reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Ciąża Po Poronieniu

kasia8481 to tak samo jak ja też wszystko robiłam nawet chciałam urodzić 1 stycznia 2000 roku (11 urodziłam) wiec biegałam po schodach ....jak sobie teraz pomyśle to to też było niebezpieczne ale wtedy wydawało mi sie że musi być dobrze. Ja też myśle że jak Bóg da Maleństwo to bede bardziej uważać na siebie .
 
reklama
hej dziewczyny! wrocilam z pracy zmeczona ze szok i siedze i rycze.....wracam do pustego domu w ktorym nikt na mnie nie czeka, nie mam do kogo sie odezwac, z dnia na dzien coraz bardziej sie utwierdzam ze moje zycie jest bez sensu, ze nie mam rzadnego celu, nie mam dla kogo zyc....ehhh do d.....to wszystko
 
onaxxx widze że masz MEGA doła:-(ja też tak czasami mam (ostatnio często)potrafie sie tak zdołować że potem dwa dni dochdze do siebie z tego wszystkiego.A jak mi już przejdzie potrafie dziękować za to co mam. Bo pamiętaj inni mają jescze gorzej. ja również wiele złego w swoim życiu przeszlam więc trudno komuś doradzać gdy Twoje serce jest smutne trudno o pocieszenie. Ale przeczytalam twoje wczesniejsze posty i teraz powinnaś sie uśmiechnąć bo zajęło mi to trochę czasu a mój serial leciał a ja czytałam wiec Uśmiechnij się:-)
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Ewelinko: głosik na motylki oddany,
Ja też ostatnio na wizycie u lekarza się rozsypałam,pierwszy raz włączył mi głośno bijące serduszko maleństwa i ryczałam za moją córeczką, maleństwem, a tym,że wszystko miało być inaczej, że to moje piep***** życie miało być przezcież jak z bajki... Dochodzę do siebie już kilka dni :( Łożysko całe szczęście dobrze zagnieżdżone, tylko ta moja nieszczęsna morfologia, co badanie to jest coraz gorzej. I dziś na dodtek moja psinka dostała pierwszą w życiu cieczke, wyobraźcie sobie, jaki sok przeżyłam ;p A już miałam nadzieję, że może jednak ona tego nie będzie miała ;p
 
Hejka babki!

Decyzja podjęta na 99%. Mój M nie podejmie tej pracy. Kamień z serca mi spadł. Praca kroiła się na parę ładnych lat, z możliwością wyjazdów za granicę. To jest firma robiąca oświetlenie przy drogach i autostradach. Przenosi się tam, gdzie jest praca co jakiś czas. Nie ma zatem możliwości dołączyć do szanownego małżonka, bo trzeba by dla mnie wynajmować mieszkanie co roku gdzie indziej a o pracy w tym przypadku nie ma mowy. Co roku, czy dwa musiałabym szukać pracy. To nierealne w tym kraju. Zdecydowaliśmy, że wolimy żyć skromniej ale razem :) Z głodu nie umieramy.

Tymira trzymaj się kochana. A cieczka, no cóż, kiedyś musi przyjść :-D:-D:-D

Pozdrowionka
 
tymira a co z ta twoją morfologią nie tak? ja miałam niską hemoglobinę ( choć niektóryz z taką normalnie funkcjonują-11). Przed ciążą miałam wysoką zawsze, nawet krew oddwałam. Gin kazał brać biofer folik 3x dziennie. Wyniki powtórze za jakieś 2 tygodnie, zobaczymy jak moje przyswajanie.
 
Dziękuję Wam kochane za oddany głos niestety z jednego kompa można tylko raz głosowac dlatego Was kochane poprosiłam:) I rezultat jest ale się cieszę:):):) I pękam z dumy że mam takie fajne babki jak WY!!!!!

Onaxx wiem może to głupio zabrzmi ale nie myślałaś o jakimś zwierzaku dla siebie??? Kłaczek zawsze pisała że było jej lepiej jak wracała ze świadomością do domku pełnego kociaków może i Tobie też jakiś piesek czy kotek by się przydał???:zawstydzona/y: Jeśli mieszkasz w bloku polecam ci mopsa ja właśnie takowego mam ( przygarnęłam go z jego panem;-)) więc siłą rzeczy jest. Jest bardzo mądry i godzinami śpi, jest tak leniwy że nie chce mu sie wg wychodzić na dwór siłą trzeba go przekonywać:-D napewno pociechę byś miała :):) i uśmiech na twarzy też gwarantuję:):)

Zjola odważna decyzja powiem ci szczerze teraz każdy za przysłowiowym chlebem wyjeżdza a tu proszę gratuluję takiej decyzji naprawdę, bo ja z moim A podjeliśmy decyzję że szukamy pracy za granicą myślę o Norwegii wysyłam narazie wszędzie CV Alberta może coś akurat nam się trafi a potem ja spakuję siebie i Kacpra i w drogę. Tak wg t bardzo bym chciała wyjechać do Stanów no ale marzenia się spełniają więc kto wie;-)

AS mama mojego Alberta była leżącą osobą tak ją lekarze zoperowali że zamista lewego biodra prawe jej operowali wyobrażacie sobie i tak ją wykurowali że kilka lat była niepełnosprawna mieszkała z Albertem i on przy niej wszystko robił i pampersy i mył i wg dobry chłop z niego jest i tez zatrudniał fizjoterapeute który przychodzil do mamy i ona była zadowolona bo to wiadomo odleżyny itd są pomodlę się za Twojego Tatę Trzymam za niego i za Ciebie kciuki

Achax ta siła może działać w dwie strony i widze że wiesz o co mi chodzi....

Jest pochmurno więc życzę uśmiechu
Buziaki
 
Głos na motylki oddany

Ja też czekam na wynik Histo i pewnie jak w większości wypadków nie uzyskam odpowiedzi na pytanie "dlaczego?", dziś mija 14 dzień od zabiegu mam ciągle plamienia ale brzuch pobolewa coraz mniej, jako tako udajemy z mężem że żyjemy, ale zauważyłam że jak np na filmie zaśmieję się - jestem zdziwiona że potrafię sie zaśmiać po tym wszystkim co ostatnio przeszliśmy. Nasz stan psychiczny porównała bym do ostatnich pogodowych anomalii deszcz/słońce/grad/słońce i tak w kółko. Mój stara się odciągnąć mnie od kompa gdy przeszukuję net szukając odpowiedzi na pytania które chyba nigdy nie zostaną wyjaśnione, ja z kolei jak słyszę piosenkę Gunsów wiem ze mój łapie doła i staram się odgonić od niego czarne chmury. Poniżej krótki wycinek tekstu:

"Powiedziałem, kobieto, zwolnij!
To samo wróci do normy
Wszystko czego potrzebujemy to trochę cierpliwości
Powiedziałem, Skarbie, zróbmy to powoli
i wyjdziemy na tym dobrze
wszystko czego potrzebujemy to trochę cierpliwości
(cierpliwość)
Powiedziałem, Kobieto, zwolnij
I wszystko będzie po prostu w porządku
Ty i ja uzbroimy się w cierpliwość"

po anglicku bardziej chwyta za serducho

W sobotę jadziemy na weekend do kuzynki, mam nadzieję że jakoś damy radę sie nie rozkleić bo nie widzieliśmy sie dość długo.
Zeszłą niedzielę spędziliśmy w towarzystwie mojego 4 letniego chrześniaka jakoś bałam sie go dotknąc, przytulić, dać buziaka, a jak widziałam że mój mąż olał całe towarzystwo i siedział, a raczej bawił się z małym serce mi się rozpadło na małe kawałeczki, ale dałam radę nie pokazywac po sobie tego co sie ze mną dzieje. Tym bardziej że było to kilka godzin spędzonych z moją ciężarną szwagierką która ma termin na 5 dni wcześniej niż ja miałam. Niby nic ale był to duży test dla naszej psychiki, bardzo sie bałam tego rodzinnego spotkania. Pekłam pod sam koniec gdy jeden z wujków nie wtajemniczony w całą sytuacje zapytał kiedy ja będę bawić maleństwo... ale na to też trzeba być przygotowanym.
Na NK po prawie 1,5 miesięcznej nieobecności tez nagromadziło sie trochę trudnych e-maili na które musiałam odpowiedzieć. Typu: "słyszałam od że jesteś w ciąży gratulacje", "czy juz wiemy czy chłopak czy dziewczynka" itp. Postanowiłam napisać do wszystkich którym sie pochwaliłam o tym co sie mniej wiecej stało, żeby uniknąć takich przykrych w tej sytuacji e-maili i ewentualnie niemiłych przypadkowych spotkań w rzeczywistości. Było to cholernie trudne, ale zapewne mniej bolesne dla mnie i od niczego nieświadomej osoby - niż odpowiadnaie na radosnego e-maila.

Narazie wszystko cała nasza przyszłość jest jedna wielką niewiadomą, niemoge sie doczekac pierwszej @ może wtedy poczuję się ciut lepiej i pewniej. Narazie jest hmm dziwacznie. Nie potrafie sie niczym zająć bo myśli ciągle odbiegaja w wiadomym kierunku. Pewnie wymagam od siebie zbyt dużo i zbyt szybko. Pocieszające jest to że widze postępy, minimalne ale zawsze to jakas poprawa.

Pozdrowionka dla wszystkich cierpliwie czekających
 
reklama
Onaxxx, polecam zwierzaka. Jesli pracujesz dlugo, pies niekoniecznie, ale kot, a jeszcze lepiej dwa zeby sie jeden nie nudzil i nie rozrabial, fretki (rozrabiaja, ale sa bardzo kontaktowe jesli je nauczyc), Jakies interaktywne stworzonko ciut "madrzejsze od rybek albo zolwia. Wiem po mnie - koty ratowaly mi tylek, kiedy wracalam do pustego domu bo bylo do kogo pogadac, nawet przytulic sie. Lepszy surogat niz pusta chata. Pies o tyle fajny, ze trzeba z nim wyjsc na spacer i... czasem tak sie ludzi poznaje, ale jak dlugo pracujesz to nudzilby sie, moglby nie wytrzymac i narobic domu.
Zjola, no i dobrze. Jesli jest mozliwosc pozostania na miejscu i nie rozwala to spraw bytowych, to i lepiej. Faktycznie takie przeprowadzki co chwile... Bez sensu.
 
Do góry