Wystraszona co z Twoim żołądkiem ? Dawno nie czytałam Waszych wpisów i jestem trochę do tyłu
Ja mam tak samo czekam na jesień jak na zbawienie ... wychodzicie z domu? czy też tak wegetujecie jak ja? Ja jestem trochę przybita ... 3 miesiące nie wychodzę z domu. Już zapomniałam jak to jest wyjść sobie bez zbędnych myśli w głowie. Czuję się znudzona ... zero życia we mnie. Ja normalnie wegetuję. Nie potrafię wyjść nigdzie, mnie się już zwyczajnie nie chce. Zapomniałam już jak to jest żyć normalnie. Każdy dzień taki sam. Chciałabym dostać jakiegoś kopa, jakiego powera żeby z czegoś się cieszyć. A na dzień dzisiejszy nie cieszy mnie chyba już nic.
Nie wybrałam się do psychologa, bo szczerze? Nie chce mi się. Mnie się nawet gadać nie chce. Rozgrzebywać tego, doszukiwać się.
Co do porodu ja urodziłam synka 6 lat temu, wtedy miałam 19 lat. Nie wspominam tego jakoś źle. Byłam dobrze nastawiona. Przy małym wyglądałam jak wieloryb, byłam już tak gruba, taka ociężała i marzyłam o tym żeby ta ciąża skończyła się jak najszybciej za wszelką cenę.
Wydaje mi się, że dużo zależy od podejścia. Jakoś to dziecko wyjść musi, poboli i przestanie. Każdy człowiek na tej ziemi został urodzony, zwierzęta rodzą, dla mnie to jest po prostu naturalne.
Ileż można chodzić w ciąży. Ja to mogę iść rodzić nawet dzisiaj, bo już tej ciąży mam dosyć
A poród leci tak szybko ... ja nawet nie wiem kiedy to zleciało. Nie miałam takich myśli, że boże za ile ta męka się skończy wiedziałam , że chce syna urodzić i wrócić już do życia w pojedynkę
Nie bój się. Musisz być twarda i silna. To nie jest wypadek samochodowy, idziesz na poród który musi być i tyle. Ja tam powiem szczerze, że nie mogę się doczekać.
Tylko, że ciężko mówić nie bój się jak my mamy takie charaktery że boimy się wszystkiego
Ja mam tak samo czekam na jesień jak na zbawienie ... wychodzicie z domu? czy też tak wegetujecie jak ja? Ja jestem trochę przybita ... 3 miesiące nie wychodzę z domu. Już zapomniałam jak to jest wyjść sobie bez zbędnych myśli w głowie. Czuję się znudzona ... zero życia we mnie. Ja normalnie wegetuję. Nie potrafię wyjść nigdzie, mnie się już zwyczajnie nie chce. Zapomniałam już jak to jest żyć normalnie. Każdy dzień taki sam. Chciałabym dostać jakiegoś kopa, jakiego powera żeby z czegoś się cieszyć. A na dzień dzisiejszy nie cieszy mnie chyba już nic.
Nie wybrałam się do psychologa, bo szczerze? Nie chce mi się. Mnie się nawet gadać nie chce. Rozgrzebywać tego, doszukiwać się.
Co do porodu ja urodziłam synka 6 lat temu, wtedy miałam 19 lat. Nie wspominam tego jakoś źle. Byłam dobrze nastawiona. Przy małym wyglądałam jak wieloryb, byłam już tak gruba, taka ociężała i marzyłam o tym żeby ta ciąża skończyła się jak najszybciej za wszelką cenę.
Wydaje mi się, że dużo zależy od podejścia. Jakoś to dziecko wyjść musi, poboli i przestanie. Każdy człowiek na tej ziemi został urodzony, zwierzęta rodzą, dla mnie to jest po prostu naturalne.
Ileż można chodzić w ciąży. Ja to mogę iść rodzić nawet dzisiaj, bo już tej ciąży mam dosyć
A poród leci tak szybko ... ja nawet nie wiem kiedy to zleciało. Nie miałam takich myśli, że boże za ile ta męka się skończy wiedziałam , że chce syna urodzić i wrócić już do życia w pojedynkę
Nie bój się. Musisz być twarda i silna. To nie jest wypadek samochodowy, idziesz na poród który musi być i tyle. Ja tam powiem szczerze, że nie mogę się doczekać.
Tylko, że ciężko mówić nie bój się jak my mamy takie charaktery że boimy się wszystkiego