Kobietki doradzcie cos bo zwariuje...Pisalam juz podobny temat,ale zapytam jeszcze raz.Otoz sprawa wyglada tak:MOj syn(skonczone 5 lat)od wrzesnia zaczal chodzic do przedszkola,i nagle zaczelo sie bicie czy wyzywanie innych dzieci.Wczesniej zanim zaczal uczeszczac do przedszkola nigdy nie bil wyjatkowo innych dzieci.Czasami poszarpal sie z kims ale wiadomo jak to dzieci.Nigdy nie bylo problemu na placu zabaw czy na podworku zeby \bil dzieci,a wiem bo on nie chodzi na podworko sam tylko zawsze z nami.Gdy przychodzi do domu to mowi ze jakies kolezanki wyzywaja go mieso(bo nie chcial jesc kaszy bo woli mieso),ale ze nie jest fajny chlop itd.Poszlam do pani przedszkolanki porozmawiac o tym to powiedziala tylko ze tu(czyli przedszkole)wszystkie dzieci sie wyzywaja,i mowia o tym rodzicom,ale co ciekawego zauwazylam to jedynie mi sie zwraca uwage na to.Nie raz bylam swiadkiem rozmow rodzicow z paniami i nie slyszalam narzekania.Ja oczywiscie wiem ze moj syn nie jest aniolkiem i tez rozrabia dlatego go nie bronie tak do konca,ale nie wiem juz co robic.Pani powiedziala zeby z nim porozmawiac i poswieac wiecej czasu.Caly czas tlumacze dziecku ze nie wolno bic itd jakie sa tego konsekwencje itd,a zas poswiecam jak kazdy normlany rodzic,dziele ten czas miedzy syna,mlodsza corke i dom...Robie co moghe,ale rozmowa jakby do niego wogole nie docierala,daje kare na slodycze na bajki i nic...echo...Macie moze jakies pomysly co zrobic,nigdy nie mialam takich problemow z synem wiec nie wiem co zrobic by zrozumial,a tak dla ciekawosci:zaczelam baczniej obserwowac pania przedszkolanke ktora tak twierdzi ze syn wszystkich bije...Zobaczymy co z tych obserwacji wyjdzie,bo moj syn nie jest aniolkiem(i to naprawde)ale nie pozwole na niego wszystkiego zwalic,dziwnym trafem pani powiedziala mi ostatnio ze tymek zbil chlopaka na podworku,ale zapomniala powiedziec ze innych kolega kopnal go w buzie noga...Na cale szczescie lekko i nic mu sie stalo...No tak...ta skleroza,na skarzyc nie zapominaja a o waznej rzeczy nie powiedza.W tamtym roku taka sama sytuacje miala tesciowa mojego brata ze swoim synem i poszla do dyrektorki i okazalo sie ze to nie tak do konca byla wina tego chlopaka od tesciowej...
reklama
Ewelka witaj, ja mam prawie identyczny problem ,przykro mi bo tez w żaden sposob nie umiem do nie go dotrzec, prawie co dzien pani mi mowi ze byl nie grzeczny ze bije dzieci , zabiera zabawki psuje innym dzieciom, ze wogole bawic sie nie umie z rowiesnikami poprostu niewiem co robic??? Zakazy ma wszystkie juz chyba wprowadzone jakie mozna i co z tego jak on i tak sie tym nie przejmuje, mowi nie to nie. Moze znajdzie się ktos kto ma skuteczny sposob na takie zachowanie??Załamac sie mozna
kasia-matiy
Fanka BB :)
oj, przede wszystkim zacząć należy od tego że dzieci uczą się bicia własnie w przedszkolu i to jest dokładnie wina przedszkolanek a nie rodziców i mogą sobie rozmawiać z rodzicami ale prawda jest taka że po prostu nie umieją zapanować nad dziećmi i utrzymać dyscypliny, więc po pierwsze kobitki nie dajcie się zaszczuć i wmówić sobie że to wszystko wina waszego dziecka bo na pewno tak nie jest, po prostu przedszkolanki znalazły sobie tzw. kozła ofiarnego na którego można zrzucić winę za własne niekompetencje, trzeba im dać jasno do zrozumienia że od tego kończyły szkoły żeby umieć się teraz dziećmi zajmować, a skoro tego nie potrafią to, jak by powiedziała moja kochana ciocia, niech idą pasać krowy ;-) należy zgłosić sprawę do dyrektorki placówki (jeśli to nie pomoże do wyżej, kuratorium itd) i zwrócić uwagę na fakt że opiekunki nie radzą sobie z dyscypliną na zajęciach wykorzystując przy tym słabość matki czy dziecka zwalając na nich całą winę
