reklama
mysiak
Fanka BB :)
"Odrobiny ciepła dzięki ludzkiej życzliwości, odrobiny światła w mroku dzięki szczeremu uśmiechowi, radości w smutku dzięki ludzkiej miłości i nadziei na lepsze jutro ... upragnionych maluszkow ... tego kobietki zycze... wam i waszym rodzinom.. "
karola1388
Poprostu żyj...
slonka wpadam dzis na momencik z pytaniem: czy ktoras z was ma dostep do kropli sab simplex na kolki??? na allegro juz nie ma.patrzylam.pytam,bo 2 dni temu mala miala 2 h kolke...wogole ma dwa razy dziennie.slyszalam,ze te krople sa bardzo dobre,ale mozna je kupic tylko w niemczech...:-(.
mysiak
Fanka BB :)
karola1388 wiem ze krople są też dostępne w czechach i sa połowe tańsze a mają to samo... i są superaśne... na moją Aske idealnie działały..
karola1388
Poprostu żyj...
karola1388 wiem ze krople są też dostępne w czechach i sa połowe tańsze a mają to samo... i są superaśne... na moją Aske idealnie działały..
no tak,ale jak je kupic???? nie bede specjalnie do czech jechac...
karola1388
Poprostu żyj...
Karola1388 a sprawdzałaś na ebay?
Przepraszam, nie idzie mi składanie życzeń, więc krótko: Spokojnych Świąt i spełnienia najskrytszych marzeń!
nie,ale sprawdze.
reklama
Witajcie w pierwszym dniu świąt.
Ja wczoraj płakałam, ale trochę. Przed wigilią... Później jak zasiedliśmy przy stole, jak przyszedł moment dzielenia się opłatkiem gula w gardle mi się zrobiła i wyszło na to, że każdy mi składał życzenia, a ja z siebie słowa nie mogłam wydusić, bo czułam, że jak się odezwę to łzy ciurkiem polecą. Przed kolacja wigilijną pojechaliśmy do naszych chłopaków... dziewczyny nie wiem czy ja już sobie z tej tęsknoty coś wkręcam, ale wczoraj moi chłopcy mi ciągle chyba dawali jakieś znaki, jeden z nich powalił mnie wczoraj na kolana... myślę, że oni chcieli mi przekazać, że są przy nas cały czas. Jak chowaliśmy Kaspianka, wsadziliśmy mu do trumienki tygryska z Kubusia Puchatka, mężowi ten tygrysek się bardzo spodobał i był to ostatni na półce. Wtedy jeszcze mieliśmy nadzieję, że Dominikowi się uda, ale gdy dołączył do grona Aniołków i szykowaliśmy pogrzeb, powiedziałam, że musimy znaleźć teraz takiego samego tygryska... no i jakoś się udało - choć byłam nastawiona, że nam się nie uda, bo wszystko jest przeciwko nam. I wiecie co? wczoraj na kolację Wigilijną pojechaliśmy do teściów. Tam zazwyczaj wigilia to "szybka piłka" ale bałam się tam jechać, bo bałam się jak będę reagować na bratanków męża - bliźniaków. Było ciężko, ale jakoś dałam radę. Przed kolacją zanim się zebrałam, żeby iść usiąść do stołu, weszłam na piętro do pokoju szwagierki, i nagle stanęłam jak porażona prądem... patrzę a na łóżku siedzi pluszowy tygrysek... nie taki sam jak wsadziliśmy chłopcom do trumienek ale prawie identyczny!!! był zwrócony w moją stronę. Poczułam, że to wiadomość od chłopców, że mam się nie martwić, że są przy mnie. Drugi sygnał, dotyczył dzieci... moi chłopcy chyba chcieli mi dać do zrozumienia, że nie mogę unikać dzieci. Jak co roku szwagierka z dzieciakami szybko jadła kolację i jechała do swoich rodziców - cieszyłam się, że nie będę musiała długo siedzieć z maluchami (same wiecie dlaczego) tak w tym roku po raz pierwszy nie pojechała!!! co roku my po kolacji wigilijnej u teściów, jeździliśmy do mojej ciotki, ale w tym roku nie chciałam tam iść, bo zawsze jest tam dużo dzieci ( a dzieci u teściów, później dzieci u ciotki to by było dla mnie za wiele wrażeń jak na jeden wieczór) no i mąż powiedział, że może pójdziemy do ciotki, ale później koło 21:00, bo o tej porze zazwyczaj kuzynek z dziećmi już nie ma bo jadą do swoich teściów. Pomyślałam, że może faktycznie pójdziemy po tej 21:00... no i ja wchodzę do ciotki mieszkania i jak nigdy!!! Kuzynki do teściów nie pojechały. Pełno dzieci ( bo u mojej cioci zawsze jest dużo osób) No i myślę, że to chyba sprawka moich chłopaków, chcieli mi pokazać, że muszę, żyć dalej, że nie mogę unikać dzieci bo one mi przecież nic nie zrobiły. Mojej kuzynki córka Julcia zawsze jest taka nieśmiała i wstydliwa. Nigdy nie chciała siedzieć u nikogo na kolanach, a wczoraj przyszła do mnie i dała mi bombkę i powiedziała, że chce się ze mną pobawić...
