reklama
Ja zasmarkana jestem juz od tygodnia a ponoc katar ma sie tylko 7 dni.... cóz nikt nie mówił że jestem normalna
na szczęście nie mam gorączki ale u mnie w pracy normalnie epidemia.....
Ozkaze głowa do góry.... zawsze są lepsze i gorsze czasy.... ale pamiętaj że po tych złych muszą być dobre.... ja cały czas sobie wmawiam że przecież taka fajna jestem.... a co.... trzeba brać życie takim jakim jest bo tak naprawdę nie wiemy jakie ono będzie w przyszłości.....
a tak sobie filozoficznie pomarudziłam
do później
na szczęście nie mam gorączki ale u mnie w pracy normalnie epidemia.....
Ozkaze głowa do góry.... zawsze są lepsze i gorsze czasy.... ale pamiętaj że po tych złych muszą być dobre.... ja cały czas sobie wmawiam że przecież taka fajna jestem.... a co.... trzeba brać życie takim jakim jest bo tak naprawdę nie wiemy jakie ono będzie w przyszłości.....
a tak sobie filozoficznie pomarudziłam
do później
Witam wszystkich po raz pierwszy na tym watku.
Do tej pory myslalam, ze jakos sobie poradze sama, ale cos mi nie wychodzi najlepiej, potrzebuje chyba obecnosci (chociazby wirtualnej) kogos, ktos zrozumie przez co przechodze.
Dzis mija 48 dzien odkad moj drugi Aniolek odszedl do nieba. Spedzil w moim brzuszku zaledwie 14 tygodni - zbyt malo zebym mogla sie nim nacieszyc, zbyt dlugo zebym mogla teraz zapomniec.
Pierwsza ciaze stracilam w marcu zeszlego roku w 7 tyg. Wtedy chyba latwiej bylo mi to wszystko zrozumiec, bo to byla wczesna ciaza, najprawdopodobniej pojawily sie jakies wady rozwojowe, potrafilam sobie jakos to wytlumaczyc. Wtedy nie mialam nawet okazji zobaczyc mojego Malenstwa, nie zostaly mi wiec po nim zadne pamiatki w postaci zdjec usg
Teraz widzialam mojego Skarbka trzy razy, rozwijal sie wspaniale, ja nie mialam wiekszych dolegliwosci. Az pewnego dnia po prostu wszystko sie skonczylo. Lekarze nie potrafili mi wytlumaczyc dlaczego.
Prawdopodobnie zawinily hormony. Lecze sie na niedoczynnosc tarczycy, wyniki mialam w porzadku jak na standardy brytyjskie. Lekarz w Polsce powiedzial, ze stanowczo za slabe...
Po zabiegu moj organizm zregenerowal sie dosyc szybko, ale dusza niestety nie radzi sobie najlepiej. Pierwsze dwa tygodnie przeplakalam non stop. Pewnego dnia tak mnie naszlo, ze nie moglam sie uspokoic chyba przez godzine. A potem nagle przestalam, zrodelko chyba wyschlo.
Ale wczoraj kolezanka z pracy oglosila ze jest w ciazy i wszystko do mnie wrocilo. Tak jakby ktos nacial rane, ktora juz powoli zaczela sie goic. I nie chodzi o to, ze nie ciesze sie jej szczesciem, bo ja naprawde zycze jej jak najlepiej, nie zazdroszcze, nic z tych rzeczy. Tyle ze jej wiadomosc przywolala wszystkie smutne wspomnienia i uswiadomila mi na nowo, ze ja mojego Maluszka nigdy nie przytule
Przeplakalam w domu cale popoludnie, maz nawet mnie nie pocieszal. Nie wiem, moze juz nie wie jak ma reagowac na moje lzy. Mowi, ze trzeba dalej zyc i ze zanim sie obejrze ja tez bede oglaszala radosna nowine. Tyle ze ja nie chce, ja chce zeby moje Malenstwo do mnie wrocilo i tak bardzo ciezko jest mi sie pogodzic z tym, ze to zyczenie nigdy sie nie spelni. Czasami mam wrazenie, ze on juz nie chce pamietac, ze chce wymazac z pamieci to co sie stalo, wiec ja musze za nas oboje podtrzymywac pamiec o naszym Malenstwie...
