reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

ciężaróweczki po in vitro

Kiwisia, jak miło, że wpadłaś na "stare śmieci".
Trochę mnie pocieszyłaś, ale jest naprawdę, to dowiem się w poniedziałek popołudniu.

Zuzka pewnie już duża i rośnie jak na drożdżach, a raczej, jak ma mleczku. Dobrze, że ma apetyt i że z karmieniem
nie masz problemu. No i super, że mama Ci pomaga, bo jak widać tatusiowie nagle są niezbędni i niezastąpieni w pracy:-D
Przesyłam Wam całuski i uściski.
Wiem, że doba jest za krótka i na wszystko pewnie brakuje czasu, ale wpadaj do nas częściej.
 
reklama
Madzialenak to się strachu najadłaś dziś z ktg. Dobrze że Sebastianek ma się dobrze, ale kiedy wreszcie pomogą Ci w przywitaniu maleństwa? Przepraszam że napiszę wprost, nie myślałaś o "kopercie"? Ze swojego doświadczenia jak moja mama leżała w szpitalu to zawsze pomagało. Ja przepraszam że tak wprost piszę, ale nie mam już pojęcia co oni tam wyczynają.

Dziewczynki mam wyniki tarczycy i jestem w lekkiej konsternacji, otóż:
FT3 - 3,51 (2,00-4,40)
FT4 - 1,19 (0,93 -1,70)
TSH - 0,625

Niby mieści się w normie, ale FT4 i FT3 blisko granic wskazujących na niedoczynność. Natomiast TSH wygląda ok i oby bardziej nie spadło.

Wróciłam z pracy właśnie i czekam na małżonka - oj poleje się dzisiaj krew. Zamówiłam Balustradę na schody, jeszcze w kwietniu i długo czekałam bo to w kowalstwie artystycznym się czeka. Dzisiaj rano montowali, wróciłam z pracy i wyć mi się chcę, a męża zamorduje. Balustrada wygląda zupełnie inaczej niż zamawiałam. Tą część którą bierze się do ręki ma kształt rury, a ja chciałam półprofil. W dodatku krzywo w jednym miejscu, a te rury nawet nie mają zakończonych na ślepo tylko wyglądają jak normalne rury wygiete. W dodatku jedna dłuższa druga krótsza. Serce mi wali jak szalone, mój mąż zapłacił i coś takiego przyjął! Teraz mogę się w zad pocałować bo tego nie zmienią. Czyli wypada zainwestować kolejną kasę w poprawę czegoś co miało być po mojej myśli. I tak to wygląda jak się zostawi chłopa samego - "wpuść chłopa do biura to atrament wypije" - prawda stara jak świat.
 
Sylwia, doznałam chwilowego zaćmienia umysłu.
Czytam, to co napisałaś Madzialenak. I już nawet wygooglowalam tę kopertę+poród, myśląc w pierwszej chwili, że to jest jakaś super metoda porodu i że watro wiedzieć. No nie, aż tak źle ze mną jeszcze nie było :szok::-D:szok:

Chłopa nie bij, szkoda ręki. Krew się tez niech lepiej nie leje, bo będziesz musiała udzielać pierwszej pomocy i denerwować się, czy aby się uda jej udzielić. A Tobie przecież nie wolno się denerwować. Balustrada rzecz nabyta. Wiem, że miało być po Twojej myśli i moja reakcja byłaby taka sama, ale może jeszcze nic straconego i wymiana wchodzi w grę.
 
Lawendowy aż się popłakałam ze śmiechu. Poród kopertowy :rofl2::rofl2::rofl2::rofl2:. Kupuje się kopertę dużego formatu, tak aby zmieściła się cała kobieta i tuż po wejściu zaczyna się poród :-D.

