kasiawilde - a na jakiej podstawie u Was podejrzenie robali? Ninka teraz dostała tabletki vermox, kt.muszę jej rozgniatać i rozpuszczać w odrobinie wody, bo ona nie potrafi jeszcze połykać. A rok temu dałam jej krople pyrantelum. Od kilku lek.słyszałam już, że u dzieci nie robi się badań z kału przy podejrzeniu pasożytów, bo utrafienie w ich jaja w kale to trochę trudne. Czytałam teź, że lepiej udać sie do jakiegoś laba weterynaryjnego, bo są tam dokładniejsi.
Ja osobiście nie jestem za regularnym odrobaczaniem, w końcu to dzieci, nie psy, do tego zgadzam się z teorią, że wszystko jest nam potrzebne i że jak zrobimy lukę np.odrobaczając, łatwo coś innego tę lukę zajmie. Tyle że jeśli organizm jest w stanie utzrymac swoją homeostazę to wsio jest ok, ale w przypadku obniżenia odporności, a niewątpliwie jest tak u Ninki teraz, jakieś robale mogą przejąć kontrolę albo łatwo zasiedlić się nowe i wtedy nie ma co czekać jak "samo się zrobi". Teraz oficjalna wersja w p-lu u Ninki jest taka, że są wszy i źeby sprawdzać dzieciom włosy...
Wielu lek.uważa, że dzieciaki zwł.te żłobkowo/ przedszkolne zapewne "coś" mają, więc warto raz w roku zrobić kurację odrobaczającą. Ja tego nie robię dla zasady, ale np. w ub.roku teź takich plam dostała nagle i dlatego się zdecydowałam. Teraz oprócz plam doszła opuchlizna i to już było niepokojące, stąd moje podejrzenia, że to reakcja na krople (krople pulneo). Nie wiem. Odkąd Ninka poszła do p-la co rusz coś się dzieje, wciąż jakiś katar, pokasłuje, no i te uszy nieszczęsne! zaczynam się uodparniać na to, inaczej bym ześwirowała. Ciekawe czy jak Leo zasili szeregi p-lne też taka jazda będzie. Póki co się chłopak trzyma, tyle razy już Ninka była mocno przeziębiona, kaszląca, a jemu nic. Teraz pokasłuje jeszcze.
U nas generalnie gorący czas - przemyślenia, plusy i minusy mieszkania w G.i w Wawie itd. Rok temu było to samo, tyle źe w drugą stronę. Miało być tak fajnie. Może my jesteśmy jacyś nienormalni - nosi nas wciąż. A z drugiej strony, nie ma co siedzieć i narzekać, tylko warto zmieniać na lepsze. Łatwe to jednak nie jest, bo nie chodzi tylko o nas, ale przed wszystkm o dzieciaki.
M.wczoraj wrócił. Kupił dzieciakom balony z lampką ledową w środku, świecą w ciemności - ale była frajda! Godzinę skakali z nimi po ciemku, aż się spocili od tych szaleństw okrutnie:-)