Cześć dziewczyny. Byliśmy teraz w moim rodzinnym mieście, gdzie wczoraj mieliśmy długo wyczekaną wizytę u alergologa. No i jestem pozytywnie zaskoczona. Jak najbardziej to ta babka wydaje mi się najbardziej kompetentna z tych wszystkich u których byliśmy. Cudów się nie spodziewam, bo AZS jest jednak nieuleczalne (chyba że dziecko wyrośnie), no ale mam nadzieję, że może uda się chociaż trochę polepszyć stan skóry. Na razie mały dostał antybiotyk, bo powiedziała, że to już jest stan zapalny, że tam bakterie siedzą i trzeba to najpierw wyleczyć. Dostał też lek na przeciw swędzeniu (taki uspokajający). Na razie jeszcze za wcześnie żeby osądzać czy działa,ale ogólnie mam wrażenie że nóżki się poprawiły i nie są takie czerwone, no i nic się nie sączy. No ale mały znowu dostał biegunki. Na razie 2 wodniste kupki. Mam nadzieję, że to od antybiotyku a nie od jakiegoś wirusa. Za tydzień jedziemy na kontrole, trochę lipa, bo to 170km. No ale chyba warto, bo lekarka mi się podoba, a paliwo i tak taniej wyjdzie niż prywatna wizyta tam gdzie chodziliśmy. No i przy okazji rodzinę odwiedzę :-)
Przemek ostatnio się bardzo rozwinął, zarówno ruchowo jak i 'intelektualnie' ;-) Taki fajny sięteraz zrobił, jakiś bardziej 'ludzki' i kontaktowy. Wcześniej to tak trochę w swoim wiecie żył, a teraz coraz lepiej się rozumiemy. Raczkuje już jak torpeda, próbuje siadać,ale jeszcze nie do końca mu wychodzi, no i staje tak wyprostowany na kolankach jak się czegoś trzyma. Dziś też próbował na nózki stanąć, ale gdybym go w ostatniej chwili za rękę nie złapała to wyrżnąłby głową równo. Trzeba teraz na niego uważać. Ale ja nie podzielam zdania niektórych, że leżące dziecko lepsze niż raczkujące. Owszem - pilnować trzeba, ale przynajmniej potrafi się sobą trochę zająć, a wcześniej wywalał wszystkie zabawki które miał przy sobie w ciągu jakiś 30sek i płakał potem żeby mu je podać i tak wkoło. Także jak dla mnie to raczkowanie jest dużą ulgą, a że mi trochę porządków porobi to nic nie szkodzi - posprząta się ;-)
Iryska - widzę, że się rozkręcasz :-) Suuuper! Wreszcie sobie odżyłaś. Takie wyjścia są bardzo potrzebne, bo zadowolona mama = zadowolone dziecko. No i gratulacje dla męża :-) Niech się przyucza :-) Faceci jak muszą to potrafią wszystko zrobić. Mój mąż jak Przemek miał 4 dni to pojechał z nim SAM do przychodni na pobranie krwi!!! Nadal nie mogę w to uwierzyć jak ja go tak puściłam, naprawdę tragicznie się musiałam czuć po tym porodzie
W każdym razie poradził sobie bez zarzutu, pielęgniarki i lekarka to normalnie go tam nad niebiosa wychwaliły i do tej pory się tym chwali, jaki to on super tatuś ;-) Hihihi
Gratuluję rozmiaru 36 - oj jak mi się taki marzy :-) No i milutką rocznicę mieliście :-)
Ewa - witaj wśród słodkich :-) To co pisałaś jest jak najbardziej w porządku. Jeśli cukry masz po tym poniżej 100 to ja bym zwiększyła trochę ilości. Głodzenie się nie jest wskazane,bo wtedy się wydzielają ketony które nie są dobre dla maluszka. Nie powinno Ci burczeć w brzuchu. Na obiad do mięska polecam warzywa na patelnie, no i mi akurat służyły ziemniaki, więc sobie gotowałam normalnie na obiad - spróbuj jak u Ciebie będzie. Makaron w niedużych ilościach też był ok, za to ryż mi mocno podnosił. Musisz przetestować. Na II śniadanie też był do tego serka dorzuciła 1 kromeczkę chleba. No i na podwieczorek do tego jabłka dorzuciłabym np 1 wasę z plasterkiem wędliny. Możesz też zjeść jajecznicę - jajka w ogóle rewelacyjnie na cukry działają. U mnie np jak zjadłam w kromeczki z jajkiem gotowanym to wynik zawsze był lepszy niż po 2 kromeczkach z wędliną, także coś w tym jest. Jakieś węglowodany musisz jeść, tylko rób to tak żeby cukier nie przekraczał normy.
Maria - Wow!
Co za wieści - gratulacje
Ale się cieszę, będę mieć towarzystwo
Oj Ty mi nic o wadze nie mów. Taki brzuchol jak teraz to ja w 6 miesiącu miałam z Przemkiem. No i z Przemkiem przed porodem ważyłam 67, a teraz zaczęłam ciąże z 65kg - normalnie kopara do ziemi mi opadła jak mnie ginka zważyła. Masakra
Trzymam kciuki za jutrzejszą wizytę - będzie dobrze :-)
Agula - super, że wróciłaś do nas. No i widzę, że same dobre wieści - istna sielanka :-) Ehhh...mi się też taki domek marzy, ale jeśli się to kiedyś uda to na pewno nie prędko. Czekam na fotki Nikusia :-)