reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Witam.
Widzę kłaczku ,że nowych kłaczków się doczekałaś :-D:-D:-D:-D
śliczne kociaki :tak:
pracy takiej na dobry początek również gratuluję :tak::-):-)
Bibiana Twoje słowa bardzo do mnie przemawiają.:tak:
Fakt Bóg dał Ci poznać synka ,a wielu z nas taki mały cud nie był dany nawet na "chwilkę":-:)-:)-(
Ja się pogodziłam ze śmiercią moich aniołków ,bo wiem ,że tam im jest dobrze.
Opiekują się rodzeństwem na ziemi.:blink:
Mam jednak nadzieję ,że Bóg i dla mnie zaplanował dla mnie jeszcze jedną taką malutką żyjącą istotkę.:-):-):-)
Nic na siłę..na wszystko przyjdzie czas...

Więcej nie poczytałam ,bo inne problemy głowę mi zaprzątają..:-:)-:)-(
Byłam wczoraj u taty.
Dla tych co nie wiedzą ,mój tata ma raka płuc ,bardzo mocno rozwiniętego.
Niewiele czasu mu już chyba zostało,ale niezbadane są wyroki Boskie.
Wczoraj płakał bardzo,że on tak strasznie kocha życie,a Bóg mu żyć nie pozwala...:baffled::baffled:
Strasznie to smutne ...
Tatuś ma straszne bóle w klatce ,nie może spać na plecach ,bo go dusi,nie może na bokach ,bo go boli ,więc do tej pory spał na brzuchu ,ale od 4 dni tak go wszystko boli,że śpi na siedząco na fotelu.:no::no::no::wściekła/y::wściekła/y:
Tata twierdzi,że sobie żebra po odgniatał od twardego łóżka ,mam nadziję ,że to prawda ...Druga możliwość to przerzut raka do kości...:crazy::crazy::crazy:
Zamówiłam mu dziś materac z pianki termoelastycznej ,może chociaż troszkę mu ulżę w tym makabrycznym cierpieniu.:baffled::baffled::baffled::baffled:
Dziewczyny wyżaliłam się ,przepraszam....ale musiałam...
nie wytrzymuję tego wewnętrznego bólu...:baffled::baffled::baffled:
Tak ciężko patrzeć jak ukochana osoba z dnia na dzień słabnie,a jego iskierka w oczach traci nadzieję i powoli zanika....
to straszne.....
idę się wyryczeć ,bo potem trzeba się podnieść i jechać do taty
Być z nim ile tylko się da,zapamiętać te ostatnie ,najcenniejsze chwile.
Mam nadzieję,że jego marzenie się spełni i dożyje do komunii Kubusia. :-:)-:)-:)-(
 
reklama
Kłaczku uważaj żeby Cię te kocięta nie pożarły!

As to bardzo smutne. Trzymaj się, musisz być teraz silna, dla taty. Oby Bóg pozwolił mu doczekać tej komunii. Przytulam.
 
Witajcie dziewczyny :)
Długo jakoś sie zbierałam aby napisać tu aż w koncu jestem...
Miesiąc temu poroniłam w 9 tygodniu, dziecko nie rozwijało od prawie 7 tygodnia a umarło w 9 tyg, miałam łyżeczkowanie , przeżyłam to bardzo, do dziś jeszcze płaczę nocami, mam juz synka dzięki któremu normalnie funkcjonuje, w mężu także mam ogromne wsparcie ale to tak strasznie boli !!!!!!!!!
Nadal jeszcze nie mam @, wy jak długo czekałyście ??? Z wynikami histopatologicznymi wybrałam sie do lekarza na kontrole, ale nawet mnie nie zbadała, powiedziała ze wyniki są dobre i tyle, i ze na dziecko musimy czekać pół roku :szok: Czy Was też lekarz nie badał po zabiegu na kontroli ?? Nawet badań nie dostałam aby zrobić !!!!!! czy to normalne ??????????

