reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciężarówki z nerwicą

Dziewczyny, a czy któraś z Was miała może problem ze skracajaca się szyjka? Byłam dziś nie u swojej lekarz (jutro mam wizytę) i stwierdziła, ze szyjka ma tylko 25 mm- podobno poniżej już jest mowa o niewydolności. Plus taki ze twarda i zamknięta. Luteinę biore cały czas, do tego dostałam nospe i magnez. I mam leżeć. Oczywiście już się zmartwiłam na maksa, zaraz mi się zaczną wizje przedwczesnego porodu :( zobaczę jeszcze co jutro powie moja lekarz, do niej mam większe zaufanie.
 
reklama
A czy Twój tata ma jakąś konkretną diagnozę, np. Schizofrenia? Mi psychiatra zawsze powtarza jak bałam się, że zachoruje na chorobę psychiczną, że nerwica się w nią nie przekształca, a moje obawy to jedynie myśli lękowe.
Mi też tak mówiła, ale jednak myśl że tata choruje wzbudza jeszcze większy strach. On ma jakiś rodzaj psychozy, nie schizofrenię, ale tak jak pisałam to jego drugi epizod w życiu, pierwszy miał ok 30tego roku życia.. Czyli akurat w moim wieku. Masakra
 
[GROUP=][/GROUP]

Idę jutro do swojej lekarki, zobaczymy czy coś zaradzi... Czy któraś z Was też miała problem z natretnymi myślami i leki dawaly radę? Ja jeszcze przed ciąża miałam głównie problem ze stanami lekowymi i napadami paniki i leki fajnie dzialaly, a teraz z tymi myślami coś ciężko, całkowicie nie chcą zniknąć:-( :(
Mi pomogła psychoterapia
 
Dziewczyny, a czy któraś z Was miała może problem ze skracajaca się szyjka? Byłam dziś nie u swojej lekarz (jutro mam wizytę) i stwierdziła, ze szyjka ma tylko 25 mm- podobno poniżej już jest mowa o niewydolności. Plus taki ze twarda i zamknięta. Luteinę biore cały czas, do tego dostałam nospe i magnez. I mam leżeć. Oczywiście już się zmartwiłam na maksa, zaraz mi się zaczną wizje przedwczesnego porodu :( zobaczę jeszcze co jutro powie moja lekarz, do niej mam większe zaufanie.
Ja mam 3cm ale jak byłam na połówkowych to nie kazała mi się przejmować
 
