reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

reklama
Szybciutko i malutko bo już późno. :-)
anulka jestem z Ciebie dumna, że nie palisz :-)
As dobrze, że wróciłaś, bo się martwiłyśmy.
IZW cieszę się, że u Was lepiej. Oby wszystko dobrze się skończyło.
U mnie burzowo i migrenowo. Ale dostałam pierwszy okres po zabiegu, więc powoli wracam do świata żywych.
 
Ta nasz kłótnia z M i całe to wszystko to tak jak u Emy nie była tylko jego wina, chociaż u nas poszło o całkiem co innego, a zaczeło sie od zupełnie innego tematu pierdoły.

ten pieprzony strach... nie da się tak tego wszystkiego opisać

przy przed ostatniej wizycie połozna u mojego gina zapytała się mnie jak relacje z M... powiedziałam tak jak było że mam duże wsparcie w M, pocieszamy sie na wzajem itp i bardzo się do siebie zblizyliśmy. I tak naprawdę było, potem zaczeliśmy sie najwyraźniej od siebie oddalać, nie chcąc martwić jeden drugiego swoimi obawami i dołami, wydawało sie nam, że dobrze robimy. Ja popłakiwałam w kibelku lub wygadywałam się tu wam, on szukał wsparcia u kumpli a jak juz było masakrycznie źle to w piwku. Na krótką metę sie sprawdza, daje chwilową ulgę, ale .... oboje zapomnieliśmy w obawie o ta drugą osobę że jesteśmy i zawsze bylismy swoimi najlepsiejszymi przyjaciółmi... i trzeba to wszystko połączyć w całość, szukać wsparcia nie tylko u "obcych".
Ona pytała bo chciała porade dla jednego z mężów pacjentek (przeszli przez podobną traume co my) zdesperowany facet dzwonił do niej z błaganiem o pomoc. Jego kobieta chciała rozwodu by ten mógł sobie ułożyć życie z kimś innym.

Wtedy wydawało mi sie to conajmniej dziwne. A teraz dopadło nas to samo, a w dodatku obustronnie. Może to dziwacznie zabrzmi, ale dziś to rozumiem, kochasz kogoś tak bardzo chcesz żeby był szczęśliwy .... i knujesz ... głupie pomysły ... może to moja wina ... może z kimś innym udało by sie mu/jej bez problemu ... dziecko, kuźwa jak bardzo on / ona go pragnie ... "nie chcesz zmarnować mu/jej życia" .... bo czy dzieci to nie prawdziwy sens naszego istnienia?

Jasne, że tak... ale bez sensem jest budowanie takiego sensu życia w taki sposób.

Baliśmy sie tematu, ale podjeliśmy go, nie wiem czy "kwalifikujemy się" ale jeśli nie dane nam będzie mieć własnego potomstwa będziemy sie starać o adopcję.

Kolejny temat te moje endo i koszmar powtórnego łyżeczkowania jeśli sie nie oczyści do tej wizyty 17 stego. Podjeliśmy wspólną decyzję, że jeśli to nie zagrozi mojemu zdrowiu, nie poddam się zabiegowi. M. ma starcha że ja w pogoni za fasolką będę ryzykowała swoim życiem żeby przyspieszyć zmiane światła z czerwonego na zielone. Fakt niby "zwykły zabieg" ale nie trudno w nim o przebicie macicy, a co za tym idzie krwotok, usunięcie - komplikacje = narażanie życia. Zresztą sama narkoza to tez nie jest takie pstryk. Wiem wypisuję tu same czarne scenarjusze, ale jest to obraz tego czego boi się ktoś kto czeka pod zabiegowym... my o tym nie myślimy.
Wokół silnego pragnienia dziecka a ryzykowania swoim życiem, padło kolejne pytanie, na które tak bardzo M bał się usłyszeć odpowiedź... co będzie jeśli sytuacja się powtórzy... powiedziałam że nie wiem, bo naprawdę nie wiem. Bo czasami na serio myślę że lepiej by było umrzec z tym dzieciaczkiem... w chwilach najgorszych dołków. Ale dodałam a ty co odpowiedział byś lekarzowi na pytanie ratować matkę czy dziecko i poprosiłam żeby mi nie odpowiadał. To są pytania na które nie ma dobrej odpowiedzi i nie ma dobrego czy złego wyboru. W danej chwili odpowiedź dla kogoś może wydawać sie oczywista, ale gdy "już sie dzieje" może byc skrajnie inna.

