Ja też z atakami paniki jakoś sobie radzę..już nie trwają godzinami. Ale te myśli...od otwarcia oczu do zamknięcia potrafią mnie męczyć. Od maja do niedawna nie miałam lepszych dni, tylko te złe. Jak bym już nie miała szansy na opanowanie swojej głowy. Nawet leki mi nie pomagały, bo mała dawka. Na prawdę już myślałam że zwariuje albo zgłosze się do psychiatryka
Od kilku dni jest trochę lepiej...chyba dlatego, że żołądek mnie mniej boli albo nawet czasem wcale i nie myśle w każdej sekundzie o raku. Teraz za to myślę o porodzie, że umre, coś mi popęka w brzuchu i nawet nie zobaczę mojej maleńkiej córki.
Jestem osobą która ma dużo znajomych, przyjaciół, lubię się śmiać, żartować, rozmawiać! I to jest aż niemożliwe, że mam w głowie takie popaprane myśli