Hey dziewczyny. Podglądam Was tu czasami.. Udzielalam się na tym forum jakiś czas temu, dłuższy czas, bo mój maluch ma już rok. Niedawno swietowaliamy jego pierwsze urodziny. Wiem przez co przechodzić ie, bo ja sama cała ciąże wspominam jako coś strasznego, codziennie bałam się wstawać z łóżka, bo gdy tylko otwierałam oczy, pierwsze co było w mojej głowie to to, że czeka mnie kolejny dzień pełen leku i niepokoju. Miałam straszny problem związany z ciśnieniem, panicznie wręcz bałam się go mierzyć, bo wyniki zazwyczaj były wysokie i to chyba właśnie nakrecalo we mnie ta cała spirale leku. No nic, przetrwałam, mimo że naprawdę myślałam że nie dotrwam do końca. Urodziłam zdrowego synka (będąc większą połowę ciąży na lekach) i jak ręką odjal wszystko minęło. Niestety u mnie nerwica wróciła.. I teraz pomimo leków dalej męczą mnie różne strachy i niepokoje. Odrazu zaznaczę, że funkcjonuje normalnie, dramatu nie ma. Więc może jednak coś te leki działają.. Eh generalnie wszystko zaczęło się mniej więcej po 3 mies od porodu, gdzie zaczęłam miewac natretne myśli odnośnie tego że mogłabym skrzywdzić swojego synka, a kocham go najmocniej! Wtedy też wróciłam do leków, które odrawilam zaraz po porodzie bo stwierdziłam wówczas ze potrzebne mi nie są. Co teeaz zaprzata mi głowę? Mniej więcej 3 mies temu mój tato wylądował w szpitalu z drugim w swoim życiu epizodem psychotycznym, to mnie jeszcze bardziej złamało. Na co dzień funkcjonował normalnie, pierwszy swój epizod i stwierdzenie choroby psychicznej mial w wieku 30lat więc ja byłam jeszcze mała dziewczynka. Później miał jakieś epizody ale tylko związane z depresja. I wiecie.. Moim problemem teraz jest lek przed właśnie choroba psychiczną. Codziennie męczą mnie myśli że zwariuje i np zrobię krzywdę małemu.. Kurcze nie było chyba dnia żeby taka myśl nie przeszła mi przez głowę.. Doradzcie proszę, może któraś z Was ma jakieś doświadczenia. . Nie wiem, czy przejść się do psychiatry i prosić o zmianę leków, czy może starać się samej pracować nad sobą.. Boję się że jak będą kombinować z lekami to tylko pogorsze sprawę, a w sumie najgorzej nie jest, ale też nie żyje tak jakbym żyć chciała. Dzięki za wysłuchanie, jeśli któraś z Was doczytala do końca i wierzcie mi dotrwacie do końca ciąży, ja dotrwalam a zdawało mi się że jestem beznadziejny przypadkiem..
Hej, gratuluję urodzenia zdrowego synka. Odnośnie Twoich obaw to myślę, ze tak bardzo się boisz, ze możesz wkręcać sobie taką chorobę jak Twój tata. Jednak jeżeli martwi Cię to bardzo to idź skonsultuj się z psychiatrą. Niestety ale takie choroby bywają rodzinne, a biorąc odpowiednie leki przecież poczujesz ulgę. Mogę zapytać w ogóle dlaczego obawiasz się, ze zrobisz dziecku krzywdę? Na zasadzie, ze je np. Upuścisz?
 
Hey dziewczyny. Podglądam Was tu czasami.. Udzielalam się na tym forum jakiś czas temu, dłuższy czas, bo mój maluch ma już rok. Niedawno swietowaliamy jego pierwsze urodziny. Wiem przez co przechodzić ie, bo ja sama cała ciąże wspominam jako coś strasznego, codziennie bałam się wstawać z łóżka, bo gdy tylko otwierałam oczy, pierwsze co było w mojej głowie to to, że czeka mnie kolejny dzień pełen leku i niepokoju. Miałam straszny problem związany z ciśnieniem, panicznie wręcz bałam się go mierzyć, bo wyniki zazwyczaj były wysokie i to chyba właśnie nakrecalo we mnie ta cała spirale leku. No nic, przetrwałam, mimo że naprawdę myślałam że nie dotrwam do końca. Urodziłam zdrowego synka (będąc większą połowę ciąży na lekach) i jak ręką odjal wszystko minęło. Niestety u mnie nerwica wróciła.. I teraz pomimo leków dalej męczą mnie różne strachy i niepokoje. Odrazu zaznaczę, że funkcjonuje normalnie, dramatu nie ma. Więc może jednak coś te leki działają.. Eh generalnie wszystko zaczęło się mniej więcej po 3 mies od porodu, gdzie zaczęłam miewac natretne myśli odnośnie tego że mogłabym skrzywdzić swojego synka, a kocham go najmocniej! Wtedy też wróciłam do leków, które odrawilam zaraz po porodzie bo stwierdziłam wówczas ze potrzebne mi nie są. Co teeaz zaprzata mi głowę? Mniej więcej 3 mies temu mój tato wylądował w szpitalu z drugim w swoim życiu epizodem psychotycznym, to mnie jeszcze bardziej złamało. Na co dzień funkcjonował normalnie, pierwszy swój epizod i stwierdzenie choroby psychicznej mial w wieku 30lat więc ja byłam jeszcze mała dziewczynka. Później miał jakieś epizody ale tylko związane z depresja. I wiecie.. Moim problemem teraz jest lek przed właśnie choroba psychiczną. Codziennie męczą mnie myśli że zwariuje i np zrobię krzywdę małemu.. Kurcze nie było chyba dnia żeby taka myśl nie przeszła mi przez głowę.. Doradzcie proszę, może któraś z Was ma jakieś doświadczenia. . Nie wiem, czy przejść się do psychiatry i prosić o zmianę leków, czy może starać się samej pracować nad sobą.. Boję się że jak będą kombinować z lekami to tylko pogorsze sprawę, a w sumie najgorzej nie jest, ale też nie żyje tak jakbym żyć chciała. Dzięki za wysłuchanie, jeśli któraś z Was doczytala do końca i wierzcie mi dotrwacie do końca ciąży, ja dotrwalam a zdawało mi się że jestem beznadziejny przypadkiem..
Miałam dokładnie taki sam problem, gdy zajmowałam się sama malutką siostrzenicą. Bałam się, że nagle oszaleję i ją uderzę/uduszę czy zabiję. Psychoterapeuta tłumaczył mi, że to tylko natrętne myśli wynikające z mojej nerwicy natręctw i, że często dotykają rodziców, którzy bardzo martwią się o swoje dzieciaczki. Takie same myśli miałam też za dziecka względem mamy, do której byłam bardzo przywiązana. Tak dla jasności - nie ma opcji, że coś zrobisz swojemu dziecku, to tylko natrętne, ohydne myśli, nad którymi się po prostu nie panuje. Mój psychoterapeuta pracował też m.in. z facetem, który tak bardzo kochał córeczkę swojej siostry, że bał się panicznie, że zwariuje i w szale ją zgwałci... Straszne wizje, ale to tylko natręctwo i nic więcej
 
