Wróciłam Kasiu, wróciłam. W niedzielę wieczorkiem, a wczoraj nie miałam już siły na kompa.
Ale tu sie porobiło
Fredziu, dobrze, że już po. Sanatorium to świetna sprawa. Oby jak najszybciej Wam je przyznali.
Rusiu kochana, co Cie tak uczuliło paskudnie? Trzymam kciuki za Ciebie!!! I ściskam mocno.
Wyjazd udany, choć bez śnegu. W sumie pogoda była średnia - jak wszędzie. Ale na tyle nieźle, ze codziennie jakiś spacer zaliczony. Miejsce cudne, gospodarze w naszym wieku, mili, fajnie żesmy się z nimi zintegrowali. Jak nic chcę tam jechac w przyszłym roku. Nie ma jak niezawodne grono przyjaciół.
Dzieci nad wyraz grzeczne. Chłopcy zgodni, Marysia grzeczniutka i spokojna. Chłopcy dali nam popalić w święta (takie ogóle rozbrykanie), to na wyjeździe pokazali, że potrafią byc grzeczni.
No i sam sylwester udany. Były tańce na całego. W sumie poszłam spać wczesnie, bo koło 2.00. Ale jak codziennie chodziłam spać o 1.00, to mi siły na dłuższe balowanie zabrakło. Niektórzy to siedzieli do 6.00.
Niestety załaplismy bakcyla (co chyba było nieuniknione przy 16 osobach i 10 dzieci). Ja prycham, Wojtek też, Marysia ma katar i dzis zaczęło jej się zapalenie spojówek. Staś i Marcin się trzymają. Mam nadzieję, ze to tylko przeziębienie i na tym się skończy.
Isia zaczęła siadać samodzielnie, choć mocno chwiejnie. I dziś pierwszy raz wstała. W wannie, trzymając się rąk Marcina.
Ale tu sie porobiło

Rusiu kochana, co Cie tak uczuliło paskudnie? Trzymam kciuki za Ciebie!!! I ściskam mocno.
Wyjazd udany, choć bez śnegu. W sumie pogoda była średnia - jak wszędzie. Ale na tyle nieźle, ze codziennie jakiś spacer zaliczony. Miejsce cudne, gospodarze w naszym wieku, mili, fajnie żesmy się z nimi zintegrowali. Jak nic chcę tam jechac w przyszłym roku. Nie ma jak niezawodne grono przyjaciół.
Dzieci nad wyraz grzeczne. Chłopcy zgodni, Marysia grzeczniutka i spokojna. Chłopcy dali nam popalić w święta (takie ogóle rozbrykanie), to na wyjeździe pokazali, że potrafią byc grzeczni.
No i sam sylwester udany. Były tańce na całego. W sumie poszłam spać wczesnie, bo koło 2.00. Ale jak codziennie chodziłam spać o 1.00, to mi siły na dłuższe balowanie zabrakło. Niektórzy to siedzieli do 6.00.
Niestety załaplismy bakcyla (co chyba było nieuniknione przy 16 osobach i 10 dzieci). Ja prycham, Wojtek też, Marysia ma katar i dzis zaczęło jej się zapalenie spojówek. Staś i Marcin się trzymają. Mam nadzieję, ze to tylko przeziębienie i na tym się skończy.
Isia zaczęła siadać samodzielnie, choć mocno chwiejnie. I dziś pierwszy raz wstała. W wannie, trzymając się rąk Marcina.

Ostatnia edycja: