reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

Nie ma nic do wkurzania się, jak wykluczycie nieprawidłowości nasienia będziecie mieć pewność, że to nie to. Mój mąż też przeżywał to badanie, ale teraz przynajmniej wiemy, że nie tu jest ewnetualny problem.
No wiem... ale mój mąż się bardzo obruszył. Mam wrażenie że potraktował to jako atak na jego męskość, wysłałam go jeszcze na badania cukru bo ma z tym problem. Zdenerwował się. Dziś rano przemyślał i zadzwonił powiedzieć że pójdzie na te badania, ale ma wrażenie że wychodzi z założenia że to nie wina po jego stronie. Czasami irytuje mnie ta jego pewność siebie... A z drugiej strony tego zazdroszczę bo mi tej pewności brakuje.
 
reklama
No wiem... ale mój mąż się bardzo obruszył. Mam wrażenie że potraktował to jako atak na jego męskość, wysłałam go jeszcze na badania cukru bo ma z tym problem. Zdenerwował się. Dziś rano przemyślał i zadzwonił powiedzieć że pójdzie na te badania, ale ma wrażenie że wychodzi z założenia że to nie wina po jego stronie. Czasami irytuje mnie ta jego pewność siebie... A z drugiej strony tego zazdroszczę bo mi tej pewności brakuje.
Wiesz, tylko nie może być tak, że szuka się winy w sobie, czy tej drugiej osobie. Spróbuj mu wytłumaczyć, że to Wasza wspolna walka i takie badania dają Wam grunt do dalszej diagnostyki, a nie wygrania wojny pt. "Czyja wina" takie podejście nie służy ani Wam ani staraniom 😘
 
Nie dokładasz, dziękuję że starasz się pomóc. Nie myślałam o konsultacjach... W sumie nawet nie wiem w czym mogłoby mi/nam to pomóc...
Ciąża to nie jest tylko problem kobiety. OK, facet za nas nie weźmie mdłości i rosnącego brzucha itd., ale jeśli kobieta roni i słyszy, że dobrze się stało, bo on nie chce, że z nim na pewno wszystko OK i badań nie będzie robił... Ty musisz przejść teraz przez ten bagaż emocjonalny i fizyczny, którym jest poronienie. Odbudujesz siły, wydasz tysiące złotych na Jerzak albo innego specjalistę. Żaden z nich nie pomoże, jeśli powod jest po stronie męskiej. Jeśli jednak to pech i następny raz zaskoczy, to będziesz miała tylko forum jako wsparcie przy nowych obawach? Przy kolkach, przy buntach? Może jest teraz punkt zwrotny, w którym możecie zacząć równolegle przyglądać się zdrowiu ale i Waszej relacji?


@Sojka Ja mam pai homo, obniżone białko S, dodatni antykoagulant toczniowy, 50 kg/162 cm i też dostałam dawkę profilaktyczna Neoparin 0,4. Kontrolę dawki (i to nie antyxa, tylko podstawowe) mam dopiero zrobic przy 30 zastrzyku.
 
anasta, a robiliście z mężem kariotypy?
Nie, teraz nas skieruje na badania genetyczne. Miałaś je może? Możesz coś więcej powiedzieć? Bo o innych rzeczach sporo już wiedziałam, naczytałam się tu, ale do genetycznych wogóle nie przulykuwałam wag II nie mam pojęcia o co z tym chodzi :(
oj dziewczyny... Miałam odpocząć od forum. Wyciszyć się ale nie wiem co ze sobą zrobić. Całą noc nie mogłam spać. Nie wiem co mnie teraz czeka. Nie chcę kolejny raz mieć łyżeczkowania. Nie wiem co się stało, acard i heparyna miały pomóc i co jedna wielka dupa. Uwierzyłam, że będzie dobrze że tamto to był pech, a tu znowu to samo. Siedzę i płaczę i nie wiem co zrobić ze sobą ze swoim życiem. Byłam taka szczęśliwa że się udało zajść w ciążę... Byłam taka spokojna i pewna że się uda...
Ja spokojna nie byłam ale przechodzimy przez to samo, budzę się w nocy wyspana jestem już o 5-6,ale przysypiam dalej co chwilę się budząc, śniło mi się dzisiaj właśnie rozpoczęcie krwawienia i rano znów świadomość że to koniec...
Przykro mi że Ciebie też to spotkało. To takie niesprawiedliwe. Dobrzy ludzie chcą mieć dzieci i nie mogą a patologia rodzi bogu winne dzieci i później je zabija albo się nad nimi znęca...
Robiłam badania i wyszły mi mutacje MTHRF w heterozygocie i pai w homozygocie. Reszta podstawowych badań wyszła ok. Nie mam dobrego lekarza, niby jakiegoś znalazłam ale ciężko się do niego dostać i wizytę mam dopiero na 13.03. nie ma problemów z cukrem, z tarczycą, z USG wszystko ok wychodzi. Czuję się mega bezradna a lata nieubłaganie lecą... Zastanawiam się czy nie pójść do Jerzak. Kilka razy pojawiło się jej nazwisko. Potrzebuję szybkiej diagnostyki i pomocy... A do tego mój mąż się na mnie wkurzył bo zasugerowałam że może powinien przebadać plemniki...
Też po raz kolejny mam poczucie niesprawiedliwości :( Jesteśmy ustatkowani, gotowi, a tu dalej nie ma tej jednej upragnionej... Mój badał się, wyszło wszystko ok, ale nie badaliśmy fragmentacji, miał raczej takie podstawowe badanie, a nie wiedziałam że w tym labo jest takie okrojone... Jak będzie potrzeba to sam powiedział że najwyżej znów zbada, z ciężkim sercem, ale wie że robi to dla NAS i to żaden wstyd. Nie można zrzucać winy jedno na drugiego i że to twój lub jego problem, to WASZ problem bo jesteście w tym razem, nie macie na to niestety wpływu.
To wszystko jest takie skomplikowane... Ale jestem na siebie wściekła!!! Mogłam szybciej się decydować na ciążę jak była dla mnie bezproblemowa.
Też sobie wytykam że mogliśmy zacząć wcześniejsze, ale moja głowa nie była gotowa i tego nie zmienię, nie cofnę czasu. Wiem że teraz łatwo, ale nie obwiniaj siebie! To najgorsze co możesz teraz zrobić!
 
Dzięki za dobre słowo i radę. Nie wiem czy jestem w stanie tak siebie to wszystko ułożyć. Już od jakiś kilku ładnych miesięcy czuję że kończy się mój czas na dziecko a chciałam mieć 2... Chyba doszłam do momentu że muszę się pogodzić z tym że los był dla mnie łaskawy i dał mi chociaż jedno dziecko.
Miałam i miewam dokładnie te same myśli. Po poronieniu obarczała siebie i męża o to ze na drugie dziecko zdecydowaliśmy się za późno i przez wiek mam my problemy. To największy bullshit jaki można sobie wciskać a jednak to robimy. Człowiek jest tak skomplikowany ze zawsze musi znaleźć przyczynę lub winnego, a siebie najłatwiej katować. Masz w sobie dużo emocji i to zrozumiałe, ale nie obwiniaj się bo nie ma to sensu.
 
Wiesz, tylko nie może być tak, że szuka się winy w sobie, czy tej drugiej osobie. Spróbuj mu wytłumaczyć, że to Wasza wspolna walka i takie badania dają Wam grunt do dalszej diagnostyki, a nie wygrania wojny pt. "Czyja wina" takie podejście nie służy ani Wam ani staraniom 😘
Wiem, nikt nikogo nie oskarża, ani nie prowadzi wojny. Tak jak mówisz nie jest było w tym chodzi
 
Nie ma nic do wkurzania się, jak wykluczycie nieprawidłowości nasienia będziecie mieć pewność, że to nie to. Mój mąż też przeżywał to badanie, ale teraz przynajmniej wiemy, że nie tu jest ewnetualny problem.
A mnie to trochę śmieszy i denerwuje… całe to podejście niektórych facetów, ze jak przyczyna może leżeć po ich stronie?! Sama nie wiedziałam jak moj mąż zareaguje jak zasugeruje mu, ze może warto byłoby się przebadać pod względem nasienia, ale zdziwiłam się bo powiedzial, ze jeżeli kiedyś będzie trzeba to będzie trzeba się przebadać…
 
To wszystko jest takie skomplikowane... Ale jestem na siebie wściekła!!! Mogłam szybciej się decydować na ciążę jak była dla mnie bezproblemowa.
Uwierz mi kochana, ze gdyby mi życie powiedziało, ze spotka mnie to spotkało, to 6 lat temu nie zastanawiałabym się i nie mówiłabym ze chce odpocząć i wyjść z pieluch, tylko starałabym się już wtedy o 3 dziecko…
 
reklama
Nie, teraz nas skieruje na badania genetyczne. Miałaś je może? Możesz coś więcej powiedzieć? Bo o innych rzeczach sporo już wiedziałam, naczytałam się tu, ale do genetycznych wogóle nie przulykuwałam wag II nie mam pojęcia o co z tym chodzi :(

Ja spokojna nie byłam ale przechodzimy przez to samo, budzę się w nocy wyspana jestem już o 5-6,ale przysypiam dalej co chwilę się budząc, śniło mi się dzisiaj właśnie rozpoczęcie krwawienia i rano znów świadomość że to koniec...

Też po raz kolejny mam poczucie niesprawiedliwości :( Jesteśmy ustatkowani, gotowi, a tu dalej nie ma tej jednej upragnionej... Mój badał się, wyszło wszystko ok, ale nie badaliśmy fragmentacji, miał raczej takie podstawowe badanie, a nie wiedziałam że w tym labo jest takie okrojone... Jak będzie potrzeba to sam powiedział że najwyżej znów zbada, z ciężkim sercem, ale wie że robi to dla NAS i to żaden wstyd. Nie można zrzucać winy jedno na drugiego i że to twój lub jego problem, to WASZ problem bo jesteście w tym razem, nie macie na to niestety wpływu.

Też sobie wytykam że mogliśmy zacząć wcześniejsze, ale moja głowa nie była gotowa i tego nie zmienię, nie cofnę czasu. Wiem że teraz łatwo, ale nie obwiniaj siebie! To najgorsze co możesz teraz zrobić!
Mamy bardzo podobne odczucia... W sumie jesteśmy w podobnym miejscu. Życzę Ci żeby w końcu się udało, bo widzę że masz mimo wszystko mnóstwo siły...
 
Do góry