reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Drugi miesiąc roku mamy, drugie kreski wysikamy! 🤰🍾🥂

Ja wczoraj machnęłam mojemu tel z apką, że flo na wczoraj ovulacje wyznaczył i niestety przy jego obecnym trybie pracy i poznych powrotów do domu, nawet to jako ostateczność nie pomogło... i w sumie nawet mi się już odechciało.... więc sama w myslach zaczęłam wymieniać plusy posiadania już prawie odchowanych dzieci i minusy pojawienia się noworodka w domu i nie byłam nawet rozczarowana brakiem sexu. Dziś też nie jestem. I też rano dopadła mnie mysl, kiedy tę temperaturę nawet przestanę mierzyć,bo bezsensu to. W tym miesiącu dopadło mnie pogodzenie się z faktami, ze moja płodność zbliża się ku końcowi, szanse maleją i nawet nadzieje spadają. I zauwazam, że nie towarzyszy mi już nawet skrajny smutek prowadzący do łez. Budzi sie we mnie rozsądek, że to nie jest dobry moment, a im wiecej czasu uplywa, tym mniej dobry się staje. Lepiej sypiam, odkąd w glowie wiecej argumentów na nie, mniej we mnie napięcia i oczekiwania... i mniej spiny o sex, zaczyna mi pasować harmonogram sex w piatek, sobotę i niedzielę a reszta tyg luz🤣😂 brzmi jak pogodzenie czy odpuszczenie?🤷‍♀️🙈
I jeszcze jedna mysl sie pojawiła, czy u mnie przez kilka cykli nie pojawiła głowna motywacja, że im bardziej nie wychodzi to czy tym bardziej przez to chce.... odsuwając rozsądek na dalszy plan🤷‍♀️
Brzmi jak dobry plan na to żeby nie zwariować ;)
 
reklama
Ja wczoraj machnęłam mojemu tel z apką, że flo na wczoraj ovulacje wyznaczył i niestety przy jego obecnym trybie pracy i poznych powrotów do domu, nawet to jako ostateczność nie pomogło... i w sumie nawet mi się już odechciało.... więc sama w myslach zaczęłam wymieniać plusy posiadania już prawie odchowanych dzieci i minusy pojawienia się noworodka w domu i nie byłam nawet rozczarowana brakiem sexu. Dziś też nie jestem. I też rano dopadła mnie mysl, kiedy tę temperaturę nawet przestanę mierzyć,bo bezsensu to. W tym miesiącu dopadło mnie pogodzenie się z faktami, ze moja płodność zbliża się ku końcowi, szanse maleją i nawet nadzieje spadają. I zauwazam, że nie towarzyszy mi już nawet skrajny smutek prowadzący do łez. Budzi sie we mnie rozsądek, że to nie jest dobry moment, a im wiecej czasu uplywa, tym mniej dobry się staje. Lepiej sypiam, odkąd w glowie wiecej argumentów na nie, mniej we mnie napięcia i oczekiwania... i mniej spiny o sex, zaczyna mi pasować harmonogram sex w piatek, sobotę i niedzielę a reszta tyg luz🤣😂 brzmi jak pogodzenie czy odpuszczenie?🤷‍♀️🙈
I jeszcze jedna mysl sie pojawiła, czy u mnie przez kilka cykli nie pojawiła głowna motywacja, że im bardziej nie wychodzi to czy tym bardziej przez to chce.... odsuwając rozsądek na dalszy plan🤷‍♀️
Rozumiem cie doskonale bo moje myśli są podobne
 
U mnie też dzisiaj kryzys, od 6 rano. Zadzwonił budzik na mierzenie temperatury i pierwsza myśl po przebudzeniu była "po co to wszystko". I okazało się, że moja temperatura poszła w dół tak, jak mój nastrój.
Cały wczorajszy stres ze mnie schodzi. Popłakałam sobie trochę w łóżku jak mąż był w wannie, później powylam pod prysznicem, ale chyba woda nie zamaskowała tego szlochu, bo mąż przyszedł i pytał co się dzieje. Walnęłam bajkę, że to hormony, bo jestem w 7dpo i progesteron jest u szczytu, estrogen mi spada, przecinają się (wtf? :D) i costam. Nie rozumie żadnego z tych słów, ale chyba nie kupił 😅
Mam dzisiaj urlop, jadę załatwiać sprawy urzędowe, zrobię jakieś zakupy, popłacze sobie na parkingach, to może się otrzasne przed powrotem do domu.

