Ja startuje z 58,5 kg przy wzroście 163, w tym roku zeszłam z 74,5, do celu brakło jeszcze 3,5 kg, ale i tak się cieszę, bo tak naprawdę tylko dzięki zmianie odżywania, bez siłowni itd (jestem typem przygód na świeżym powietrzu już bardziej
). Teraz staram się jeść po prostu zdrowo i zeszłam już z deficytu, także czekam na te nowe kg
Absolutnie się nie katuje ani nic, ale wiecie staram się nie wpaść w taki błędny cykl, wpierdzielania do oporu i usprawiedliwiania jedzenia syfu dzień w dzień tym, ze jestem w ciąży (absolutnie nie chce nikogo urazić, jeśli ktoś postępuje odwrotnie, nikogo nie oceniam
). Wiadomo człowiek pozwala sobie na więcej, ale staram się jednak zastąpić zachcianki w zdrowy sposób - wiecie orzechy, suszone owoce, warzywka jakieś pieczone
Ciekawe ile faktycznie będę się tego trzymać
Życie zweryfikuje
U mnie tez dzisiaj wiercili pół dnia.... tez w bloku mieszkam, ale na szczęście starsze budownictwo i aż tak się nie niesie co tam ludzie na dole robią
Mnie dzisiaj dopadło jak byliśmy w publicznej knajpie z jedzeniem... tyle, ze myślałam, ze nie zdążę, musiałam pójść, a tu niespodzianka - jednak znowu zatwardzenie, wstyd przed ludźmi jak cholera