Rozmowa była długaśna, pełna łez

Na pytanie co by było gdybysmy się rozstali:
M. jak to co zapił bym sie na śmierć lub coś w tym stylu
Ja: nie ukrywam że "koniec" też miałam w głowie, z tym że ja mam takie coś, że automatycznie myślę ile krzywdy innym bym taka czy inną decyzja wyrządziła
plan A: wyjechać gdzieś do krajów trzeciego świata
plan B: wyjechać za zarobkiem i uzbierać na invitro :D

podsumowaliśmy że nie dało by rady tak sobie wytrzymać bez siebie jeszcze w celowej rozłące z tabunem rodzinnym i gronem znajomków nad uszami, nie wskazane jeśli chodzi o wyciszenie sie i przemyslenie w spokoju swoich palnów na życie, no chyba że uciec w góry i zczaić się w jakiejś jaskini i tak se na pustelnika dumać :D nad sobą i dalszym życiem.

reasumując, pogadaliśmy, popłakalismy i pośmialiśmy sie z siebie jakie z nas głupieloki, ofkorz przerosiny za ciosy słowami też były

opracowalismy se też "plan awaryjny" jeśli on czy ja będziemy czuć że wody nakapało na tyle że zacznie się wylewać jedno drugiemu o tym powie ...łatwiej tą wodę razem wypić choć może być gorzka, niż wyjść z błota jakie jej nadmiar może zrobić, bo razem możemy w nim utonąć... jeśli za wczasu nie będziemy u siebie wzajemnie szukali pomocy....

dziękuję wam kobitki za kciuki i sorki że się nie odzywałam tak długo, wczoraj mieliśmy gości i dużo telefonów smsów z pytaniami czy jest juz dobrze? itp
dziś chcieliśmy poswięcic dzionek wyłącznie dla siebie, tymbardziej że M ma dziś nockę

Ilonko wierzę że będzie dobrze i trzymam mocarnie za was kciuki &&
Ty wiesz najlepiej jaki Twój M jest i tak jak ci Emy pisała te gesty tupu bach obrączką, to prawdopodobnie tylko złość
Zarówno ty jak i twój M jesteście obecnie emocjonalnie "w strzepkach" tak jak ja i mój i jak wiele z nas, jak człowiek jest bardzo przytłoczony nie jest żadnym wstydem że po prostu pęka i nie potrafi poradzic sobie z wydaje sie "błachym" problemem bo za tym przyziemnym niestety czai się dużo większy ból... i ta dodatkowa kropla sprawia, że tonie w błocie bo poprostu już nie daje rady. My naszczęście zdjeliśmy całkowicie przed soba swoje maski bo picie wody "przez słomkę" nie zawsze jest skuteczne...

papa dobranoc wszystkim, bo jeszcze trochę i hehe M przyjdzie z roboty a ja dniówke przed kompem zaliczam :D

ale pościcha długaśnego walnełam ciekawe czy ktoś to wogóle przeczyta hehe papa
 
Ostatnia edycja:
Hej
IZW - dobrze, że juz się trochę wyklarowało u Was. My to przerabialismy po pierwszym poronieniu....ale na szczęście dość szybko pogadalismy od serducha...i szybko wrócilismy do sielanki....i zawsze będę mówiła, że najważniejsza jest szczera rozmowa...nawet czasami warto na siebie pokrzyczeć, ale należy wyrazić emocje...i oczyścić klimat.


dzieki za wyjazdowe kciuki....i wogóle za starankowe "powodzenia"...ale im bliżej owulki i kolejnego terminu @...to boje sie, że się nie uda w tym cyklu...kurcze...tacy jesteśmy zmęczeni, że nie mamy siły na bzyk....no to niby jak ma się fasola w moim brzuszku pojawić....?
 