co do tłumaczenie i rozmowy, to zacznijmy od tego że kary nie przyniosą żadnego efektu, od tego się już naprawdę ucieka bo karanie niewiele pomaga, jak same zresztą widzicie na własnym przykładzie, chociażby dlatego że dziecko nie do końca rozumie za co jest karane, mówi mu się że nie wolno bić ale zwykle jest tak że to nie on zaczyna bójkę tylko ktoś go do tego prowokuje, mama mówi że nie wolno się bić a w przedszkolu wszyscy się tłuką, druga sprawa to taka że jak się dziecku wciąż mówi że jest niegrzeczny, źle się zachowuje itd, to ono zaczyna się utożsamiać z tym twierdzeniem i dochodzi do wniosku że nie warto się starać skoro i tak JEST NIEGRZECZNY i zawsze taki będzie, każdą rozmowę z dzieckiem należy zacząć nie od tego, że nie wolno się bić, ale od pytania: "dlaczego to się stało"? i spróbować zrozumieć malucha który się bronił
jeżeli tylko taką możliwość, to zapiszcie swoje szkraby na lekcje karate, albo najlepiej aikido, dzieciaki się wyszaleją a co najważniejsze nauczą dyscypliny i uzasadnionego użycia siły, wiele osób twierdzi że wysyłanie "agresywnych" dzieci na takie zajęcia to jak szkolenie ich w biciu, nic bardziej mylnego, takie zajęcia uczą właśnie aby unikać użycia przemocy, poza tym dziecko znajduje sposób na spożytkowanie nadmiaru energii ;-) poszukajcie tylko nauczycieli z doświadczeniem i odpowiednimi papierami do zajmowania się dziećmi, najlepiej takich o bardzo dobrej opinii
i jeszcze jedno, warto zawsze udać się z dzieckiem do psychologa, on podpowie wam w jaki sposób nauczyć dziecko odpowiedniego zachowania bez karania go itd. przy okazji poobserwuje dziecko i stwierdzi czy faktycznie problem tkwi w jego agresji czy raczej w agresji otoczenia (jak pani psycholog odwiedzi przedszkole to panie przedszkolanki od razu zaczną inaczej chodzić i mówić ;-)), jedną z zasad jest np. unikanie słowa NIE, zwykle jest bowiem tak, że kiedy mówimy "nie wolno" tego czy tamtego nakierowujemy uwagę dziecka właśnie na tę rzecz w efekcie nie potrafi się ono oprzeć, wypróbujcie to kiedyś na sobie, mi pani psycholog wytłumaczyło to w ten sposób: "co pani pomyśli, kiedy powiem że nie wolno pani myśleć np. o żółtej małpie" - od razu zaczęłam o tym myśleć ;-) teraz zamiast mówić do syna "nie wchodź do kałuży" mówię "omijamy kałużę" i to faktycznie działa ... myślę że taka rozmowa z psychologiem to najlepszy sposób, w końcu nikt z nas nie jest chodzącym ideałem który potrafi sam sobie ze wszystkim poradzić, po to jest właśnie psycholog który zawsze chętnie pomoże ;-)
pozdrawiam :-)