Ciezko jest sie budzic kazdego ranka i stawiac czolo rzeczywistosci podczas gdy serce boli nieustannie.
Wiem, ze tylko czas jest w stanie zagoic rany. Nie pozostaje mi chyba nic innego tylko uzbroic sie w cierpliwosc...
Do tej pory myslalam, ze jakos sobie poradze sama, ale cos mi nie wychodzi najlepiej, potrzebuje chyba obecnosci (chociazby wirtualnej) kogos, ktos zrozumie przez co przechodze.
Dzis mija 48 dzien odkad moj drugi Aniolek odszedl do nieba. Spedzil w moim brzuszku zaledwie 14 tygodni - zbyt malo zebym mogla sie nim nacieszyc, zbyt dlugo zebym mogla teraz zapomniec.
Pierwsza ciaze stracilam w marcu zeszlego roku w 7 tyg. Wtedy chyba latwiej bylo mi to wszystko zrozumiec, bo to byla wczesna ciaza, najprawdopodobniej pojawily sie jakies wady rozwojowe, potrafilam sobie jakos to wytlumaczyc. Wtedy nie mialam nawet okazji zobaczyc mojego Malenstwa, nie zostaly mi wiec po nim zadne pamiatki w postaci zdjec usg
Teraz widzialam mojego Skarbka trzy razy, rozwijal sie wspaniale, ja nie mialam wiekszych dolegliwosci. Az pewnego dnia po prostu wszystko sie skonczylo. Lekarze nie potrafili mi wytlumaczyc dlaczego.
Prawdopodobnie zawinily hormony. Lecze sie na niedoczynnosc tarczycy, wyniki mialam w porzadku jak na standardy brytyjskie. Lekarz w Polsce powiedzial, ze stanowczo za slabe...
Po zabiegu moj organizm zregenerowal sie dosyc szybko, ale dusza niestety nie radzi sobie najlepiej. Pierwsze dwa tygodnie przeplakalam non stop. Pewnego dnia tak mnie naszlo, ze nie moglam sie uspokoic chyba przez godzine. A potem nagle przestalam, zrodelko chyba wyschlo.
Ale wczoraj kolezanka z pracy oglosila ze jest w ciazy i wszystko do mnie wrocilo. Tak jakby ktos nacial rane, ktora juz powoli zaczela sie goic. I nie chodzi o to, ze nie ciesze sie jej szczesciem, bo ja naprawde zycze jej jak najlepiej, nie zazdroszcze, nic z tych rzeczy. Tyle ze jej wiadomosc przywolala wszystkie smutne wspomnienia i uswiadomila mi na nowo, ze ja mojego Maluszka nigdy nie przytule
Przeplakalam w domu cale popoludnie, maz nawet mnie nie pocieszal. Nie wiem, moze juz nie wie jak ma reagowac na moje lzy. Mowi, ze trzeba dalej zyc i ze zanim sie obejrze ja tez bede oglaszala radosna nowine. Tyle ze ja nie chce, ja chce zeby moje Malenstwo do mnie wrocilo i tak bardzo ciezko jest mi sie pogodzic z tym, ze to zyczenie nigdy sie nie spelni. Czasami mam wrazenie, ze on juz nie chce pamietac, ze chce wymazac z pamieci to co sie stalo, wiec ja musze za nas oboje podtrzymywac pamiec o naszym Malenstwie...
Ciezko jest sie budzic kazdego ranka i stawiac czolo rzeczywistosci podczas gdy serce boli nieustannie.
Wiem, ze tylko czas jest w stanie zagoic rany. Nie pozostaje mi chyba nic innego tylko uzbroic sie w cierpliwosc...
Ostatnia edycja:
Witaj Sasetko
tak tutaj możesz się wyżalić i porozmawiać na każde tematy... napewno zostaniesz wysłuchana a i na pomoc też możesz liczyć....
Niestety na temat opieki medycznej w UK dość wiele się nasłuchałam (są tam moje siostry)..... ale są wśród nas dziewczyny które właśnie miały problem z hormonami tarczycy i napewno doradzą ci co robić.... napewno leczyć, bo nie można zbagatelizować tego na co masz wpływ, bo jeśli rzeczywiście hormony sa powodem twoich strat fasolek to można je leczyć i napewno będziesz mogła cieszyć się ukochanym maleństwem....
tak tutaj możesz się wyżalić i porozmawiać na każde tematy... napewno zostaniesz wysłuchana a i na pomoc też możesz liczyć....
