Cześć, czy którejś z was też tak wariowało ciśnienie pod koniec ciąży? Od około tygodnia mam przyspieszone tętno (do 110 uderzeń czasami), myślę że ze względu na nerwy. Termin porodu na 10 grudnia, a ja siedzę jak na szpilkach... Dodatkowo kilka razy dziennie wywala mi ciśnienie 135-140/85-90. Do 10 minut spada do 125-135/75-85. Nie wiem czy to coś groźnego, czy mój maluszek jakoś silnie to odczuwa? Martwię się o dziecko, ale też nie widzę powodów jazdy do szpitala, skoro ciśnienie spada... Tydzień temu w badaniach moczu śladu białka nie było, nie puchnę bardziej niż puchłam dotychczas (lekkie obrzęki nóg, ale nie widać tego nawet za bardzo). Przy tym rzucie ciśnienia trochę kręci mi się w głowie, ale jak spadnie to przestaje... Oszaleję zanim urodzę Z lekarzem niestety nie mogę się skontaktować, nie mam do niego numeru.
Ostatnia edycja: