Nie przepraszaj. To emocje, one muszą uchodzić. Przedwczesny poród to rollercoaster emocji. Nie tak łatwo się je przerabia. Mnie samą zadziwia, że to wciąż we mnie takie żywe.O jej przepraszam, nie chciałam przywołać u Ciebie przykrych wspomnień [emoji22] Dlatego ja po mojej stracie pewnie jestem mega panikarą, ale mój instynkt macierzyński ciągle podpowiada mi, że te twardnienia brzucha, niekoniecznie muszą być jedynie jak to lekarz mówi: "Moim urokiem ciąży". Wolę zrobić coś o kilka razy za dużo niż choć raz za mało.
Słuchaj intuicji. Matka dużo czuje. No i nie ma czegoś takiego jak stawianie macicy czy skurcze jako "uroki ciąży". U mnie taki lekarz szybko straciłby pracę. Rozumiem, że może nie znać przyczyny i posiłkuje się specjalista, który może wiedzieć więcej niż on, ale te powiedzenia moim zdaniem mają zretuszowac niewiedzę. A ukrywanie się za nimi uznaje za ignorancję i niestety działanie na szkodę.
Nie martw się, też jestem po przejściach i panicznie bałam sie sączących wód płodowych, dlatego moim konikiem były posiewy. Ale przedwczesny poród? Tego nie było na liście zagrożeń. Nawet nie brałam go pod uwagę...
My i tak mamy mnóstwo szczęścia. Helenka żyje i naprawdę z zewnątrz dość dobrze się rozwija. Zadziwia wszystkich.
No i masz zupełna rację, lepiej sprawdzić raz za dużo niż nie zareagować.