reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Depresja poporodowa

Dołączył(a)
29 Kwiecień 2008
Postów
3
Witam Was ! Jest mi ciężko pisać. W 30tyg urodziłam przez cięcie cesarskie moją córeczkę Natalkę. Nie wyczuwałam ruchów dziecka przez cały dzień więc udałam się z mężem do szpitala ( w Walii to jes Wielka Brytania). Tam w przeciągu 1 godz trafiłam na stół operacyjny kompletnie nie wiedziałam co się dzieje, dlaczego. I od tego momentu gdy ujrzałam Natusię taką malutką (955 gram) nie mogłam powstrzymać łez widząc jak ona się męczy (te rurki respirator igły itp.). Ma teraz 4.5 mc a ja ciągle się obwiniam ,że to może moja wina,że się nieurodziła o terminie boję się że może wystąpić u niej MPDz ( lekarze powiedzieli że to może być prawdopodobne). Panicznie się tego boję ,że moja natusia może nie chodzić , mieć padaczkę itp. Zamartwiam się każdego dnia, ciągle płaczę. O tych sprawach rozmawiałam tylko z mężem ale od pewnego czasu niechcę go obarczać swoimi problemami bo on też to przeżył i przeżywa (ja to widzę). Napiście mi jak sobie z tym poradziłyście .
mama natalki
 
reklama
NATUSIA bardzo mi przykro,ze sie martwisz,obwiniasz o zdrowie malutkiej.Ale popatrz z drugiej strony moze konieczna byla cesarka,lepiej jak dziecko urodzilo sie wczesniej,niz jakby mialy byc pozniej jakies konplikacje.
DZIECKO JEST ZDROWE,nie zamartwiaj sie,ze moze anóż cos mu jest.Kolezanka z BB Mama Julci urodzila na przelonie 25/26 tygadnia corcie i jest zdrowa.
Twoja depresje wzmaga to,ze nie myslisz optymistycznie,tylko sie zamartwiasz.
Wiem latwo mi pisac,ale usmiechnij sie masz NATALKE przy sobie.
Znam kilka przypadkow gdzie dziecko sie urodzilo takie malutkie i bylo wszystko w porzadku, u znajonych dziecko urodzilo sie z waga 600 g teraz to fest dziewczyna idzie do ginmazjum.
 
dziękuję za zrozumienie i za te ciepłe słowa. Zrobiło mi się lżej gdy napisałam otym a jeszcze lepiej gdy otrzymałam odpowiedż ( bo myślałam że nikt tym się nie zainteresuje). Jeszcze raz dziękuję:biggrin2:
 
Witaj Natusia :)
Przede wszystkim musisz być dobrej myśli. Pamiętaj, że dzieci odczuwają nasze nastroje. Ja jestem mamą Julci, która urodziła się 12.IX.07 r. w 28 tc przez cc . Bardzo dużo przeszła, RDS II, wylewy do główki, retinopatie, sepse, całkowitą niewydolność jelit, różne infekcje - lekarze też mówili że nie będzie ciekawie po tym co przeszła. A teraz wszystko idzie w dobrym kierunku, oczywiście Julcia ma rehabilitacje i dużo czasu jej poświęcamy ale są efekty i trzeba wierzyć, że wszystko będzie dobrze. Musisz być dobrej myśli. Jest wiele przypadków kiedy wcześniaczki wyrosły na zdrowe, mądre dzieci mimo, że lekarze nie dawali im praktycznie szans na przeżycie.
Życzę Ci dużo wytrwałości i wiary. Pozdrawiamy razem z Julcią
 
Witaj.Ja urodziłam swoją córeczke na przełomie 25/26 tyg. z wagą 750g.Moja Julka urodziła się w zamartwicy i dostała zaledwie 1 punkt za bicie serduszka.O mojej córci pisała wyżej Aga.Doskonakle cię rozumiem,bo ja podobnie jak ty przeżywałam kryzys i sama siebie obwiniałam za to że moje dziecko urodziło się tak wcześnie/o owiele za wcześnie/.Z dołka pomogła mi wyjśc pani psycholog którą załatwił mi ordynator oddziału gdzie leżało moje dziecię.To on mnie namówił na wizyte u niej widząc mój stan.powiem ci,że to ona wytłumaczyła mi sytuację i przekonała do tego,że zrozumiałam,że to nie moja wina.Po wizycie u niej spojrzałam inaczej na sprawe.Zaczełam myślec,że to ja jestem wybrana do tego,żeby miec takie wyjątkowe dziecko/bo te dzieci są naprawde wyjątkowe / i to bozia obdarzyla mnie takim darem jak moja Julcia urodziła się takim wcześniakiem to niczyja wina,bo ja robiłam wszystko co mogłam,żeby donosic ciąże/leżałam 7 tyg. plackiem w jednym szpitalu a potem po przekazaniu mnie do śzpitala wojewódzkiego blisko półtorej tygodnia.Dłużej się nie dało.Kochana poczytaj sobie blog na BB mała Julcia tam jest cała nasza historia.Wiedz,że wcześniactwo wcale nie musi oznaczac wyroku.Moja córcia jest tego namacalnym dowodem.Wiem jak jest ci teraz ciężko,jakie przeżywasz lęki/ja mam to już za sobą/.Dlatego głowa do góry i do pracy...bo musisz z małą dużo pracowac,a napewno wkrótce zobaczysz tego efekty.Nie załamuj się tym,że dzieciątko zacznie póżniej siadac,chodzic czy ząbkowac to jest normalne /u nas to wszystko następowało póżno/ale potem jaka radośc.Jak masz pytanka czy chcesz pogadac zapraszam .Chętnie służę pomocą i radą.Pozdrawiam.
 