IZW cieszę się, że pogadaliście i sprawy się wyklarowały. Niestety, czasami sprawy nas przerastają. Mam nadzieję, że wszystko "przepracujecie" i wyjdziecie z tego silniejsi.
karolcia81 spokojnie, bez napinania się. Odpoczniecie i nabierzecie sił do dalszych starań.
 
IZW po Twoim opisie godzenia widać że jesteście przyjaciółmi. Kurcze chciałabym umieć tak rozmawiać ze swoim i żeby nasze kłótnie były tak konstruktywne :-) Cieszę się że wszystko wróciło do normy.
Karolcia skoro do terminu owulki jeszcze trochę macie to bez ciśnienia- nie ma co się zmuszać kiedy jesteście zmęczeni. Przed owulką starczy co 2-3ci dzień.
Anulka dobrze zarejestrowałam że podejmujesz się tworzenia zbiorczego zamówienia na kłaczkowe paputki? Ja się dopisuję na 4 pary :tak:(2 dla mnie, 2 koleżankom). Założę się że trampole będą hitem!

A ja siedzę do piątku na L4 :dry: W sumie doktorra nic niepokojącego nie usłyszała w oskrzelach i płucach, ale jak dawała zwolnienie to trzeba było brać i uciekać zanim się rozmyśli :-p
 
Poroniona - spoko, spoko...a czas ucieka....wiem, że wystarczy co dwa trzy dni....ale skoro kalendarzowo owulka jest za 5 dni...to hmmmm...trochę czas mnie goni...oczywiście....ja to tak wszystko troche z przymrużeniem oka traktuje....i mojemu Z. nie gadam że teraz, teraz bo to TE dni, ale w głowie to sobie tam obliczam...;)...i chciałabym sie wstrzelic....
 
klaczek- paputki sa extra:)masz ty babo zdolności:)
Emy- kochana jeszcze troszke i poczujesz ruchy.A z maluchem napewno jest wszystko ok.
IZW- ciesz się że wszystko pomalu wraca u Ciebie do normalności.Grumt to rozmowa i wyjaśnienie sobie wszytskiego.
Wiem wiem nie zawsze to wychodzi.Ja przeciez tez ostatnio sie z moim strasznie klocilam ale teraz jest juz dobrze
a kochana dlaczego malin nie wolnoi w ciazy?w kazdej sie zajadalam i szczerze mowiac teraz tez nie moge sie doczeka.
no u mnie pomalutku do przodu.No jeszcze nieclae dwa tygodnie i wyjazd.
Oj dluzej bym chyba tu nie wytrzymala.Goraco jak cholera.
dzies o 17 wizyta u gina.Idę z Tymkiem.
oj i powiem Wam ze nie moge zasnąc ostatnio bez porzadnego seksu.za przeproszeniem mój sie pyta czy mam zamiar go zajezdzic.
 
IZW, i dobrze. Teraz spokojnie sobie pogadacie i moze jeszcze byc z tego niezle ciacho. Uff... Przeczytalam. CALEGO! Zrobiliscie to, co w tej sytuacji najlepszego mogliscie zrobic - porozmawialiscie szczerze. Zdaliscie nastepny egzamin, robaczki.:tak:
Ja mam miekka szczoteczke. Problem jest w "zyganiu" nia do tylu paszczy. :-D
Just, mierzenie cisnienia przy tendencjach do nadcisnienia to koniecznosc - przeciez samo w sobie moze zaszkodzic dziecku. Kurcze, ja tak mam - u lekarki 140/90, wracam do domu z opadem szczeki bo ja przeciez zawsze ksiazkowe 120-125/80-85 i... normalka. Wczoraj az bylam z siebie dumna u poloznej bo mi ladnie "moje" 120/75 wyszlo. Spytalam specjalnie bo oni nie zwykli mowic. Kurcze, pobieraja krew na antyciala, sie pytam jakie a ona mi ze sprawdzaja czy nie mam jakichs szczegolnych. Jak do debila.
Karollcia, dziekuje.

