My niestety też odwiedziłyśmy szpital... Konsultacja we wtorek z powodu silnego bólu krocza, zalecenie KTG w piątek i w piątek już zostałyśmy w szpitalu. Usłyszałam tylko "witam, mam pacjentkę, 30 tc., zaburzenia rytmu serca u płodu i zagrożenie wcześniejszym porodem". Ścięło mnie z nóg, ze ze łzami w oczach i drżącym głosem poinformowałam tatę Zuzi. Na szczęście arytmia została szybko wykluczona, ale widoczna była regularna czynność skurczowa - jeszcze na szczęście nie bolesna. W 3. dobie przy skurczach na zapisie uciekało serduszko Malutkiej, po kilku godzinach obserwacji usłyszałam "idziemy na porodówkę"... wtedy się dopiero zaczęły skurcze! Na szczęście, lekarz wykluczył, żeby Zuzance działa się krzywda, zapis był przerywany ze względu na jej niezwykłą ruchliwość. Dostałam czopek rozkurczowy. Lekarze niestety nie mogli mi podać fenoterolu, bo wpływa on na przyspieszenie akcji serca - a ja cierpię na tachykardię zatokową. Dostałam maksymalne dawki leków, jakie można - no-spy, relanium, asparginu, luteiny... Teraz siedzimy już w domku. W poniedziałek konsultacja, ale nie wydaje mi się, żeby było lepiej. Ból krocza, przez ucisk główki na szyjkę jest nie do zniesienia, a skurcze nie ustąpiły. Trzymajcie kciuki, żeby Zuzia dała radę jeszcze posiedzieć w brzuszku...