Nie przeczytałam wszystkiego, ale widzę, że
Lila słusznie domaga się odpowiedzi odnośnie kibelka, więc piszę. JA sadzam Tymka wieczorem przed kąpielą i czekamy na kupkę, która jest prawie zawsze. Nie potrafię powiedzieć ile to trwa, ale na pewno nie więcej niż 15 minut. Staram się unikać sadzania Tymcia, jak widzę, że robi już kupkę, jakoś chyba nie chciałabym by mi ktoś w ten sposób przeszkadzał. Aczkolwiek dzisiaj zaczął stękać przy jedzeniu, skończyliśmy jeść, a kupy nie było, więc go posadziłam i zrobił. No i może to niewychowawcze, ale ja zawsze daję coś Tymkowi do zabawy (sama lubię mieć książkę), no i stękam trochę razem z nim. Zdarza się też że schodzimy z nocnika bez pełnej satysfakcji, ale w końcu to dopiero początki, więc nie ma co oczekiwać cudów.
Nenyah, ja bym nawet mogła spać z Tymkiem, bo jest już duży i raczej nie grozi mu zagniecenie, tylko dramatem jest jego niespanie w dzień. Dlatego dzisiaj w nocy karmiłam go na fotelu, no i teraz śpi, bez większych awantur. MOże nie ma to związku, ale przecież jeszcze parę dni temu pięknie zasypiał. A co do naszych dizwnych reakcji, to ja wczoraj wyłam razem z Tymkiem. Dopadły mnie takie doły, że napisałam Michałowi, że nie dam rady się nim dłużej zajmować. No i dobrze, że wieczorem przyszła moja mama i siostra, bo kto wie, co by się dalej działo. A Tymek jak słyszał, że płaczę głośniej od niego, to się uspokajał zdziwiony. No coż, chyba jestem zmęczona. I strasznie brakuje mi kontaktów z ludźmi. A co do trudności zabawek, to zgadzam się z tym, że nie mogą być za trudne, ale nie ma sensu kupowanie też tego, co nie będzie rozwijać, bo będzie za proste. A piszę o tym, bo ostatnio znajoma kobieta w sklepie, próbowała mi wmówić, że chyba za dużo od Tymka wymagam. Pokazywała mi zabawkę dźwiękową, która miała trzy duże przyciski, no i jej powiedziałam, że wolałabym by zabawka wymagała większej precyzji, niż walanie rączką, bo i tak będzie grało. Ten etap mamy za sobą, i jeżeli miałam wydać ponad 20 zł, to po to, by było to coś nowego - takie zabawki do ślepego uderzania Tymek ma. Nie wiem czy piszę jasno :
A co do butli, to ja bym już chyba zabrała się za kubek. W końcu butelka to nic dobrego.
Mamamisi, czy mi się wydaje, czy Ty masz do siebie jakies "ale", bo nie czujesz się w pracy, jak "ryba w wodzie"? To przecież normalne, że wolałabyś być w domu z Emilką, że za nią tęsknisz. Ja mam starą, sprawdzoną, dającą satysfakcję pracę, a zawsze jak o niej myślę, to zastanawiam się nad tym, jak emocjonalnie poradzę sobie z rozstaniem z Tymciem. Dlatego będę chciała wrócić na wakacje, bo wtedy trochę popracuję i znów będzie urlop. A we wrześniu, to od razu by się człowiek załamał po pierwszej radzie pedagogicznej, na myśl o tym, że brakuje mu entuzjazmu, siły, czy czegoś tam jeszcze. Emilka jest NAJWAŻNIEJSZA, i źle by było gdyby praca na tyle Cię pochłonęła, żebyś o tym zapomniała.
Mad, TYmek nie dostaje żadnego mleka poza cycowym i tak będzie dokąd się da. Parę razy dałam jogurt naturalny z owocami, za jakieś dwa tygodnie spróbuję serek. Grysik gotuję na wodzie i polewam owocami - muszę porozmawiać z panią doktor o wartościach odżywczych takich posiłków. A kasze spróbuję z mięskiem, jako obiadek podawać, tylko czekam, bo te nieliczne chrostki jednak mnie niepokoją.
Cieszę się, że podoba Wam się nasz nowy awatarek. Jakoś to zimowe zdjęcie z sanek już mi nie poprawiało nastroju.
No a ja zawsze jak się nie mogłam dogadać z Michałem, to szłam do fryzjera. A dziś idę chyba dlatego, że z Synkiem nie bardzo mi się układa. Tak więc coraz więcej powodów do poprawiania sobie nastroju. A jutro znów rehabilitacja, ale tym razem chyba płacz Tymka nie zrobi na mnie aż takiego wrażenia, bo takie zapłakane oczka mamy ostatnio kilka razy dziennie. Niestety
Narazie wysyłam, jak się Tymcio nie obudzi, to doczytam resztę.
Aha, oglądałam wczoraj spacerówki i chyba chciałabym taką, na którą można założyć fotelik samochodowy. No i tutaj zwycięża Graco, cena w miarę zjadliwa, waga też, a ta opcja jest. Tylko nie ma w tych tańszych modelach
pełnej regulacji oparcia. Jak myślicie ważne to jest czy nie? Czy wystarczy nam leżenie i siedzenie, czy tez warto mieć możliwość pełniejszej regulacji? Tak sobie myślę, że fajnie by było móc kiedyś córeczkę wozić w takim foteliku na jakies wypady samochodowe (może w końcu się dorobimy), a z drugiej strony w takim foteliku dziecko nie powinno być dłużej niż kilka godzin. No i nie wiem, co ważniejsze. Pomocy!
Sto lat dla Jubilatów szanownych!