Witaj...ja też tu czasem zaglądam...ale ostatnio mam dużo zaległości w pracy, więc nie mam tyle czasu...Cieszę się, że choć w pewnym stopniu doszłaś do siebie...
Jeżeli chodzi o badania, to ja robiłam na przeciwciała antyfosfolipinowe IgG i IgM oraz cytomegalię (toxo robiłam w ciaży, różyczkę przechodziłam)...robiłam też TSH...te badania zleciła mi ginka...ale oczywiście wszystkie płatne...normalnie masakra...

Witam,
Mialam dolaczyc do Was ale piszac moja dluga historie cos mi ja skasowalo.

Jestem pól roku po stracie blizniaków,dwóch Synów.
Dopiero od niedawna czuje,ze wrócily mi zmysly.Nie wiem w jakim swiecie ja zylam przez ostatnie miesiace,jakis amok i szok!!!Nie pamietam listopada,nie pamietam swiat.
Nie wiem co sie ze mna dzialo,nie wiem...
Musze dolaczyc do Was, bo za kilka miesiecy chce zaczac myslec o kolejnej ciazy.
Na razie nie czuje sie na silach.
Przezylam za duzo w poprzedniej ciazy.
Nie wiem czy byl taki tydzien,zebym byla spokojna i mogla sie w pelni cieszyc tym cudownym stanem.Caly czas w strachu.
I wyobrazicie sobie,ze jak minelo mi 26 tygodni-przestalam sie tak strasznie bac,wyluzowalam,bo pomyslalam-jeszcze 2 tyg.bedzie 28 tyg i juz uratuja dzieci gdyby cos sie dzialo.
I poszlam na usg do szpitala a tam grom z nieba : nie ma tetna u jednego bliźniaka!!!Nie zyje!!!Boze!!!Mój swiat sie zawalil w sekunde!!!
Za dwa dni urodzilam-mialam bóle i zaczal sie poród- jeden Syn urodzony jako spiacy Aniolek a drugie Malutkie 920 gr szczescie walczylo 5 dni na oiomie i odeszlo,bardzo cierpiac...
To byl 19 pazdziernik.I wtedy stracialam zdolnosc zycia.
Obudzialam sie niedawno,jest polowa kwietnia a ja nie wiem co sie dzialo ze mna,to byl chyba koszmarny sen!!!

Witaj,
Przykro mi bardzo z powodu Twojej straty...wiem, co czujesz...i żadne słowa nie przyniosą ukojenia...trzeba z czasem nauczyć się życ z tym bólem i stratą...

Witam wszystkie dziewczyny...wpadłam na chwilę...bo ostatnio nie mam czasu nawet po tyłku się podrapać...ale może to i lepiej...

Miłego dnia...
 
As, one tylko na tymczas - nie chce i z reszta uwazam ze nie bylo by zdrowe pakowanie sie w 6 dodatkowych kotow. To juz by zalatywalo zbieractwem - jesli wiesz o czym mowie - na wzor Danuty Rinn, czy Bozeny Wahl. Zwierzaki to odpowiedzialnosc i jednak obciazenie fizyczne bo trzeba miec warunki zeby je im stworzyc. Moja piatka to dosc.
Przeczytalam o Twoim ojcu... Nie wiem co mozna powiedziec w takiej sytuacji - to jeden z tych momentow kiedy brakuje slow. Trzymaj sie!
Zjola, mam zamiar sie nie dac, ale strasznie drapiezne sie gnojki robia.:szok: Smieszne takie - probuja zachowywac sie jak dorosle, a dupki im sie trzesa i nozki placza. Rozczulajace sa. I takie nielogiczne - z jednej strony probuje gnojek zagryzc kapcia na mojej nodze, z drugiej na widok reki kuli sie ze strachu.
 
Lilijanna, kłaczek ja całą ciążę miałam zagrożoną...pamiętam jak jeszcze nie wiedziałam że w ciąży jestem, że strasznie brzuch mnie bolał, myślałam że to @ bo już 2 dzień się spóźniała...rano gdy wstałam miałam tak ogromny ból, coś ala skurcz przy porodzie, że zwijałam się z bólu a łzy same leciały, po tygodniu takich bóli zrobiłam test ciążowy i zobaczyłam te dwie magiczne kreski, Boże jaka ja byłam szczęśliwa, ale po chwili płakałam, przecież miałam bóle, na drugi dzień poszłam do szpitala(była to niedziela) pani doktor powiedziała" przykro mi ale nic nie mogę zrobić, tak czasmi się dzieje, nie każde dziecko ma się urodzić" i kazała czekać( aż poronie, płód był za "nisko") ale powiedziałam NIE nie będę czekać, ja już pokochałam moje dziecko....w poniedziałek poszłam do gina( w Tychach mieszkałam od niedawna i nie znałam żadnego gina) nawet mnie nie zbadał i powiedział, że on nic nie może zrobić...po paru godzinach poszłam do innego ginekologa...płakałam....zrobił mi USG...faktycznie nie jest najlepiej....ale dał nadzieje....przepisał leki...za parę dni znów kontrola....gin nic nie mówi ja nie pytam....(to był 5tc) prosiłam Boga, żeby pozwolił mi urodzić...po paru tygodniach znów badania i uśmiech lekarza....słowa po których płakałam jak dziecko..."serduszko bije, słyszy pani? bije!" wcześniej nie było słychać bicia serca....a on miał nadzieję, powiedział mi, że serduszko musiało bardzo słabo bić, ale dziecko się wzmocniło....potem szpital, miałam skurcze...i tak co jakiś czas....zawsze prosiłam Boga, żeby mi go nie zabierał....prosiłam bym mogła urodzić i urodziłam, wszystko było w porządku, Filipek nigdy nie chorował a ja już nie prosiłam go by mi go zostawił.....dopiero w szpitalu jak serce przestało mu bić....wtedy znów go prosiłam...ale było już za późno....
Dlatego sobie tłumaczę, że Filipek był przez cały czas Aniołkiem, może Bóg chciał mi go zabrać na początku ciąży, ale wysłuchał mojego błagania abym bardziej uwierzyła? A potem zabrał go do Domu, przecież to był Aniołek, a aniołki nie mogą żyć na ziemi...

Jak Filipek się urodził wszyscy mówili że wygląda jak Aniołek, jak zasypiał to składał rączki jak do modlitwy, rodzina się śmiała, że będzie księdzem, nawet na roczek wybrał skarbczyk...to był nasz Aniołek na ziemi...

As przykro mi z powodu choroby taty...musi bardzo boleć jak ktoś bliski cierpi, umiera a my na to patrzymy i nic nie możemy zrobić...rak płuc jest bardzo bolesny....życzę wam siły, a tacie aby mógł zobaczyć swojego wnuka w tak bardzo ważnym dla niego dniu...
 
Witajcie dziewczyny.. dawno mnie nie było miałam trochę prywatnych problemów.. a jak są problemy to i zaraz organizm wariuje.. więc mam pytanie... Czy którejś z was plamienie owulacyjne pomogło w zajściu w ciążę?
 
cześć dziewczyny...

Dziękuję za słowa wsparcia.. Jedyne z czego się cieszę to to ,że mąż Hanii pozwolił ją pochować w Wiślicy wśród całej rodziny a nie w Krakowie.. On może jeszcze ułoży sobie życie a tu zawsze będzie miał kto zapalić świeczkę.. W ogóle okazuje się, że ktos popełnił błąd.. Hania nie powinna znależć się w szpitalu na Kopernika tylko na Jana Pawła .. Papiery nie są podpisane przez zadnego lekarza... wszystko jest dziwne.. Ciocia zasięgneła rady innego lekarza i on powiedział, że tą sprawę powinno się wyjaśnić... Ona mogła żyć.. Ale ciocia nie chce wyjaśniać.. Przecież kiedyś będzie żałować..

Widzę, że pojawiły się nowe Aniołkowe mamy... Tak mi przykro.. Zapalam (*) dla Waszych Aniołków.. No i same dobre wieści od zafasolkowanych.. Dziewczyny trzymam kciuki za Was i czekam na wszytskie maleństwa z niecierpliwością.. Przepraszam, że ostatnio nic nie piszę, ale czytam Was .. Nie mam weny , ciągle jakieś problemy i przykre sprawy.. Nic dobrego póki co nas nie spotyka..

Pozdrawiam Was serdecznie...
 
witam wszystkie aniołkowe mamusie dawno mnie tutaj nie było ale musiałam sobie życie na nowo poukładać wciąż przybywa nowych aniołków i dla nich zapalam * przez ten czas co mnie nie było przeszłam przez kilku lekarzy i w końcu trafiłam na odpowiedniego dał mi skierowania na multum badań wszystkie zrobiłam i te wyniki co już mam to narazie wszystko wporządku oby tak dalej starania dopiero zaczniemy jak będą wszystkie wyniki a myśle że to już niedługo może uda się w czerwcu .
gratuluje wszystkim zafasolkowanym mamusią i życzę spokojnej ciąży . do pracy wracam od poniedziałku i bardzo się boję tego dnia nie byłam tam od pażdziernika od kiedy dowiedziałam się że jestem w ciąży .dziewczyny dzięki wam podniosłam się z okropnego doła dziękuję wam za to i chociaż nie pisałam czytałam was codziennie pozdrawiam wszystkie dzielne kobietki jakich tu z pewnością nie brakuje .
 
Ostatnia edycja:
Aniunnia czasami lepiej niczego nie wyjaśniać...może lepiej jest myśleć że Bóg tak chciał...ja też ostatnio słyszę od znajomych, że mam zgłosić śmierć Filipka w prokuraturze, tym bardziej, że jedna pielęgniarka z tamtego szpitala(ale nie z oddziału dziecięcego) jest koleżanką mojej koleżanki z pracy i powiedziała jej, że lekarze podejrzewają, że podali mojemu dziecku za silny lek, złą dawkę, przez przypadek....ale po co mi to....ja nie chce od nowa tego przechodzić....nie chce jeszcze bardziej się obwiniać....bo to by mnie zabiło...czasami lepiej pozostawić wszystko tak jak jest...

Kasia8481 muszę być silna...nie sztuka jest się załamać, sztuką jest się pozbierać i iść dalej....
Wiesz ja już dużo w życiu przeszłam...serce może mam miękkie ale d..e twardą...może inny człowiek po takich przeżyciach jak ja nie mógł by dalej normalnie żyć, a ja....mam męża, choć przysięgałam sobie że nigdy w życiu nie dopuszczę do siebie żadnego faceta....tłumaczę sobie zawsze że Bóg wybrał mnie na osobę która musi dźwigać krzyże...
 
reklama
Kasiu, dzieki, ale na @ to chyba zadne kciuki nie pomoga. Mlody z tymi balonami fajny... W tym wieku ma sie ciekawe priorytety.:-D Ktory rudas? Kurcze bo nie jestem pewna, ale jedyny u nas naprawde rudy kot to Hino zwana @ Ruda. Jesli Ci o nia chodzi, to nie jest do konca dachowiec, a sensie krotkowlosy oszczymur europejski. Hino jest produktem jakiejs pseudohodowli, mieszancem jakiejs dlugowlosej rasy, ale pojecia nie mam jakiej bo niczego konkretnego nie przypomina. W ksiazeczce zdrowia miala wpisane "pers" - absurd. Mam ja z adopcji interwencyjnej.
 
Do góry