Aj dziewczyny ucho mnie napiernicza tak ze masakra. A u nas dlugi weekend i do wtorku wszystki zamkniete. Malo tego gina mam we wtorek i tez nie dam rady pojsc rano a potem Juliana odbieram i po poludniu tez nie pójdę. A do srody to ja jajo zniose. Jak bedzie bardzo tragicznie to trzeba będzie jechac na ip ale oni tam nic nie zrobia tylko odesla mnie do laryngologa i bede musiala po innych miastach jezdzic bo w swieta jest jeden na kilka miast. Jednym slowem w cholerę jeżdżenia a watpie zeby maz byl szczesliwy z tego powodu.
Po drugie dostalismy kolejny rachunek z szpital młodego prawie 300 euro i trzeba dzwonic i wyjasniac co to jest i dlaczego. No ale dziś nie zalatwi sie nic bo do wtorku życie tutaj zamarlo:/
No i mąż zaczyna nowa prace we wtorek i bedzie dojezdzal ponad 50 km w jedna stronę. Atomatycznie jak by sie cos dalo to minie sporo czasu zanim wroci bo na autostradzie zawsze korki a jak wiadomo nikt mi z dzieckiem nie zostanie. Malo tego mi coraz ciezej a jego nie będZie całymi dniami w domu. Synka tez nikt nie zawizie i nie odbierze wiec musze jakos sama to ogarnac. No przeraza mnie to wszystko ostatnio
o takie dola mam i wkurzona chodze