Ja wczoraj płakałam, ale trochę. Przed wigilią... Później jak zasiedliśmy przy stole, jak przyszedł moment dzielenia się opłatkiem gula w gardle mi się zrobiła i wyszło na to, że każdy mi składał życzenia, a ja z siebie słowa nie mogłam wydusić, bo czułam, że jak się odezwę to łzy ciurkiem polecą. Przed kolacja wigilijną pojechaliśmy do naszych chłopaków... dziewczyny nie wiem czy ja już sobie z tej tęsknoty coś wkręcam, ale wczoraj moi chłopcy mi ciągle chyba dawali jakieś znaki, jeden z nich powalił mnie wczoraj na kolana... myślę, że oni chcieli mi przekazać, że są przy nas cały czas. Jak chowaliśmy Kaspianka, wsadziliśmy mu do trumienki tygryska z Kubusia Puchatka, mężowi ten tygrysek się bardzo spodobał i był to ostatni na półce. Wtedy jeszcze mieliśmy nadzieję, że Dominikowi się uda, ale gdy dołączył do grona Aniołków i szykowaliśmy pogrzeb, powiedziałam, że musimy znaleźć teraz takiego samego tygryska... no i jakoś się udało - choć byłam nastawiona, że nam się nie uda, bo wszystko jest przeciwko nam. I wiecie co? wczoraj na kolację Wigilijną pojechaliśmy do teściów. Tam zazwyczaj wigilia to "szybka piłka" ale bałam się tam jechać, bo bałam się jak będę reagować na bratanków męża - bliźniaków. Było ciężko, ale jakoś dałam radę. Przed kolacją zanim się zebrałam, żeby iść usiąść do stołu, weszłam na piętro do pokoju szwagierki, i nagle stanęłam jak porażona prądem... patrzę a na łóżku siedzi pluszowy tygrysek... nie taki sam jak wsadziliśmy chłopcom do trumienek ale prawie identyczny!!! był zwrócony w moją stronę. Poczułam, że to wiadomość od chłopców, że mam się nie martwić, że są przy mnie. Drugi sygnał, dotyczył dzieci... moi chłopcy chyba chcieli mi dać do zrozumienia, że nie mogę unikać dzieci. Jak co roku szwagierka z dzieciakami szybko jadła kolację i jechała do swoich rodziców - cieszyłam się, że nie będę musiała długo siedzieć z maluchami (same wiecie dlaczego) tak w tym roku po raz pierwszy nie pojechała!!! co roku my po kolacji wigilijnej u teściów, jeździliśmy do mojej ciotki, ale w tym roku nie chciałam tam iść, bo zawsze jest tam dużo dzieci ( a dzieci u teściów, później dzieci u ciotki to by było dla mnie za wiele wrażeń jak na jeden wieczór) no i mąż powiedział, że może pójdziemy do ciotki, ale później koło 21:00, bo o tej porze zazwyczaj kuzynek z dziećmi już nie ma bo jadą do swoich teściów. Pomyślałam, że może faktycznie pójdziemy po tej 21:00... no i ja wchodzę do ciotki mieszkania i jak nigdy!!! Kuzynki do teściów nie pojechały. Pełno dzieci ( bo u mojej cioci zawsze jest dużo osób) No i myślę, że to chyba sprawka moich chłopaków, chcieli mi pokazać, że muszę, żyć dalej, że nie mogę unikać dzieci bo one mi przecież nic nie zrobiły. Mojej kuzynki córka Julcia zawsze jest taka nieśmiała i wstydliwa. Nigdy nie chciała siedzieć u nikogo na kolanach, a wczoraj przyszła do mnie i dała mi bombkę i powiedziała, że chce się ze mną pobawić...
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 73
- Wyświetleń
- 16 tys
- Odpowiedzi
- 6
- Wyświetleń
- 3 tys
- Odpowiedzi
- 11
- Wyświetleń
- 4 tys
- Odpowiedzi
- 79
- Wyświetleń
- 64 tys
Podziel się: