- Dołączył(a)
- 5 Grudzień 2018
- Postów
- 6
Cześć dziewczyny. Szukam porady kogoś doświadczonego w temacie. Aby nakreślić wam obraz całej sytuacji zacznę może od początku. Od 17 sierpnia (19.08 okres) do 12 września mieliśmy z mężem "celibat" (niestety nie zgrały się nam terminy urlopów w pracy) Od przyjazdu do domu, nie marnowaliśmy ani minuty na baraszkowanie. 22 września według kalendarzyka miałam dostać kolejną miesiączkę. Opóźnienie trwało aż do dzisiaj. Dzisiejszego poranka zauważyłam krwawienie, ale jest tak skąpe, że gdyby nie higiena osobista, jedną podpaskę mogłabym mieć założoną całą dobę. Praktycznie wymieniam "czyste" podpaski. Od tygodnia męczyły mnie objawy typowe dla okresu, jednak kiedy go dostawałam, wszystko mijało, teraz nadal bolą mnie piersi, są twarde jak kamienie, mam kłujący ból w podbrzuszu i odczuwam ogólne zmecznie. Przyznam szczerze, że testu ciążowego nie robiłam, będąc święcie przekonana, że przy owych dolegliwościach po prostu okres się spóźnia, ale "przyjdzie" Więc moje zapytanie brzmi... Myślicie, że warto po tym plamieniu wykonać test ciążowy, czy to koniec nadzieji...???