W temacie paputow - olsnilo m nie. Za prawie 2 tygodnie, mlody jedzie do kraju. Tylko na weekend bo ma cos pilnego zalatwic i wraca, ale leci. Mam szatanski plan, co by mu zlecic wysylke owych paputow. Przewiezie je samolotem, w kraju nada - koszt wysylki nam sie ladnie obnizy do porto "po kraju". Dalabym mu zapakowane i zaadresowane, gotowe przesylki.
Dosprawdzalam.
Anulka
, chcialas rozowe i niebieskie trampki, adres mam.
Poroniona, chcesz trampki granat, zielen, niebieski i roz, adresu nie mam.
Shehzadi, chcesz paputki rozowe i niebieskie, nie trampkowe, adresu nie mam.
Musze to poogarniac zeby mi sie nie pozajaczkowalo. Do roboty!:-D

Z ciekawostek technicznych... Dodzwonili kiedy mam nastepna wizyte u midwife. 01. sierpnia. Nie nachodzi sie tu czlowiek po lekarzach.:no:
 
Ostatnia edycja:
reklama
Hej babki:)

Właśnie przed chwilą miałam napisanego posta i sobie go nie wiem jakim cudem skasowałam...zaczynam od nowa zatem...
Ewelina, poroniona, Lady, anka Wam serdecznie gratuluję!!! I teraz to już tylko nudnych pozostałych 8 miesięcy życzę!!!
karolcia ależ się z Wami cieszę razem i &&&& zaciskam, aby Wam się udało już za pierwszym razem wstrzelić i z urlopu byście wrócili we 3 już:D
IZW zmartwiłam się tą Twoją z M kłótnią, ale se myślę, tyle lat są razem, tak im ze sobą dobrze, tyle już przeszli więc nie może im się nie udać...i myślałam o Was, żebyście się pogodzili, porozmawiali...i jak się ucieszyłam;D jak przeczytałam dziś posta (całego), że doszliscie do porozumienia...no i proszę mi się tu więcej nie wygłupiać i nie stresować mię tu takimi sytuacjami, tak?
kłaczku jak już mówiłam bamboszki są nieziemskie, ja też chcę jedne, te granatowe z czerwonym. A ze szpitala nadal nic nie słychać? bo to już mnie lekka przesada, very soon to very soon a nie nieskończoność, miałaś okazję ich tam pogonić troszku? jak tak dalej pójdzie, to ten skan będzie wg ich norm, a nie wcześniej tak jak obiecywali...
anulka ale jesteś dzielna dziewczyna, cieszę się, że wytrzymujesz i obyś już nie sięgnęła po to śmierdzące świństwo no!! trzymam &&&&
Emy jak tam maleństwo? nadal leżysz biedactwo? dbaj o siebie:)
a_gala cieszę się, że z maluszkiem wszystko dobrze:) i tak już będzie do samego końca:)
Ilonka przytulam i wierzę, że wszystko będzie dobrze. Będę myśleć o Was:)
A w ogóle to jeszcze chciałam powiedzieć, że z Was same piękne kobiety:) i nie wiem czemu co niektóre myślą inaczej... a jak sobie na Was popatrzyłam to tak teraz się inaczej z Wami pisze:) a te, których nie wymieniłam wyżej pozdrawiam gorąco:)
A my z dzidziolem cóż...siedzimy sobie w domku, na L-4, które już pewno do końca ciąży będzie...trochę w odwiedziny jeżdżę, a to do mamy, a to do siostry, bo ich całkiem sporo mam, to mam gdzie jeździć i czas jakoś mija, ale i tak za wolno wg mnie...do lekarza dopiero 16.06...tak ogólnie wszystko u nas dobrze, oprócz wielgachnych cyców, wstawania w nocy na siku (co nigdy wcześniej mi się nie zdarzało) i rosnącego brzuchola to objawów ciążowych brak...sama jestem zdziwiona, ale w sumie się cieszę...
Lecę się nieco pouczyć jeszcze, bo dziś o 16 mam egzamina...poproszę o &&&&, to zaliczę na pewno, bo Wasze kciukasy to cuda działają:)
buziam dziewuszki i tymaczasem
 
Do góry