Bo niektórzy nie mogą brać dopochwowo, bo np. od razu mają zapalenie i tacy niestety muszą brać pod język. To co bierze się do paszczy bardzo często można wykorzystać w innych celach, ale to co do dupska to raczej do paszczy się nie bierze, no chyba, że mówimy o innych figlach.skoro lutkę doustną można dowcipnie to nie bardzo rozumiem po co produkują dwa rodzaje lutek i różniących się od siebie nieco wyglądem zewnętrznym... i dlaczego jedna ma przepisaną doustną a druga dopochwową to też dla mnie czarna magia...
tego się obawiałam.Lilijanna naleśniki nie inaczej jak na oko ;-)
Pisz częściej.Rzadko tu się udzielam i zaglądam, ale takiej wiadomości nie mogę nie skomentować!!!
Trzymaj sie Karola, oboje z Jasiem jesteście super dzielni!!! Obyście szybko mogli się poznać!!
Ja bym uznała test za nieważny, a nie, że ciąży nie ma i następnym razem pogoń tego chochlika co Ci każe testy robić za wczasu.Jakos coś mnie dzisiaj podkusiło i zrobiłam test ciążowy . Wyszedł negatywny. Ale @ ma przyjechać ok. 8-10 lipca.......mogło jeszcze nie wykazać drugiej kreseczki? Czy jednak wziąć go pod uwage i uznać ze ciąży nie ma? :-(
Korzystało z tego zaledwie kilka dziewczyn, im to pomagało, reszta bandy, czyli jakieś 95% nie odważyło się, miało właśnie obawy, o których piszesz wyżej. Po drugie jeśli dziecko będzie chciało odejść, odejdzie i tak i detektor nic pomoże.Kochane mam dylemat...
wiem że do czasu kiedy sama mogłabym usłyszeć serduszko w domu, jest jeszcze trochę, ale ja już biję się z myślami...
naszło mnie że tym razem kupię detektor tętna - tak podpowiada mi serce...
rozum mówi - nie fiksuj, tym razem będzie dobrze, będziesz panikowała jeszcze bardziej jak nie będziesz umiała znaleźć serduszka i tylko nie potrzebny stres przejdziesz...
i już sama nie wiem, z jednej strony chciałabym móc posłuchać serduszka a z drugiej się boję że faktycznie przyjdzie taki czas że nie będę potrafiła znaleźć serduszka...i będzie panika
możecie mi coś poradzić? Korzystałyście z takiego dobrodziejstwa czy uważacie za zbędne?
Piękna, ja mam medalik z Aniołkiem, a na odwrocie jest taka wygrawerowana. No i się poryczałam.Dziś otrzymałam to o czym marzyłam :-)
Ktoś pewnie pomyśli "to tylko głupia bransoletka"......ale ja sie ciesze z jej posiadania jak dziecko.....musiałam ja mieć.....czułam taką potrzebę...no i w końcu ją mam :-). Jednak sama data.......nic wiecej......
Zobacz załącznik 632166
Byłam wczoraj na USG a tam nie idzie znaleźć pęcherzyka, jako, że nie widziałam ekranu to siłą rzeczy próbowałam cokolwiek wyczytać z milczących twarzy lekarki i położnej. Tylko mi nerwy się podnosiły, gmera mi tym urządzeniem tam na prawo i lewo, w końcu zapytałam, a one, że nie mogą znaleźć pęcherzyka. Nie wiem ile czasu upłynęło, ale sporo, dla mnie wieczność.
Kazała się przesiąść na fotel i tam mi zrobiła USG, dowiedziałam się w międzyczasie, że mam:
- niejednorodną macicę
- a może "to" mięśniak?
- nic nie widać, przecież jeżeli nie było plamienia czy krwawienia to pęcherzyk nie mógł zniknąć
Zastanawiałam się czy zdjęcie, które mam w domu i obraz w głowie z poprzedniego USG to wytwór mojej wyobraźni, kiedy usłyszałam JEST.W tym momencie obróciła ekran w moją stronę i mogłam zobaczyć, że nic nie widać, w sensie nie było nadal ludzika. Zmierzyła pęcherzyk urósł o tydzień, a dokładnie tydzień temu byłam u lekarza. Ucieszyłam się, na chwilę choć. Bo usłyszałam:
- że chyba pęcherzyk jest nadal pusty, choć
- wygląda jakby ten pęcherzyk był jednak żółciowy (poczułam jakby mi wielki kamień z serca spadał, gdy usłyszałam, że ...)
- bardzo trudno to jednak stwierdzić, ale tak się jej coś wydaje o tu (pokazała na ekranie)
- gdyby jednak się okazało, że pęcherzyk jest pusty to czy to nie będzie ciąża pozamaciczna, szczególnie, że mam bóle podbrzusza i kłucia (serce chyba mi w tym momencie przestało bić), sprawdziła i póki co nic nie widzi.
Jutro beta, w poniedziałek beta + koniecznie kolejne USG. Mam być pod stałą obserwacją lekarza, no i obserwować siebie czy nie występują silne bóle brzucha czy gorączka, dać sobie jeszcze czas 2 tygodnie, bo ona widziała dzieci niejednokrotnie z takich "przegranych" ciąż, i dalej brać luteinę.
No to tyle. Psychicznie jestem troszkę wypluta, gadam sobie dalej z brzuchem i zachęcam jednak do skorzystania z usługi ja jako matka, ale generalnie i tak naprawdę to dużo mnie kosztuje wynajdowanie sobie zajęć bym nie myślała,
Acha i zapytałam o przyrost bety, przyrost pęcherzyka i czy może rosnąć jak nie ma zarodka i powiedziała, że tak, bo beta bada poziom kosmówki. Więc zastanawiam się jaki jest w moim przypadku sens robienia bety.
Generalnie kolejne USG w poniedziałek muszę się wcisnąć, choćby na IP o mniej przyzwoitej porze, tylko jak to zrobić by nie zostać położonym do łóżka? A 14.07 mam normalnie pierwszą wizytę u mojego lekarza, póki co nie odbiera ode mnie telefonów, jak się do wieczora nie dodzwonię to napiszę mu sms, by zajrzał na swoją doktorską skrzynkę i koniecznie na mojego maila.
No to idę prasować i robić obiad i porzeczki obierać i mnóstwo innych rzeczy do zrobienia. Nie spodziewałam się takich "atrakcji".