No nic. Zobaczę czy lekarka do mnie zadzwoni, zobaczę co powie, mam tylko nadzieję, że zadzwoni do mnie, a nie do niego 🤔 bo on nie wie jak źle jest, muszę mu to jakoś powiedzieć, ale nie wiem jak 🤦‍♀️

Będzie dobrze kochana! Jeśli masz ochotę płakać to płacz! Każdy ma czasem załamki..
u mnie dzisiaj według apki 9 dpo według mnie 8 dpo. Testy białe.. trzy dni temu czułam mocne kłucia w macicy i myślałam, że może to zagnieżdżenie (tego dnia był tez spadek temp), głupia ja 🤦‍♀️. Ogólnie od owulacji chodzę jakaś mega wku*wiona jak nigdy, bo normalnie nerwy zaczynają mi się tydzień przed okresem. Chciałam robić wykres temperatury w tym cyklu bo mierze ale zapomniałam dodawać w aplikacji i dupa z tego, ale wszystko pamiętam. Jakimś dziwnym trafem temperatura od trzech dni utrzymuje się na tym samym poziomie 36,93. Zawsze jest jakaś różnica a tu w tym cyklu taka sama😅, ale ja się temperaturą za bardzo nie sugeruje bo ona spada mi dopiero dzień przed okresem lub w dzień miesiączki i już nie raz miałam złudne nadzieje..
 
Dziewczyny, czy Wam też nie wyświetlają się powiadomienia o nowych wpisach jeśli nie wejdziecie na jakąś grupe z jeden dzień? Nie wyświetlały mi się powiadomienia z forum staraczek chyba z miesiąc i całkiem o nich zapomniałam a teraz mam 946516815stron do nadrobienia 😩
 
My zawsze mówiliśmy z mężem że chcemy mieć dwoje no i mamy parkę udało się lecz parę miesięcy temu ja tłumaczę sobie tak że załączył mi się instynkt macierzyński zapragnęliśmy trzecie i teraz po paru miesiącach starań myślę na co mi to było tyle tego stresu przecież już mam takie duże dziaciaki ale cóż mam powiedzieć to silniejsze od nas pragnienie trzeciego lecz nic z tego nie wychodzi i pewnie tak już pozostanie.
O to jak u mnie. Wszyscy mówią, macie parkę, dzieci odchowane, po prostu nikt nie zakłada już u nas dzieci. No a instynkt sobie...nie zalejesz winem, bo i tak się odzywa:) Moja mama tylko mówi, że przydałoby mi się jeszcze jedno :)
 
Tak czytam i myślę, że chyba nastał jakiś gorszy czas dla nas wszystkich, ja wczoraj po raz kolejny poczułam, że mam już dość, a to dopiero 7 mc, najgorzej, że właśnie miało być podejście „co ma być, to będzie”, a ja tak się wkręciłam, że to temat nr 1 w życiu. I już miałam wczoraj myśli, że skoro pęcherzyk bardzo późno pęka po zastrzyku to stymulacja choooya zadziała, prog będzie zły, nawet jeśli zadziała to w 3 mc i tak nie zajdę i co dalej? Czy jestem gotowa rozmawiać ze Starym o innych opcjach, czy w ogóle ja jestem gotowa na inne opcje? Nie. Mam już dość tego, że wszystko w moim życiu obarczone jest problemami, nigdy nic nie jest po prostu. Tak jak profilaktyczna mastektomia- oczywiście nie żałuję, zawsze będę powtarzać, że lepiej zapobiegać niż leczyć, ale zajęło mi ponad dwa lata żeby dać sobie radę z powikłaniami, które były spowodowane przez nieuwagę lekarza. Nawet nie zliczę ile wydałam kasy, poświęciłam czasu, po ilu lekarzach się nachodziłam, ile miałam w tym czasie ograniczeń.
Wiadomo- zdarza się. Jak zaczęły się starania pomyślałam, ok, nie będzie łatwo, ale kto teraz zachodzi ot tak? No, ale nie myślałam, że każde kolejne badania, każda wizyta tylko będą mnie dobijać. Nie czuję się zaopiekowana, nie mam siły szukać lekarza, któremu zaufam, boli mnie brzuch, mdli mnie i już nie pamiętam, kiedy tak źle się czułam 😞.
Przepraszam, musiałam się wyżalić.
 
A ja mogę też trochę wyrzygać się tutaj? Bo dziś nie jestem przez tą poranną biel tak załamana jak wkurwiona. Cały czas człowiek się pilnuje, ćwiczy, żre tego pierdolonego ananasa, monitoruje cykl, pije jebany sok z buraka kiszonego zamiast pysznego domowego winka, codziennie daje chłopu zasrane pestki dyni i ***** nic a taka patologia pali papierosa i imprezuje z widocznym brzuchem przed klatką i po dziewięciu miesiącach ma zdrowe dziecko. Życie jest takie ***** niesprawiedliwe. Mam nadzieję że nie dostanę bana za te przekleństwa. Tutaj tak się staramy, Brownie czaruje, mierzycie temperatury i co? 💩 No i zaczął się gówniany temat. Dziękuję. Wracam do pracy. 🌩️
Omgggg rozumiem w 100%, jeszcze pare dni temu przechodziłam przez dokładnie to samo, ale no popłacze sobie 2 dni i później już jakoś się otrząsam, kończy się okres i ja znowu pełna nadziei 🌸 i tak w kółko… u Ciebie pewnie te złe dni tez za chwile miną, nowy cykl nowe możliwości, a pierwszy dzień okresu wcale nie musi być tragiczny, w końcu to tez pierwszy dzień ciąży ❤️ w końcu wszystkie zobaczymy te 2 kreski! MUSIMY!!! 😘
 
