Witam. Jestem mama fantastycznego dwulatka i miesieczniaka. Nie ukrywam jednak ze jest mi ciezko najbardziej ze względu na pore zimowa. Czy jest tu mama ktora moglaby mi doradzic jak spedzac czas z taka dwojka zeby zadne nie bylo pokrzywdzone i zeby nie uciekac sie do bajek? :-( i jak je usypiac zeby bylo to prostsze? Teraz musze szybko uspic malego zebym mogla uspic wiekszego, jest jakis sposob na usypianie ich razem?
reklama
Moj mlodszy to straszny cycus, wisi ciagle, potem mu sie duzo ulewa i placze bo mu to przeszkadza... stad malo czasu dla starszego :-( nawet jak spi to niespokojnie wiec ciagle musze wozic lub na rekach... nie wiem jak to pogodzic. Tez liczylam na spokojne niemowle ale juz drugi raz nadzieja okazala sie byc matka glupich...
Zgadzam się z @maja1987 u mnie wygląda to podobnie, rozkładany kocyk i wspólnie bawimy się na podłodze. Dodatkowo bardzo dużo tłumacze córce, dlaczego teraz musze zająć się synem i staram się ją angażować w pomaganie- to ją bardzo cieszy. Podaje chusteczki przy przebieraniu syna, pieluszkę tetrową jak mam go karmić. Teraz jak synek ma już 6 miesięcy to podaje mu zabawki czy smocek daje mu do buzi i zawsze mnie zawoła jak tylko mały zaczyna płakać. A jeżeli chodzi o ulewanie to może to refluks i przydało by się inne mleko i kropelki?
U mnie z młodszym był problem taki - że dużo jadł, potem ulewał - bo miał refluks. I tym jedzeniem "zajadał" pieczenie w gardle, powodując w ten sposób tylko większe dolegliwości. Musiał mieć nieco "ograniczane" jedzenie i do tego leki.
U mnie też różnica 2 lata 2 miesiące - problem się rozwiązał jak starsza córka w wieku 2lat 6 miesięcy poszła do przedszkola. A w międzyczasie musiałam mieć pomoc, by wszystko ze sobą pogodzić.
U mnie też różnica 2 lata 2 miesiące - problem się rozwiązał jak starsza córka w wieku 2lat 6 miesięcy poszła do przedszkola. A w międzyczasie musiałam mieć pomoc, by wszystko ze sobą pogodzić.
Może być tak że on ciągle chce bo ulewa i go pali w gardle a picie mleka na chwilę mu łagodzi objawy, tylko że jak się przejada to nasila refluks. Skonsultuj to z lekarzem ale może trzeba to jakoś zacząć kontrolować. W sensie np. Niech je 15-20 min co 2,5-3h a nie co chwile. Nie chce się wymondrzac bo sytuacji do końca nie znam, ale może warto is do dobrego pediatry i się poradzić. Wtedy też na pewno będzie Ci łatwiej z 2 maluchówUlewa bo za duzo je... nie moge tego zmienic bo nie kontroluje piersi...a on ciagle by chcial. Sprobuje bawic sie tak jak piszecie. Tez duzo tlumacze synkowi ale raczej nie chce pomagac :-(
Może spróbowałabyś tak zrobić przez weekend (wtedy mąż/ partner mógłby Ci pomoc) a po weekendzie poprosić babcie/ ciocie/siostre/kolezanke o 2-3 dni pomocy? Do tygodnia myślę że będzie widać zmiany. Bez tego męczysz się i Ty i maluszek.U jednego pediatry juz bylam. Ja wiem ze on je po to zeby zabic bol tylko przetrzymanie go oznacza godziny krzyku i noszenie na rekach a gdzie jrszcze drugi synus :-(
reklama
@Renia1990 Ale żeby pomóc i nie było godzin krzyku i noszenia na rękach, to trzeba najpierw znaleźć przyczynę problemu. A potem go rozwiązać. Jeśli faktycznie ma refluks - to musisz pamiętać, by odbić go po każdym jedzeniu, karmić możesz częściej, ale mniejszymi porcjami. Powinnaś unieść materac, aby głowa była wyżej. No i porozmawiać z pediatrą o tym ulewaniu - na to są lekarstwa. Być może konieczna będzie wizyta u specjalistów - gastrologa czy alergologa.
Rozumiem, że jest Ci ciężko. Ja też momentami nie wiedziałam jak się nazywam. Ale ten czas minie i trzeba z niego nauczyć się czerpać radość. Dzieci szybko rosną.
Ja na Twoim miejscu zajęłabym się głównie starszakiem. Młodszy niewiele będzie pamiętaj - i do szczęścia potrzebuje niewiele - głównie by go nakarmić, przewinąć i przytulić. Starszy zawsze może "pomóc" ci w kuchni przy przygotowywaniu posiłków. Możecie zrobić dekorowane ciasteczka/babeczki. Możesz obu czytać książki (aczkolwiek moje dzieci w tym wieku wogóle słuchać nie chciały). Starszy może wykonywać różne prace plastyczne (w internecie jest mnóstwo pomysłów). I spacery są jak najbardziej wskazane - choćby i na 15 minut.
Rozumiem, że jest Ci ciężko. Ja też momentami nie wiedziałam jak się nazywam. Ale ten czas minie i trzeba z niego nauczyć się czerpać radość. Dzieci szybko rosną.
Ja na Twoim miejscu zajęłabym się głównie starszakiem. Młodszy niewiele będzie pamiętaj - i do szczęścia potrzebuje niewiele - głównie by go nakarmić, przewinąć i przytulić. Starszy zawsze może "pomóc" ci w kuchni przy przygotowywaniu posiłków. Możecie zrobić dekorowane ciasteczka/babeczki. Możesz obu czytać książki (aczkolwiek moje dzieci w tym wieku wogóle słuchać nie chciały). Starszy może wykonywać różne prace plastyczne (w internecie jest mnóstwo pomysłów). I spacery są jak najbardziej wskazane - choćby i na 15 minut.
Podziel się: