- Dołączył(a)
- 12 Styczeń 2022
- Postów
- 4
Witajcie, niedawno dowiedziałam się, że jestem w ciąży z moim 23-letnim chłopakiem. Znamy się od ośmiu miesięcy, mieszkamy razem w maleńkiej, ale bardzo przytulnej kawalerce w moim rodzinnym mieście (chłopak przeprowadził się dla mnie z drugiego końca Polski). Bardzo cieszy się na myśl o dziecku. Ma pracę. Na razie posiada tylko umowę agencyjną, ale ma zamiar starać się o umowę przez firmę oraz o wyższe stanowisko (doskonale włada językiem angielskim). Ja skoczyłam roczny kurs uniwersytecki — dziennikarski w Wielkiej Brytanii, ale mieszkam w małym mieście i brakuje pracy w tym zawodzie. Pracy szukałam przez ostatnie dwa miesiące, obecnie czuję się bardzo źle, wymiotuję od samego rana do wieczora, często brak mi siły by chociażby przygotować obiad dla chłopaka, który wraca zmęczony po dwunastu godzinach pracy. Modlę się, aby ten stan przeszedł jak najszybciej. Zostałam z własnej winy bez pracy, w ciąży i na wynajętym mieszkaniu, które pochłania niemal wszystkie nasze oszczędności. Bardzo się martwię. Chłopak bardzo o mnie dba i troszczy się. Całuje brzuszek, choć to dopiero 7 tydzień. Zapewnia, że sobie poradzimy. Poszedł na kurs prawa jazdy, chociaż wcześniej bardzo tego nie chciał, bo bał się jeździć samochodem. Gotuje dla mnie lekkie obiadki i robi zakupy. W jego rodzinie się nie przelewa, więc nie możemy zbytnio liczyć na pomoc z ich strony, a moja rodzina jest bardzo surowa i wymagająca. Wszyscy postrzegają mnie jeszcze jako maleńką dziewczynkę, która za bardzo sobie w życiu nie radzi, nie potrafi znaleźć stałej pracy, a i wykształcenia nie ma najlepszego. Od końca marca rozpocząć miałam roczny kurs kosmetologiczny (trybem zaocznym), ale nie wiem czy dam radę w ciąży, bo obecnie nie jestem w stanie ze względu na mdłości i nudności funkcjonować normalnie. Gdyby tylko przeszły w 12 tygodniu ciąży to poszukałabym od razu pracy i pracowała tak długo jak się da, lecz nie wiem czy się poprawi, czy dam radę. Moi rodzice jeszcze nic nie wiedzą, choć chyba się domyślają, bo codziennie wymiotuję i słyszą, że źle się czuję, gdy dzwonią, a ja staram się ukryć prawdę migrenami. Teraz mój chłopak jedzie w sprawach formalnych do swojego domu na dwa dni. Bardzo boimy się jak poradzę sobie sama, umówiłam się, że przyjadę do rodziców, ale boję się, że wszystko się wyda. Nie wiem jak sobie poradzimy. Oszczędzamy od samego początku na jedzeniu, na wyjazdach, na ubraniach, a gdzie tutaj wyprawka, ubranka i pieluszki dla dziecka. Nie mam pracy, a wypłata chłopaka pozwala wyłącznie na pokrycie kosztów wynajmu oraz tańsze artykuły spożywcze. Proszę Was o wsparcie dobrym słowem, bo jestem taka wykończona ze względu na zmartwienia
Ostatnia edycja: