Nerwicówka35
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 31 Styczeń 2020
- Postów
- 343
Ano właśnie dziewczyny, jak się czujecie w połogu? Albo może niektóre już są po? Jakie macie/miałyście dolegliwości fizyczne, a może psychiczne?
Ja niestety najbardziej cierpię psychicznie, nie wiem, może to dlatego, że za późno zdecydowałam się na pierwsze dziecko? Szczerze mówiąc to większą część swojego życia, byłam przekonana, że nigdy nie będę miała dzieci, może to trauma z karmieniem piersią, jaką przeszłam w szpitalu... Nie wiem czy to słynne baby blues, czy jakiś dół, deprecha, a może coś mi się w mózgu poprzestawiało? Ale trwa to właściwie od porodu. Wcześniej nie mogłam spać, miałam straszliwą arytmie (od 3 dni słabnie, mam nadzieję, że przejdzie calkiem) . Ale ogólnie czuję się jakaś taka inna, obca, jak jakiś zombie, albo klon siebie, jakbym straciła zupełnie swój charakter i osobowość robię wszystko mechanicznie, po czym padam ze zmęczenia i od rana znowu to samo. Od rana? Ja już właściwie nie wiem kiedy zaczyna, a kiedy kończy się moja doba, żyje w trybie 3h godzinnym, od karmienia do karmienia... Czy to hormony? Zmęczenie? Czy to minie? A może czas na psychiatrę?
Ja niestety najbardziej cierpię psychicznie, nie wiem, może to dlatego, że za późno zdecydowałam się na pierwsze dziecko? Szczerze mówiąc to większą część swojego życia, byłam przekonana, że nigdy nie będę miała dzieci, może to trauma z karmieniem piersią, jaką przeszłam w szpitalu... Nie wiem czy to słynne baby blues, czy jakiś dół, deprecha, a może coś mi się w mózgu poprzestawiało? Ale trwa to właściwie od porodu. Wcześniej nie mogłam spać, miałam straszliwą arytmie (od 3 dni słabnie, mam nadzieję, że przejdzie calkiem) . Ale ogólnie czuję się jakaś taka inna, obca, jak jakiś zombie, albo klon siebie, jakbym straciła zupełnie swój charakter i osobowość robię wszystko mechanicznie, po czym padam ze zmęczenia i od rana znowu to samo. Od rana? Ja już właściwie nie wiem kiedy zaczyna, a kiedy kończy się moja doba, żyje w trybie 3h godzinnym, od karmienia do karmienia... Czy to hormony? Zmęczenie? Czy to minie? A może czas na psychiatrę?