Nie przejmuj się kochana - ja też mam takie zaćmienia czasami że aż mąż patrzy się na mnie jak na wariatkę, bo mówi oczywiste rzeczy a ja nic nie rozumiem :-D. I te chwile potrafią trwać paręnaście minut zanim do mnie dojdzie, że przecież to takie oczywiste.

Ehhh, wiem, złość mi przejdzie ale w pierwszym momencie chciałam do nich zadzwonić żeby to zabierali. Może mi się uda kogoś znaleźć do przeróbki. Teraz mi prawię przeszło ale i tak mąż oberwie - tak na przyszłość :-D
 
Sylwia nie denerwuj się :* Ja wiem jakie to wkurzające jak coś nie jest tak jak zaplanowałaś. Może da radę to naprawić. Ja pamiętam jak po generalnym remoncie mieszkania wchodzę a tam usterka za usterką :no: Spisałam chyba z 15 rzeczy do poprawy :wściekła/y: Zjeb.... tą firmę i musieli poprawiać! Teraz przy odświeżaniu (malowanie, tapetowanie - mój Tato, teść i mąż) byłam już obecna i wszystkiego pilnowałam ;-)
 
Ja tez na początku zastanawiałam się co to za metoda poród na kopertę :szok: :szok::szok: hehe..... ale to jest po prostu mózg w ciąży :blink:
kolejny objaw ciąży :tak:

Sylwia wcale Ci się nie dziwie że się wściekłaś na nich o ta balustradę, napewno kosztowała sporo, to tego ja też nie cierpie jak niby fachowcy partaczą coś przy domu. Naszczęści i ja i mój mąż jesteśmy juz bardzo ostrożni pezy robotach przy domu i patrzymy na najmniejsze szczegóły przed rozliczeniem. To tego ekipy mamy najczęściej zaznajomione więc tak czy inaczej się nie ulotnią ;-)

Kiwisia fajnie że znalazłas chwile zeby dac znac co u Ciebie :tak:A czy Ty Zuzke karmisz juz butlą?
 
Witajcie.

Gosia ty też się nie przejmuj. Tak jak pisałam wcześniej różne pomiary różnie usg wykonuje. Byłam w niedzielę w szpitalu i mały ważył 1860 g a we wtorek w przychodni 2160 g więc coś jest nie tak i albo jedno usg zaniża, albo drugie zawyża. Różnica 300 g to już przesada. Domyślam się że te szpitalne jest dokładniejsze, ale to się okaże jak urodzę i dziecko zważą.
.
300 g to bardzo duża różnica. Ja pytałam lekarza czy to źle ze mala tak mało przybiera ale on twierdzi ze dzidzia mieści sie w normie tylko jest poniżej średniej wagowej, no i powiedział ze jak sie urodzi to pewnie bedzie ważyła 3100 albo coś koło tego:-)
 