co do tłumaczenie i rozmowy, to zacznijmy od tego że kary nie przyniosą żadnego efektu, od tego się już naprawdę ucieka bo karanie niewiele pomaga, jak same zresztą widzicie na własnym przykładzie, chociażby dlatego że dziecko nie do końca rozumie za co jest karane, mówi mu się że nie wolno bić ale zwykle jest tak że to nie on zaczyna bójkę tylko ktoś go do tego prowokuje, mama mówi że nie wolno się bić a w przedszkolu wszyscy się tłuką, druga sprawa to taka że jak się dziecku wciąż mówi że jest niegrzeczny, źle się zachowuje itd, to ono zaczyna się utożsamiać z tym twierdzeniem i dochodzi do wniosku że nie warto się starać skoro i tak JEST NIEGRZECZNY i zawsze taki będzie, każdą rozmowę z dzieckiem należy zacząć nie od tego, że nie wolno się bić, ale od pytania: "dlaczego to się stało"? i spróbować zrozumieć malucha który się bronił
jeżeli tylko taką możliwość, to zapiszcie swoje szkraby na lekcje karate, albo najlepiej aikido, dzieciaki się wyszaleją a co najważniejsze nauczą dyscypliny i uzasadnionego użycia siły, wiele osób twierdzi że wysyłanie "agresywnych" dzieci na takie zajęcia to jak szkolenie ich w biciu, nic bardziej mylnego, takie zajęcia uczą właśnie aby unikać użycia przemocy, poza tym dziecko znajduje sposób na spożytkowanie nadmiaru energii ;-) poszukajcie tylko nauczycieli z doświadczeniem i odpowiednimi papierami do zajmowania się dziećmi, najlepiej takich o bardzo dobrej opinii
i jeszcze jedno, warto zawsze udać się z dzieckiem do psychologa, on podpowie wam w jaki sposób nauczyć dziecko odpowiedniego zachowania bez karania go itd. przy okazji poobserwuje dziecko i stwierdzi czy faktycznie problem tkwi w jego agresji czy raczej w agresji otoczenia (jak pani psycholog odwiedzi przedszkole to panie przedszkolanki od razu zaczną inaczej chodzić i mówić ;-)), jedną z zasad jest np. unikanie słowa NIE, zwykle jest bowiem tak, że kiedy mówimy "nie wolno" tego czy tamtego nakierowujemy uwagę dziecka właśnie na tę rzecz w efekcie nie potrafi się ono oprzeć, wypróbujcie to kiedyś na sobie, mi pani psycholog wytłumaczyło to w ten sposób: "co pani pomyśli, kiedy powiem że nie wolno pani myśleć np. o żółtej małpie" - od razu zaczęłam o tym myśleć ;-) teraz zamiast mówić do syna "nie wchodź do kałuży" mówię "omijamy kałużę" i to faktycznie działa ... myślę że taka rozmowa z psychologiem to najlepszy sposób, w końcu nikt z nas nie jest chodzącym ideałem który potrafi sam sobie ze wszystkim poradzić, po to jest właśnie psycholog który zawsze chętnie pomoże ;-)
pozdrawiam :-)
mona 0008, często zdarza się tak, że dzieci w wieku przedszkolnym nie wiedzą jak radzić sobie z nagromadzonymi negatywnymi, silnymi emocjami (frustracją, złością na rówieśników, na nauczycieli, nawet na rodziców), najprostszym i najskuteczniejszym rozwiązaniem w mniemaniu dzieci jest bicie, krzyk, zabieranie rzeczy oraz przezywanie. Wydaje mi się, że same zakazy niewiele tu zmienią. Należy również wyjaśnić dziecku, z czym one są związane, co się za nimi kryje. „suchy zakaz nic tu nie zmieni”. Warto byłoby zacząć tłumaczyć dziecku, jakie konsekwencje niesie za sobą jego postępowanie. Należy uświadomić dziecku, że agresja nie jest niczym dobrym, a rozmową
i obustronnym porozumieniem możemy rozwiązywać nasze problemy. Myślę, że można byłoby spróbować zrobić prezentację na statystach, pokazując dziecku, jak radzą sobie dorośli w sytuacji frustrującej.
i obustronnym porozumieniem możemy rozwiązywać nasze problemy. Myślę, że można byłoby spróbować zrobić prezentację na statystach, pokazując dziecku, jak radzą sobie dorośli w sytuacji frustrującej.
Ostatnia edycja:
Podziel się: