Gosica, u mnie też tak mówili w sprawie meeeega bolesnych miesiączek (utrata przytomności, wymioty z bólu) w trakcie których, zamiast skrzepów wydobywają się ze mnie kawałki mięsa. Ze względu na bardzo prawdopodobne zrosty na jajowodach miałam mieć zrobioną laparoskopię i obejrzane wszystko dokładnie, bo być może jest jakaś fizyczna przyczyna tych boleści. Czekałam 3 m-ce, spóźniła mi się miesiączka, więc laparo przesunęła się o miesiąc, a jak trafiłam do szpitala, zostałam przyjęta i miałam iść na stół, to ordynator, który zastępował mojego lekarza prowadzącego (bo to on powinien mnie operować), stwierdził, że tego nie zrobi bo nie ma wskazań według niego i robi mi na złość (niemal wprost to powiedział) i kieruje mnie na hsg. Miesiąc później oczywiście okazało się, że były zrosty, ból przy badaniu taki, że straciłam świadomość, bo badanie wykonano na żywca, a miesiączki jak były bolesne, tak są nadal... Teraz żałuję, że zaufałam swojemu lekarzowi i powinnam była go dużo wcześniej zmienić. I przede wszystkim upierać się przy swoim.
Trzeba walczyć o swoje nawet, jeśli miało by to w sumie trwać dłużej!
ZAWSZE jest jakaś przyczyna nieprawidłowości. Nigdy nie miałabyś nieregularnych miesiączek, gdyby wszystko było ok. Tylko nasi "lekarze" są niedouczeni i przede wszystkim leniwi. Pacjentki traktuję schematycznie, a wszelkie odstępstwa od typowych przypadków przerastają ich możliwości. Trzeba szukać, dociekać, samemu się douczać, pilnować lekarzy, samemu podsuwać badania do zrobienia i możliwe scenariusze działania. Inaczej dalej będzie ciążył na Tobie "taki urok".