Niestety na temat opieki medycznej w UK dość wiele się nasłuchałam (są tam moje siostry)..... ale są wśród nas dziewczyny które właśnie miały problem z hormonami tarczycy i napewno doradzą ci co robić.... napewno leczyć, bo nie można zbagatelizować tego na co masz wpływ, bo jeśli rzeczywiście hormony sa powodem twoich strat fasolek to można je leczyć i napewno będziesz mogła cieszyć się ukochanym maleństwem....
allaa, wiesz, ja dziś czuję sie lepiej, wczoraj, koszmar i choć to najwyższa pora na zanik mdłości to wiesz o czym pomyslałam.. Nawet się nie przyznam, bo mi wstyd. Ale Ty wiesz, bo też miałaś podobnie.
Słońce u nas piękne, byłam u fryzjera, zrobiłam sobie pasemka, pomyślałam,że już mogę, pierwszy trymestr minął, a Ja mam krótkie włosy więc przez czepek, co myślicie? nadmienię,że nareszcie wyglądam jak człowiek i humor mam lepszy jak patrzę na siebie, a przecież grunt to zadowolona Mamusia.
Anetko, robię dziś Twoje bakłażany, zdam relację co wyszło.
Pozdrawiam wszyskie.
Edytka też was pozdrawia, odcięta od netu , bo właśnie maluje pokój gdzie stał komputer, wróci za tydzień, ale zdaję jej relacje co u Was.
Sasetko, tak mi przykro. Tez leczę się na niedoczynnośc, tez straciłam maleństwo w 7 tygodniu, a o to co noszę drżę każdego dnia. Mysląc czy jeszcze żyje. Tulę się mocno.
Słońce u nas piękne, byłam u fryzjera, zrobiłam sobie pasemka, pomyślałam,że już mogę, pierwszy trymestr minął, a Ja mam krótkie włosy więc przez czepek, co myślicie? nadmienię,że nareszcie wyglądam jak człowiek i humor mam lepszy jak patrzę na siebie, a przecież grunt to zadowolona Mamusia.
Anetko, robię dziś Twoje bakłażany, zdam relację co wyszło.
Pozdrawiam wszyskie.
Edytka też was pozdrawia, odcięta od netu , bo właśnie maluje pokój gdzie stał komputer, wróci za tydzień, ale zdaję jej relacje co u Was.
Sasetko, tak mi przykro. Tez leczę się na niedoczynnośc, tez straciłam maleństwo w 7 tygodniu, a o to co noszę drżę każdego dnia. Mysląc czy jeszcze żyje. Tulę się mocno.
Ostatnia edycja:
Dzisiaj 5 stopni na plusie było, ale znów mrozy idąOzkane Ty przeziębiona, a jaka macie teraz temperaturę?
Ja zasmarkana jestem juz od tygodnia a ponoc katar ma sie tylko 7 dni.... cóz nikt nie mówił że jestem normalna
na szczęście nie mam gorączki ale u mnie w pracy normalnie epidemia.....
a tak sobie filozoficznie pomarudziłam
do później
Kochana tulam Cię wirtualnie mocno. Pisz jak najwięcej bo to pomaga. Ja straciłam swoje maleństwo w 18 tyg. ciąży i to całkiem niedawno. I też trudno mi przejść z tym do porządku dziennego.Witam wszystkich po raz pierwszy na tym watku.
Do tej pory myslalam, ze jakos sobie poradze sama, ale cos mi nie wychodzi najlepiej, potrzebuje chyba obecnosci (chociazby wirtualnej) kogos, ktos zrozumie przez co przechodze.
Dzis mija 48 dzien odkad moj drugi Aniolek odszedl do nieba. Spedzil w moim brzuszku zaledwie 14 tygodni - zbyt malo zebym mogla sie nim nacieszyc, zbyt dlugo zebym mogla teraz zapomniec.
