Niestety wiem co czujesz. Bardzo Ci współczuję. Jakie testy planujesz?
Też przeszłam w ubiegłym roku dwa poronienia, pierwszy w 7 tygodniu, okazało sie, że było to puste jajo płodowe. Zaszłam w 2 ciążę miesiąc po łyżeczkowaniu, nie planowałam, ale tak się wtało, od 5-tego tygodnia plamiłam, ale dziecku biło serduszko, widziałam go dwa razy na usg - w 6 i 8 tygodniu, miałam leki na podtrzymanie, cały czas leżałam. W 11 tygodniu zaczęłam mocniej plamić, na usg wyszło, że ciąża obumarła pomiędzy 9 a 10 tygodniem. Na oddziale każda pielęgniarka i ordynator nie omieszkali mi powiedzieć, że to moja wina, że za wcześnie zaszłam po tym pierwszym poronieniu. Trauma, a jeszcze musiałam dłużej tam zostać bo miałam mocne krwawienie. Mój lekarz kazał mi zrobic badania kariotypu, zostałam zakwalifikowana, mam miec test krwi za 2 tygodnie, bo hormony, tarczyca, toxo jest ok. Zrobiłam też badania na zespół antyfosfolipidowy wynik jest dobry. Szczerze mówiąc nie ma słów pocieszenia, nawet upływ czasu nic nie zmienia, gdy akurat w rodzinie i bliskiej przyjaciółce urodziło sie dziecko a kolejni znajomi informują o ciąży... Jest ciężko, pierwszą myślą po poronieniu było liczenie kiedy mogę zacząć się ponownie starać, ale teraz, równe trzy miesiące po łyżeczkowaniu nie jest to takie oczywiste, przeszłam dopiero 1 pełny cykl, dużo dłuższy niż zwykle, a obiecałam sobie, że zdecyduję się na ciażę gdy lekarz powie, że można, po wszystkich badaniach, teraz miesza się u mnie strach przed kolejną porażką,z ogromnym pragnieniem rozpoczęcia starań już teraz.