Muszę przyznać, że choć jestem tu od lipca i faktycznie nie udzielam się codziennie, to jednak zabolało mnie trochę Twoje stwierdzenie. Może faktycznie nie jestem z Wami aż tak zżyta, albo Wy ze mną. Nie jest łatwo nawiązywać przyjaźnie na odległość, zwłaszcza, że spotkać się z Wami mam okazję (o ile mam) raz czy dwa razy w roku. Jednak Twoja wypowiedź wywarła na mnie intrygujące wrażenie. Nie wiem za bardzo jak to określić, ale poczułam się jakbym wpadała tu tylko po wiedzę, a nie po plotki czy zwykłe zainteresowanie się sprawami dziewczyn. Pewnie jestem przeczulona, bo nie jestem osobą otwartą i ciężko mi czasem wyrazić to co myślę (zwłaszcza w przyzwoitym polskim słownictwie, po tylu latach na obczyźnie szybciej wpadają mi do głowy słowa z innych języków na określenie tego co chcę powiedzieć). Ale nadal wydaje mi się, że Twoja ocena (pewnie w sposób niezamierzony) jest nieco krzywdząca, zarówno dla mnie jak i dla innych, niektórych dziewczyn z "Grupy Nie" ;-).
To tyle tytułem wstępu. A teraz meritum - częściowo podoba mi się pomysł ze stworzeniem kolejnego wątku, choć obawiam się, że wtedy jeden z nich umrze śmiercią milczącą. I wydaje mi się, że wbrew wszystkiemu podzieli to grupę i to mocno - bo część będzie pisała tylko na zamkniętym a część pozostanie wierna otwartemu. Poza tym będzie to kolejny wątek do skakania po, co z jednej strony jest lepsze (przynajmniej dla mnie) bo łatwiej jest mi ogarnąć całość gdy nie muszę przedzierać się przez 1000 wiadomości dziennie, a z drugiej strony będzie to jeszcze jeden wątek do śledzenia i pamiętania o co chodzi.
To tyle w kwestii rozważań nocnych. Głowa już nie działa najsprawniej o tej porze, ale mam nadzieję, że w miarę jasno wytłumaczyłam swoje stanowisko. I żeby nie było jakichś nieporozumień - Mea - rozumiem (w pewnym stopniu) Twój sposób myślenia, gdy tworzyłaś tamtą listę. Spróbuj jednak zrozumieć, że różni ludzie różnie mogą to odebrać, niemalże każdy na swój sposób. Nie mam pretensji czy czegoś tam, nie mam ochoty na żadne dyskusje, przepychanki czy tłumaczenia co i jak. Mówię jak ja to odebrałam i już. Nie potrzebuję również Twojego tłumaczenia, że nie tak miało być czy coś :-) Zwyczajnie napisałam jak ja to odebrałam i uważam, że wystarczy.
Na tym polega piękno języka polskiego, że można go rozumieć na wiele sposobów i sztuką wielką jest wyrażenie swojego zdania w sposób klarowny, acz zwięzły i prosty :-)