Adus - tak karmie tylko butlą mlekiem modyfikowanym :-( Mała po urodzeniu slabo ssała i nie chciała łapac piersi (ledwo otwierała usta), super polożne ze szpitala trenowały ze mną nawet w nocy. Udało się, że chwytała prawa pierś ale płytko, potem uczyłysmy ją dobrze ssac, lewą wypluwała ale wkońcu po dwóch dniach mordęgi się udało, że czasami ją też chytała. Niestety płytkie chwytanie to mało wypitego mleczka na poczatku było ok bo tym razem miałam bardzo dużo pokarmu i małej bez trudu samo leciało więc przybierała na wadze i robiła kupe za kupą. Po dwóch tygodniach niestety zaczęła spadac z wagi bo taki maluch musi cos więcej zjeśc niż to co leci bez trudu (pewnie piła tylko mleko fazy początkowej bo tu można lekko ssac potem dziecko musi się troche pomęczyc), no więc trzeba było dokarmiac, z kubeczka za chiny nie umieliśmy ją nakarmic więc kupiliśmy butlę lovi z dynamicznym smokiem bo dzięki niej dzieci ponoc nie odrzucają piersi - widac moja Zuzka jest wyjątkiem bo pierś zaczęła traktowac jako smoka (nie ssała tylko ciumkała i jak samo leciało to łaskawie przełknęła). Uznałam, że będę odciągac i dawac jej w butli w koncu prawie zawsze leciało mi do laktatora jakieś 150 ml w 30 min (ponoc jak na początek to dużo dziecko wypija max 60) noi się zaczął koszmar - mleczarnia oszalała, produkcja szła na maxa, piersi mi pękały w szwach (powiększyły się o trzy rozmiary:szok:) więc postanowiłam troche oszukac organizm i odciagac co 6 godzin z obu piersi, zeby wstrzymać trochę produkcję co zaskutkowało takimi zastojami, ze wyłam z bolu. Z polożną próbowałyśmy namówic Zuzkę do współpracy - z prawej piersi jeszcze coś possała więc się odetkała ale lewej za nic nie chciala noi pierś spuchła mi do gigantycznych rozmiarów. Jak udało mi się po całej nocce odetkac lewą to znowu miałam zastój w prawej i mega prdukcję w lewej i tak w kółko, zeby odetkac piers dociągalam ja często a to zwiększało produkcję. W końcu pediatra i położna doradziły mi żeby się nie katowac i zakończyc laktację bo bez wspópracy ze strony dziecka samym laktatorem nie odciągne pokarmu tak żeby nie było zastojów.
Niestety flacha była gwoździem do trumny, wyłam z rozpaczy, przy Weroniczce wytrwałam 4 m-ce pomimo, że pokarmu miałam co kot napłakał i wiecznie musiałam stymulowac piersi (wtedy odciągałam z obu max 30-60 ml), teraz miałam mleczko i brak możliwości karmienia. Niestety Zuza jest na mieszance jej to nie przeszkadza a ja cierpię bo byłam taka szczęśliwa, że mam pokarm, wierzyłam, że tym razem będzie tylko cycus a tu taki zonk:-( Co noc mi się śni, że ją karmię piersią - mąż mówi żebym dała sobie spokój a ja zastanawiam się czy jednak nie spróbowac wznowic laktacji jak mała podrosła bo widzę, że teraz ładnie szeroko otwiera usta a to oznacza, że mogła by teraz poprawnie chwytac piers (jednak ta mała łepetynka pomimo zapewnień mojej gin. miała swoje ujemne strony) ale wiem, że M mnie nie wesprze bo jak napomknełam cos na ten temat to popukał się po głowie i nawet nie chciał sluchać a powrót do laktacji to trudna sprawa bo trzeba dzidzię na nowo uczyć ssać, ponownie znowic laktację czyli odciągać pokarm nawet co 2 godziny, dokarmiać tylko z kubeczka i oczywiści pracowac z mądrym doradcą laktacyjnym, który oprócz zainteresowania wynagordzeniem (min 100 za h) będzie faktycznie zaangażowany.
 
Kiwisia jak fajnie, że do nas napisałaś:)) na pewno ciężko jest znalezć chwilę dla siebie, a co dopiero na internet. Myślę, że będę tutaj mimo wszystko często, bo ja już po prostu się od Was uzależniłam:)Od rana sprawdzam co napisałyście i myślę, że tak już zostanie, no chyba, że wszystkie po porodzie zaczniecie znikać pochłonięte macierzyństwem:) Dobranoc
 
reklama
Ja jestem kolejną uzależnioną, choć czasu na pisanie jak na lekarstwo - ostatnio, chcąc dopiąć wiele spraw na raz coraz mniej śpię - na szczęście zbiega się to z naturalną bezsennością pod koniec, siedzę w nocy i nie mogę spać, więc przynajmniej coś robię i nie snuję się bezczynnie z kąta w kąt jak na początku. Też nie zaczynam i nie kończę dnia, zanim się dowiem, co u Was słychać :-D
 
Do góry