Ja wczoraj machnęłam mojemu tel z apką, że flo na wczoraj ovulacje wyznaczył i niestety przy jego obecnym trybie pracy i poznych powrotów do domu, nawet to jako ostateczność nie pomogło... i w sumie nawet mi się już odechciało.... więc sama w myslach zaczęłam wymieniać plusy posiadania już prawie odchowanych dzieci i minusy pojawienia się noworodka w domu i nie byłam nawet rozczarowana brakiem sexu. Dziś też nie jestem. I też rano dopadła mnie mysl, kiedy tę temperaturę nawet przestanę mierzyć,bo bezsensu to. W tym miesiącu dopadło mnie pogodzenie się z faktami, ze moja płodność zbliża się ku końcowi, szanse maleją i nawet nadzieje spadają. I zauwazam, że nie towarzyszy mi już nawet skrajny smutek prowadzący do łez. Budzi sie we mnie rozsądek, że to nie jest dobry moment, a im wiecej czasu uplywa, tym mniej dobry się staje. Lepiej sypiam, odkąd w glowie wiecej argumentów na nie, mniej we mnie napięcia i oczekiwania... i mniej spiny o sex, zaczyna mi pasować harmonogram sex w piatek, sobotę i niedzielę a reszta tyg luz🤣😂 brzmi jak pogodzenie czy odpuszczenie?🤷‍♀️🙈
I jeszcze jedna mysl sie pojawiła, czy u mnie przez kilka cykli nie pojawiła głowna motywacja, że im bardziej nie wychodzi to czy tym bardziej przez to chce.... odsuwając rozsądek na dalszy plan🤷‍♀️
Fajnie ujęłaś w słowo to o czym myślę ostatnio. Nawet na testowanie się nie zapisałam. Tylko Was czytam i kibicuję. Myślę że nawet staraczką nie jestem bo już się nie staram.
 
Omgggg rozumiem w 100%, jeszcze pare dni temu przechodziłam przez dokładnie to samo, ale no popłacze sobie 2 dni i później już jakoś się otrząsam, kończy się okres i ja znowu pełna nadziei 🌸 i tak w kółko… u Ciebie pewnie te złe dni tez za chwile miną, nowy cykl nowe możliwości, a pierwszy dzień okresu wcale nie musi być tragiczny, w końcu to tez pierwszy dzień ciąży ❤️ w końcu wszystkie zobaczymy te 2 kreski! MUSIMY!!! 😘
Niestety tak to nie działa, że skoro chcemy to zobaczymy. Nie wszystko od nas zależy. I niektóre z nas właśnie nigdy nie zobaczą i trzeba mieć tę świadomość, po co się oszukiwać, że „w końcu się uda”.
U mnie przypadku nie będzie, jeśli w określonym czasie się nie uda, muszę usunąć jajniki, więc nie będzie to jedna z miliona sławetnych historii „odpuściła i zaszła”.
 
reklama
Doskonale rozumiem Waszą frustrację. Mój brat 7 dzieci. Nieplanowane. Szwagierka 5 dzieci. Nieplanowane. W rodzinie męża co rusz wpadki.
U nas podczas starań jeden wiedział mniej a inny więcej ze strony mojej rodziny nigdy nie było sprawiania przykrości, niewygodnych pytań itd. Ale to dlatego że drugi mój brat z żoną starali się wiele lat a moja siostra dzieci ma dzieki in vitro. Ale to głównie w rodzinie meza się obracamy ponieważ mieszkamy w Niemczech a on ma.90% rodziny właśnie tutaj. Ile razy słyszałam pytanie typu "a wy kiedy" albo znienawidzone przezemnie "pasuje ci" ilekroć jakieś dziecko trzymałam Lub kręciło się obok mnie. Kilka razy wychodziłam z płaczem. Potem zaczęłam.mowic że skoro jeszcze nie mamy dziecka to albo nie możemy i nie powinniście o to pytać albo nie chcemy mieć i wtedy tym bardziej nic Wam do tego
Na jakiś.czas pomogło. Potem zaszłam w ciążę. Urodziła się córka. Wiec dla tych ludzi byłam już w 100% płodna takze zaczęły się pytania "kiedy drugie".
Urodził się syn wiec teraz słucham "macie.parke wiec Wam wystarczy". Żygać mi się chce.jak tego.slucham.
a w ogóle zapytam z ciekawości 🤗 jak długo staraliście się o poprzednie dzieci?
 
Do góry