Witam wszystkie silaczki.
Dolaczam teraz ,bo nie wiedzialam ,ze istniejecie.
Stracialm swoje malenstwo w 7tc w listopadzie. Bylo to okropne bo nic tego nie zapowiadalo. Nic nie bolalo i nie krwawilam. Poszlam na wizyte i lekarz tylko stwierdzil ,ze nic nie widzac na usg i czy jestem pewna ,ze nie krwawilam. Kretyn ,raczej bym to zauwazyla. Niestety krwawic zaczelam kilka dni pozniej i potem juz bylo po wszystkim. Mieszkam w Szwecji i tutaj inaczej traktuje sie ciaze. Generalnie do 12 tygodnia nikt nie uzanaje ze jestes w ciazy i nikt nie chce cie przyjac. Nie ma badan ,bety ani nic takiego. Test sikany pokazuje ciaze ,to znaczy ciaza jest ,a jak nie pokazuje to nie ma i koniec.
Kiedy zalana krwia zjawilam sie w szpitalu to lekarz powiedzial ,ze to sie zdarza i to nawet czesto. Ze mam isc do domu i wyluzowac.Tutaj nastawiaja sie na maxa na nature wiec mam czekac az samo sie oczysci. Na szczescie tak sie stalo i nie potrzebowalam zabiegu.
Teraz jestem znowu w ciazy ,jutro zaczne 7 tydzien i boje sie niemilosiernie. Wymusilam od lekarza ,zeby mnie przyjal bo przeciez wg nich nie ma taiej potrzeby. Ide wiec jutro pierwszy raz, do tej pory robilam tylko kilka testow.
Ja juz nie daje rady dziewczyny. Po mimo ze mam objawy- wymiotuje ,cycki bola itd ,to jestem pewna ,ze jutro cos bedzie zle i znowu mi powie ,ze to sie zdarza. Jestem na watku z listopada i one wszystkie sa kochane i takie optymistyczne ,ogladaja wozki, i spodnie ciazowe, a ja tylko sie boje. Boje sie kazdego dnia. Wiem ,ze mnie rozumiecie. Przepraszam ,ze to zalenie sie nad soba ,ale ja naprawde juz na glowe dostaje.
(*)(*)(*)(*)(*)- dla wszystkich naszych dzieciatek