Forever jak jadę do pracy to wtedy Natalką zajmuje się tatuś. Dzień mam ruchomy tzn. teoretycznie mam być w każdy poniedziałek, bo tak mam na umowie ale w rzeczywistości jest tak, że przyjeżdżam kiedy mi wygodnie.
Wracając do żłobka to Natalka tez w sumie mogła wracać nieco wcześniej po chorobie ale że była możliwość to wolałam ją przetrzymać, tylko jak się okazywało na nic się to zdawało. Co do zagluconych maluchów w żłobkach, to wszędzie tak jest, bo nawet u nas w przychodni lekarze wypisują zaświadczenia, że dziecko może chodzić do żłobka kiedy ma katar. Lekarz mi kiedyś powiedział, że katar to nie choroba, że wszystkie teraz smarkają, to nie zagraża życiu i zdrowiu Natalki ani innym dzieciom to co ma siedzieć w domu… Więc wcale mnie nie dziwi, że niedoleczone maluchy czy takie z początkami choroby częstują się później nowymi szczepami.
Udało mi się załatwić tak w żłobku, że najprawdopodobniej spróbujemy w okolicy maja, kiedy będzie ciepło i dzieciaki tak nie będą chorowały. W pracy wstępnie umówiłam się, że wrócę we wrześniu ale zobaczymy jak będzie. Moja szefowa wcale nie jest taka cudowna, to raczej koleżanki które mocno ją urabiały i naciskały. Z resztą jak siedziałam ciągle na L4, to z uwagi na charakter pracy rozwalałam pracę działu, bo musieli kończyć za mnie sprawy. Teraz siedzę w papierach, męczy mnie to bo nie przepadam za tego typu robotą (wcześniej dużo jeździłam w teren), no i to że muszę wcześnie wstawać by popracować.

Staram się pracować wieczorami ale jestem zazwyczaj już tak zmęczona, że ledwie widzę, poza tym trzeba wtedy coś wyprasować, sprzątnąć itd. Mając na uwadze mój komfort pracy, to oczywiście wolałam jeździć normalnie, bo w domu raz że ciężko się zmobilizować, to dwa przy dziecku pracować się nie da

W pracy przyjeżdżałam i poza kontrolnymi telefonami do domu mogłam spokojnie pracować.
Madzioolka moje psy właśnie są na feriach :-) Kolega u którego biegają w zaprzęgu zabrał je w góry, pojechały w drugi dzień świąt, a wracają 6-go stycznia. Mamy labę od spacerów i błotnego syfu w domu. Poza tym jakoś się trzymają, moja sunia ma jakieś problemy neurologiczne ale dajemy radę póki co. Najbardziej męczy mnie to, że zdarza jej się sikać w domu, a jak te 50kg wagi opróżni zbiornik to jest co wycierać, a do tego Natalka jak zobaczy tylko jakąkolwiek mokrą plamę na podłodze to trzeba zazaz się w tym taplać i rozsmarowywać gdzie się da, więc jest wesoło.
Nie wiem czy miałam okazję wspomnieć Ci, że króliś którego szyłaś dla Natalki to jej ukochana Przytulanka!!! Na początku nie była nim zainteresowana, a w pewnym momencie go pokochała do obłędu. Najbardziej rozwala mnie jak łazi z nim rano zaspana ciągając go po podłodze za ucho
Chciałam jeszcze o tej alergii. Jak byliśmy u alergologa to Natalka miała testy skórne!!! No i nic nie wszystko z czego bardzo się ucieszyłam, ale pani alergolog ostudziła mój entuzjazm i powiedziała, że to nic nie znaczy. Układ immunologiczny naszych maluchów stale się rozwija i alergia może się dopiero pojawić. Powiedziała, że np. teraz może nie być uczulona na ślinę psa ale za rok czy pół roku może się to zmienić. Więc z tym pierzem może tak być, że dopiero teraz ją uczuliło, ale oczywiście nie musi.
Zinnat jest paskudny, a ceroxim jeszcze gorszy prawie musieliśmy wrócić ostatnio (w grudniu) do szpitala, bo Natka nie była w stanie go przyjąć i wymiotowała nim dalej niż widziała.
Kasiawilde moja mama woła na Natalkę Tusia

:-) U nas z jedzeniem nie jest źle, tzn. Natalka je dość ładnie ale mało „dorośle”. Kiedy ma zjeść konkretnie posiłek to zbyt duże kawałki powodują odruch wymiotny, a czasem nie tylko odruch… Gryźć niby potrafi, bo herbatniki, jabłko czy kiszonego ogóra gryzie bez problemu ale jak ją karmię to ma z dużymi kawałkami problem. Poza tym ma ochotę próbować wszystkiego co jemy, więc musimy często podjadać po kryjomu albo jak Natka śpi…
Martadelko mam nadzieję, że będę częściej. Postanowienie noworoczne?!. Zdrówka dla Ciebie.
mamoMATIEGO faktycznie pojawiłaś się w czasie kiedy ja zniknęłam ale ja o Was co nieco wiem z podczytywania;-)
Trasiu trzymam mocno kciuki za poprawę!!! Matko wiem jak to jest kiedy człowiek myśli, że już musi być lepiej, a tu ciągle w dół…