Hej dziewuszki!
Wielkie dzieki za zyczenia :-) Milo jak ktos pamieta :-)
Desmont - bardzo mi przykro z powodu babci. Doskonale wiem co przezywasz, bo moja odeszla 2 lata temu i to nadal boli. Tym bardziej, ze nie mialam mozliwosci byc przy niej w tym czasie...
O katastrofie mozna wiele pisac, bo to z jednej strony szok a z drugiej wyglada na to, ze sami to sprowokowali. Nie zeby mi nie bylo zal tych wszystkich ludzi, bo jest mi bardzo przykro, tylu wartosciowych ludzi odeszlo. Ale nie moge pojac jak mogli leciec jednym samolotem? Tyle waznych dla panstwa osob w jednym miejscu to jak kuszenie losu. I jeszcze ich wybor, zeby ladowac a nie leciec na inne lotnisko - tego to juz nie rozumiem zupelnie. Skonczylo sie jak sie skonczylo i tylko zal pozostaje. I swiadomosc, ze mimo wszystko mozna bylo tego uniknac...
Co do bardziej przyziemnych spraw to zaraz idziemy z Misia do pielegniarki na wazenie i mierzenie, to wreszcie bede wiedziala jak duza jest. Co prawda kilka dni temu wazylam ja samodzielnie, ale nie chce mi sie wierzyc, ze moj pulpet naprawde wazy juz 9,200
!
Probuje ja przekonac do jedzenia innych rzeczy niz butla, tym bardziej, ze mleka z cyca wystarczy do dzisiejszego wieczora, max. jutra rano i bedzie koniec :-( A ona nie chce jesc :-( Wlasnie piore jej fotelik, bo banan wrocil dosc gwaltownie. Przewijak juz umylam, dziecko przebrane i ululane... Po takim stresie nawet ja mam ochote sie zakopac w lozku i nie wychodzic przez miesiac :-( Chyba odpuszcze jej te wszystkie sloiczki, soczki, herbatki, owocki i zostaniemy na samym Nutramigenie. Kiedys musi jej sie znudzic, nie?
I juz nie przysmecam, bo jeszcze czeka mnie praca domowa do odrobienia, a przez te cale wakacje w Polsce, katastrofe, urodziny i jedzenie Misi to jestem juz 3 tyg. do tylu... Strasznie jestem niezorganizowana ;-)
Odezwe sie znowu za pare dni pewnie, chyba ze mi sie uda jeszcze dzis wieczorem. Bawcie sie dobrze! I niech dzieciaki zdrowo rosna :-)