reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czy ja wariuje?

Dołączył(a)
12 Październik 2021
Postów
2
Dziewczyny potrzebuję porady. Jestem z mężem od 13lat, mamy 2 letnią córeczkę, bywało między nami różnie ale nigdy tak...
Pracowaliśmy bardzo duzo przed przyjściem na świat córeczki, ja nawet w ciąży dużo pracowałam. Dorobiliśmy się dosyć. Po moim przejściu na macierzyński zmieniliśmy miasto zamieszkania, ja nie wróciłam do pracy. Ustawiamy od początku, że zostaje z dziecko do 3 roku życia. Mąż zawsze bardzo kochał dzieci, na początku bardzo pomagał ale z czasem jakby zaangażowanie spadło. Ja teraz nie pracuje i nie mam dochodu, po 2 latach oszczędności już praktycznie nie mam. Od jakiegoś czasu zaczęły się schody.. ja nie mam do dochodu ale mąż spory, nie mamy kredytu, mąż twierdzi, że powinnam jakoś zarabiać przez internet. Zajmuje się córeczka, która nie ma łatwego charakteru, jest uparta, krzyczy, potrzebuje dużo empatii.
Przechodząc do sedna... Moja psychika wymięka, mam chyba nerwicę. Wszystko dusze ale mam momenty załamania, idę do łazienki i placze, wale pięściami w ścianę aby mieć siłę znowu wytrzymać upokorzenia. Jest coraz gorzej...gdy córka placze mąż mówi, że to ja ją tak wychowałam a on by ją wyszkolił. Ja nie pozwalam na np zamykanie w pokoju. Córka ostatnio tak płakała, że zaczela się dusić, ja miałam gorączkę i nie miałam siły aby wstać z nią tańczyć i ona się zdenerwowała a mąż powiedział że niech sobie płacze. Mąż podsumował, że ma z głową tak jak ja. Nie twierdze, że nie kocha córki ale nie poznaje go. Czuję się jak *****, nie mam dokąd odejść. Niegdy bym nie pomyślała, że spotka mnie takie coś. Dodam, że np jestem lepiej wykształconą nzi on ale nigdy tego nie wypomniałam ale on mówi, że co to daje jak on teraz zarabia i zawsze lepiej zarabiał. Czy to jest przemoc psychiczna? Czy ja przesadzam? Ostatnio zaczelam prowadzić konto na instagramie z moją pasją, on też to krytykuje, że nie ma z tego pieniędzy. Zawsze chciałam mieć dwójkę dzieci ale już wiem, że to pozostanie tylko marzeniem. Chce mi się płakac.
 
reklama
Sprawa bardziej skomplikowana ( i aż się ciśnie na palce banalna rada rozmowy z mężem), ale w skrócie- radzilabym powrót do pracy. Absolutnie nie dla męża, ale dla siebie. Serio-złapiesz oddech. Chcesz uniknąć żłobka- jeśli jest taka możliwość - poszukajcie niani. Dobrej, spokojniej, doświadczonej. Obcej osobie często łatwiej okiełznać dziecko niż mamie.
 
Dziecku w żłobku nie działaby się krzywda, wręcz przeciwnie wiele dzieci z czasem przekonuje się do żłobka/przedszkola, lubią tam chodzić bo mają kontakt z rówieśnikami. Uczą się dzielić z innymi, bawić, dochodzić do kompromisu. Nie wiem czy tak jest ale wnioskuję trochę, że rozpieszczasz córkę. Chciała zebys wstała, ty tego nie zrobiłaś bo miałaś gorączkę więc zareagowała płaczem. Nie jest to dobre ani dla niej ani dla Ciebie. A może właśnie niania?

Jak wyżej ja również doradziłabym Ci pójście do pracy. Praca przez instagram to praca z domu, a Tobie może być potrzebne wyjście i spotkanie się z ludźmi. zmiana otoczenia, ktoś z kimś mogłabyś pogadać, poplotkować, znowu być niezależną finansowo.

Ciężko ocenić wasza sytuację znając tylko Twoją perspektywę. Przede wszystkim usiądź i porozmawiaj z mężem, po drugie może terapia małżeńska.
 
Albo mi się wydaje, albo taki wątek już był. Nie wiem, czy z tą samą osoba, ale sytuacja wydaje się wręcz identyczna. Wszystkie radziły powrót do pracy i pozostawianie córki w żłobku, ale niestety to nie trafiało do autorki.
 
Pokaż mężowi ten artykuł Link do: Stanford researchers show we’re sending many children to school way too early

Sama mam dwoje dzieci żłobkowych, przedszkolnych, a teraz szkolnych - ale nie, to nie jest wcale super i zdrowe dla dzieci. Oddajemy dzieci do placówek opiekuńczych bo musimy ze względów psychicznych czy finansowych i to też jest jak najbardziej okej - ale nie wciskajmy sobie kitów, że 1-2 letniemu dziecku potrzebni są koledzy ;)

Według mnie tu bardziej przyda się terapia rodzinna, bo pójdzie do pracy i co? Moje dziecko chodziło 5 (pięć!) dni w miesiącu do żłobka przez 2 lata i pierwszy rok przedszkola, po pierwszych dwóch dniach samej adaptacji wylądowało na tydzień w szpitalu z powodu norowirusa (nie ma na to szczepienia) - nie wiem jaki nowy pracodawca by mnie chciał, ja na szczęście miałam ten komfort że mogłam poczekać, aż się wychoruje i puszczać ją te kilka dni. A autorka nie ma tego czasu. Wtedy to dopiero będzie miała przemoc - na zasadzie płacimy kupę kasy za żłobek (bo przecież nie sądzę by teraz dostała nagle państwowy), a Ty nie pracujesz
 
Kończą Ci się oszczędności? Ale nie rozumiem. Czy wy macie rozdzielność majątkową? Twoje, jego pieniądze?
W takin razie czy mąż płaci alimenty? Jak z opłatami?

Jeśli nie, to jego wypłata jest w polowie twoja. I król nie robi łaski, że Cie sponsoruje, bo pieniądze należą Ci się jak psu buda.
 
reklama
Dwuletnie dziecko jest męczące, nieważne jak wychowujesz. Ile Twój mąż zajmuje się dzieckiem? Dlaczego Ty masz zarabiać i zajmować się córką, a mąż tylko pracować?
Ja jestem w domu, na utrzymaniu męża. Mamy 17-miesięcznego synka i 2-tygosniową córkę. Mąż nigdy nie wypomniał mi, że mnie utrzymuje, mamy wspólne konto i oboje korzystamy z jego wypłaty (tak jak przed dziećmi korzystaliśmy z obu wypłat). Do żłobka dzieci się nie wybierają, dopiero do przedszkola. I wtedy ja mam zamiar wrócić do pracy. Też nie wiem, czy od razu, bo jak będą dużo chorować, to moja praca nie będzie się opłacać.

Co możesz zrobić? Pójść do pracy albo znosić upokorzenia przez następny rok. Albo zatrudnić nianię, albo znaleźć coś na niepełny etat i mąż wtedy będzie zajmował się córką.
 
reklama
Do góry