Hej, gratuluję urodzenia zdrowego synka. Odnośnie Twoich obaw to myślę, ze tak bardzo się boisz, ze możesz wkręcać sobie taką chorobę jak Twój tata. Jednak jeżeli martwi Cię to bardzo to idź skonsultuj się z psychiatrą. Niestety ale takie choroby bywają rodzinne, a biorąc odpowiednie leki przecież poczujesz ulgę. Mogę zapytać w ogóle dlaczego obawiasz się, ze zrobisz dziecku krzywdę? Na zasadzie, ze je np. Upuścisz?
Jutro idę do swojej lekarki, także zobaczymy co poradzi. A jeśli pytasz dlaczego boję się zrobienia dziecku krzywdy, to właśnie na takiej zasadzie jak pisze Kasija01, nagle przychodzi np myśli że mogłabym celowo upuscic dziecko, albo nie wiem rzucić czymś w nie. Wiesz przeróżne okropne myśli, które bardzo straszą. Mam już je od kilku mies i jakby to powiedzieć, trochę się z nimi oswoilam, "przyzwyczaiłam" do nich i nie robią już na mnie może takiego wrażenia jak na poczatku, nie straszna aż tak bardzo, ale mimo wszystko od czasu do czasu się pojawiają, pomimo brania leków właśnie
 
reklama
Miałam dokładnie taki sam problem, gdy zajmowałam się sama malutką siostrzenicą. Bałam się, że nagle oszaleję i ją uderzę/uduszę czy zabiję. Psychoterapeuta tłumaczył mi, że to tylko natrętne myśli wynikające z mojej nerwicy natręctw i, że często dotykają rodziców, którzy bardzo martwią się o swoje dzieciaczki. Takie same myśli miałam też za dziecka względem mamy, do której byłam bardzo przywiązana. Tak dla jasności - nie ma opcji, że coś zrobisz swojemu dziecku, to tylko natrętne, ohydne myśli, nad którymi się po prostu nie panuje. Mój psychoterapeuta pracował też m.in. z facetem, który tak bardzo kochał córeczkę swojej siostry, że bał się panicznie, że zwariuje i w szale ją zgwałci... Straszne wizje, ale to tylko natręctwo i nic więcej
Kasija01 dzięki! Wiem, że to tylko myśli, ale jednak uprzykrzaja człowiekowi życie.. Ja też jak byłam młodsza miewalam czasami rozne myśli w kierunku mojej mamy, z którą jestem również bardzo związana, ale one pojawiały się i szybko odchodziły. Teraz niestety nie chcą odejść na dobre. Możesz powiedzieć co Tobie pomogło? Psychoterapia?
 
Do góry