Pierwsza ciaze stracilam w marcu zeszlego roku w 7 tyg. Wtedy chyba latwiej bylo mi to wszystko zrozumiec, bo to byla wczesna ciaza, najprawdopodobniej pojawily sie jakies wady rozwojowe, potrafilam sobie jakos to wytlumaczyc. Wtedy nie mialam nawet okazji zobaczyc mojego Malenstwa, nie zostaly mi wiec po nim zadne pamiatki w postaci zdjec ugs
Teraz widzialam mojego Skarbka trzy razy, rozwijal sie wspaniale, ja nie mialam wiekszych dolegliwosci. Az pewnego dnia po prostu wszystko sie skonczylo. Lekarze nie potrafili mi wytlumaczyc dlaczego.
Prawdopodobnie zawinily hormony. Lecze sie na niedoczynnosc tarczycy, wyniki mialam w porzadku jak na standardy brytyjskie. Lekarz w Polsce powiedzial, ze stanowczo za slabe...
Po zabiegu moj organizm zregenerowal sie dosyc szybko, ale dusza niestety nie radzi sobie najlepiej. Pierwsze dwa tygodnie przeplakalam non stop. Pewnego dnia tak mnie naszlo, ze nie moglam sie uspokoic chyba przez godzine. A potem nagle przestalam, zrodelko chyba wyschlo.
Ale wczoraj kolezanka z pracy oglosila ze jest w ciazy i wszystko do mnie wrocilo. Tak jakby ktos nacial rane, ktora juz powoli zaczela sie goic. I nie chodzi o to, ze nie ciesze sie jej szczesciem, bo ja naprawde zycze jej jak najlepiej, nie zazdroszcze, nic z tych rzeczy. Tyle ze jej wiadomosc przywolala wszystkie smutne wspomnienia i uswiadomila mi na nowo, ze ja mojego Maluszka nigdy nie przytule
Przeplakalam w domu cale popoludnie, maz nawet mnie nie pocieszal. Nie wiem, moze juz nie wie jak ma reagowac na moje lzy. Mowi, ze trzeba dalej zyc i ze zanim sie obejrze ja tez bede oglaszala radosna nowine. Tyle ze ja nie chce, ja chce zeby moje Malenstwo do mnie wrocilo i tak bardzo ciezko jest mi sie pogodzic z tym, ze to zyczenie nigdy sie nie spelni. Czasami mam wrazenie, ze on juz nie chce pamietac, ze chce wymazac z pamieci to co sie stalo, wiec ja musze za nas oboje podtrzymywac pamiec o naszym Malenstwie...
Ciezko jest sie budzic kazdego ranka i stawiac czolo rzeczywistosci podczas gdy serce boli nieustannie.
Wiem, ze tylko czas jest w stanie zagoic rany. Nie pozostaje mi chyba nic innego tylko uzbroic sie w cierpliwosc...
Poprawa samopoczucia zawsze jest na miejscu. A tak naprawdę nie ma potwierdzenia, że fryzjer jest szkodliwy. Odradza się w pierwszym trymestrze ze względu na zapachy.Słońce u nas piękne, byłam u fryzjera, zrobiłam sobie pasemka, pomyślałam,że już mogę, pierwszy trymestr minął, a Ja mam krótkie włosy więc przez czepek, co myślicie? nadmienię,że nareszcie wyglądam jak człowiek i humor mam lepszy jak patrzę na siebie, a przecież grunt to zadowolona Mamusia.
reklama
dilajla
Czerwcowa mama 2009
- Dołączył(a)
- 24 Luty 2008
- Postów
- 820
Witajcie kochane
chciałam wam się pochwalic ze będzie chłopak:-)
z wizyty jestem bardzo zadowolona, super podejscie i jeszcze lepszy sprzęt wszystko było widać w pl nie miałam tak dobrze zrobionego usg
z usg synek jest starszy bo wychodzi 19plus4 a to róznica, pani doktor powiedziała że spory chłopaczek rośnie
chciałam wam się pochwalic ze będzie chłopak:-)
z wizyty jestem bardzo zadowolona, super podejscie i jeszcze lepszy sprzęt wszystko było widać w pl nie miałam tak dobrze zrobionego usg
z usg synek jest starszy bo wychodzi 19plus4 a to róznica, pani doktor powiedziała że spory chłopaczek rośnie
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 73
- Wyświetleń
- 16 tys
- Odpowiedzi
- 6
- Wyświetleń
- 3 tys
- Odpowiedzi
- 11
- Wyświetleń
- 4 tys
- Odpowiedzi
- 79
- Wyświetleń
- 67 tys
Podziel się: