Ha, niezła produkcja, a
Lila jeszcze narzeka. Ale wiem jak to jest, jak się pisze "do siebie". No nic... Próbuję zmniejszyć zaległości.
Mad przede wszystkim pytanie do Ciebie: Czy zaliczyłaś już jakis dłuższy spacer po tym, co dziewczyny napisały? Musisz ufać Olce. Ja bym nie mogła tak siedzieć w domu, chyba bym już zwariowała, ale to pewnie kwestia osobowości. Tymek generalnie umie się zachować i raczej nie żałuję, że żyjemy z nim non stop właściwie. Nie lubię sytuacji keidy musimy się wymieniać, a w zimie niestety czasami jest to konieczne. Ale na wiosnę sobie odbijemy.
Annka, też myślę o śmierci w ten sam sposób. Przez parę lat żyłam dla Michała, a teraz wiem, jak Tymcio mnie potrzebuje. Normalnie strach się bać.
MamaGosi, przytulam.
Smok, Hanie obydwie, Nati, na zdjęciach prezentują się bardzo dorośle, a to wszystko świadczy tylko o jednym, ale nie będę tego pisać... Trza myśleć o kolejnej Dzidzi
Evik, powodzenia z teściową. Moja też dzisiaj przyjdzie, ale pewnie nie na dłużej niż dwie godzinki.
Szkrabiku, no Twoje ostatnie posty... Jak za dawnych, dobrych czasów. Jestem pod wrażeniem

No i bardzo mnie cieszy to, co napisałyście z
Shirleyką, że drugą ciążę przeżywa się spokojniej, bo o ten brak spokoju boję się najbardziej. Czekam na dalsze relacje. A co do snu
Shirleyki, to ja też parę miesięcy temu miałam
Lileczkę w łóżku i paskuda jedna próbowała uwieść mojego męża. W końcu spadła z łóżka razem z nim...
Paula, a co z Tobą?
No a my wczoraj byliśmy jednak u tej rehabilitantki i wiele z tego nie wyniknęło. To znaczy żeby mama się nie martwiła dostaliśmy skierowanie na ćwiczenia aż trzy razy, ale pani stwierdziła, że Tymek prawdopodobnie wcześniej będzie raczkował, niż samodzielnie siadał.
A mój syn jest przekochany. Normalnei w tym szpitalu, to przechodził samego siebie. Szliśmy przez takie długaśne korytarze, które na ogół były puste. Jak tylko pojawiał się człowiek, Tymek śmiał się na cły głos. W poczekalni też słał głośne ha ha wszystkim którzy się na niego popatrzyli. Normalnie aż mi głupio było, tak się chichrał. W gabinecie to samo, tak jakby chciał powiedzieć :"nie umiem siadać, ale patrz jak się smieję". A szczytem wszystkiego było to, jak poszedł na ręce do takiej babki, którą oczywiście sam sobie zapoznał przez zaczepianie, ta posadziłą go u swojego syna na wózku inwalidzkim, podotykała ich po twarzach, i pomachał rączką na moje "pa pa". Aż pani stwierdziła, że jest tak ufny, że muszę uważać, żeby mi go ktoś nie zabrał. WOgóle moje dziecko nie znosi samotności, a jak ma się do kogo odezwać, to jak ryba w wodzie

Po mamusi oczywiście

A jakże.