Witam. mamo Julci wiesz najgorsze jest to że mija prawie 5 mc od urodzenia mojej Natalki a ja gdy kładę się spać ciągle gdy zamykam oczy widzę moment kiedy w czwartek przychodzi do mnie położna bada mnie i mówi, że dzieciątko dobrze się rozwija, serduszko ładnie bije a za 3 dni trafiamy na stół operacyjny i wracają do mnie te wszystkie lęki , strach, ta niewiadoma. Ciągle śni mi się malutka w tym inkubatorze i to jak bardzo bałam się patrzeć jak ona cierpi ( bo tak mi się wydawało i wydaje ,że tak było). Niemogę sobie z tym poradzić . Natalka daje mi wiele szczęścia i radości, jest uśmiechniętą dziewczynką uwielbiam z nią być, patrzeć na nią. Niestety gdy atmoswera wieczorami ucicha mnie ogarniają te wspomnienia i strach .
 
Natusia moja historia była podobna.Cała ciąża była ok.tzn.do 18 tyg.Wtedy pojechaliśmy na USG i już z tamtąd nie wróciłam do domu,lecz trafiłam na oddział.Lekarz podczas UsG stwierdził uwypuklony pęcherz płodowy/nie było możliwości założenia szewka /i rozwarcie na 5 cm.Nikt nie dawał szansy na utrzymanie ciąży itrafiłam na oddział po to,żeby wg. lekarzy poroni.Jednak Bozia sprawiła inaczej.Pozwoliła nam przetrwac i Jula urodziła się i teraz jest zdrową dziewczynką.Mimo,że ma już blisko 3 latka cały czas towarzyszy mi lęk o nią,często wspominam tamte dni i to co przechodziłam ja i moje dziecko.Tak,że wiedz że nie jesteś odosobniona w swoich odczuciach i tym,że wspominasz.Z czasem to wszystko się zaciera,ale wiesz mam chwile,kiedy moja niunia zasłuży np. na klapsa to nie mogłabym jej uderzyc,skarcic bo zaraz mam ją przed oczami jak leży w inkubatorze podłączona pod aparature.Najważniejsze,że te dzieciaczki żyją i są z nami
 
Jestem bezsilna, i nie wiem co mam robic!!!! Moja siostra miesiac temu uordzila przeslicznego, zdrowego chlopczyka. Co prawda nie byla to latwa ciaza, bo siostra choruje na astme, i w ostatnim trymestrze ciazy, to dalo jej się odczuc. Lekarz mowil ,ze dziecko jest wtedy na tyle duze ,ze kazdej kobiecie nawet zdrowej jest wtedy ciezej oddychac z powodu ucisku na przepone, a co dopiero chorej na astme. Jej ciaza byla zakwalifikowana jako ciaza wysokiego ryzyka, i niestety musiala być caly czas pod opieka nie tylko ginekologa - położnika , ale i internisty, alergologa i pulmonologa. Dzien porodu był naprawdę stresujacy dla nas wszystkich...ale na szczescie wszystko przebieglo jak należy. Dość szybko wypisali ją i małego ze szpitala. Myslalam ,ze teraz to już wszystko pojdzie z gorki,i można się cieszyc ze oboje są cali i zdrowi... ale z siostra zaczelo się dziac cos niepokojacego....jej maz dzownil do mnie - caly rozstrzesiony, ze siostra w ogole nie wstaje z lozka, nie reaguje kiedy maly placze, unika rozmowy z nim, nie ma w niej checi do niczego i tak już od tygodnia...od razu po jego telefonie popedzilam do nich, i rzeczywiscie - nawet nie wiem czy nie jest jeszcze gorzej. Domyslamy się ,ze jest to depresja poporodowa...czytalam ,ze może ona się ujawnic szczegolnie kiedy wlasnie ciaza byla wysokiego ryzyka...tylko ze nie wiem jak do niej dotrzec...ona zupelnie odmawia kontaktu z nami :( Co mam robic???No i przeciez maluch jej potrzebuje!!
 
Jak dla mnie to tu jest potrzebna szybka interwencja psychologa!!! nie ma z czym zwlekać!! Nie możecie jej tak teraz zostawić, czytałam ,że kobieta w depresji poporodowej wymaga zainteresowania, dużo serdeczoności i zrozumienia, trzeba jej pomagać w opiece nad dzieckiem. Znalazłam artykuł, gdzie sama terapeutka pisze żeby tego nie lekcewazyć i zgłosić się do lekarza , odpowiedniego specjalisty : Smyk bo być może stan Twojej siostry może wymagać hospitalizacji. To co mozecie teraz zrobic, to wlasnie iśc jak najprędzej do lekarza. Nie można dopuścić ,żeby jej stan się pogarszał!!
 
reklama
to musi być naprawdę straszne :((((przede wszystkim dla dziecka. Przeciez to jest ten czas kiedy powinno się nawiazywac wiez pomiedzy dzieckiem a matka. Czy ona się nim w ogole opiekuje?i co tak wlasciwie wplynelo na nia az tak silnie, ze ma depresje??
 
Do góry