzo kompleksowo mnie przebadali i to by było na tyle. W porównaniu z kliniką w Polsce (InVimed) to dostałam dużo gorszą opiekę. Chociaż teraz w Stanach muszę powiedzieć, że jest jeszcze gorzej. Koszt in vitro - pierwszy transfer to 80 tys. zł . Ja rozumiem, że zarabiam tu trzy razy tyle co w PL, ale ta cena jest wy***na w kosmos i tak się głowie od miesiąca co tu zrobić, bo mi już zostało tylko in vitro albo invocell.Ale ja nie oczekuje, że ktoś mi zrobi In vitro bo ja tak chce, gdzie coś takiego napisałam? Mamy kiepskie wyniki badań, nie wiem czy czytałaś moje pozostałe wypowiedzi. Jeżeli są złe wyniki, 0% morfologii to nie sądzę aby inseminacja się powiodła. Wybieramy się do lekarza, do Pani ginekolog, która jak sądze na pewno nam wszystko przedstawi. Atakujesz mnie a nawet nie znasz mojej sytuacji. Niestety prawda jest taka, że i tak jesteśmy w dużo lepszej sytuacji niż nasze koleżanki w Polsce, którym odbiera się wszelkie pomoce w leczeniu niepłodności i nie zgodzę się z opinią, że w Niemczech też nie jest tak kolorowo. Wszyscy lekarze dostępni na wyciągnięcie ręki, żadnych teleporad i innych cudów, może czasem trzeba poczekać ale na pewno nie lata, może góra dwa miesiące do lekarza specjalisty.. O ile się orientuję to w naszym regionie jest wyjątkowo trudno o reumatologa ale wszystko inne załatwiane jest od ręki, wszelkie badania i szczepienia. Ja jestem bardzo zadowolona i szczerze wszystkim dziewczynom w Polsce współczuję, że nie mogą liczyć na praktycznie żadną pomoc w leczeniu niepłodności.
Ja w Niemczech byłam bardzo niezadowolona. Tam podeszłam do pierwszej IUI, trafiłam do jakiegoś kołchozu gdzie lekarz miał tyle pacjentek, że żadnej nie kojarzył. Na wizyty musiałam czekać zazwyczaj do godziny, bo takie miał obsuwy, a mój rekord to 2,5 godziny . Co prawda bardzo kompleksowo mnie przebadali i to by było na tyle. W porównaniu z kliniką w Polsce (InVimed) to dostałam dużo gorszą opiekę. Chociaż teraz w Stanach muszę powiedzieć, że jest jeszcze gorzej. Koszt in vitro - pierwszy transfer to 80 tys. zł . Ja rozumiem, że zarabiam tu trzy razy tyle co w PL, ale ta cena jest wy***na w kosmos i tak się głowie od miesiąca co tu zrobić, bo mi już zostało tylko in vitro albo invocell.
W Stanach to nawet poród to koszt ok 9-12 tys. $ za 1 dzień hospitalizacji, bo tu jak wszystko jest ok to na drugi dzień wypisują no i tu w grę wchodzą ubezpieczenia zdrowotne, bez nich to chyba nikt by się tu nie leczył, nie rodził itd. Ubezpieczenie może pokryć wiele rzeczy nawet w 100% jednak miesięczne składki są wysokie (część pokrywa pracodawca). Niepłodność to już niestety pakiet rozszerzony i wtedy miesięcznie to są bardzo duże pieniądze. Wiele osób decyduje się zapłacić te 20 tys. $ z własnej kieszeni niż pakować się w mega drogie ubezpieczenie. Ogólnie system zdrowotny jest tu bardzo skomplikowany i trzeba rozważać wiele wariantów żeby wyszło jak najtaniej. Na szczęście każda większa klinika ma doradców finansowo/ubezpieczeniowych.Straszne, nawet nie zdawałam sobie sprawy, że w Stanach jest to takie drogie! prawdziwy luksus.
Tak, ja po pierwszej inseminacji brałam o ile dobrze pamiętam 14 dni, przesunął mi miesiączke, która pojawiła się ok 5 dni po odstawieniu.Cześć dziewczyny czy któraś z was po inseminacji albo in vitro dostawała progesteron??
Czy może on przesunąć miesiączkę ??
Lekarz Kazał mi brać progesterone besins do 9 lutego po inseminacji a potem przyjść na wizytę, wiem prawie napewno że w ciąży nie jestem czy myślicie że moge odstawić i czekać na okres??