Witam Was dziewczęta...nie pisałam przez pare dni i już ciężko mi nadrobić...ale witam i tulam mocno wszystkie nowe aniłkowe mamunie
[*] dla waszych kruszynek...wieczór panieński udał się wyśmienicie byłam o 5 rano w domu, normalnie pobiłam rekord swojej młodości...było cudownie, pełne szaleństwo...jednak dzisiaj dopadła mnie straszna handra, jest mi takżle...w niedziele dostałam wkońcu @, normalnie 55 dni na nią czekałam, wylatują ze mnie takie cuda,że szok.Zaczęłam brać te hormony i teraz już wiem,że każda miesiączka będzie przychodzić jak w zegarku.Lekarz zlecił zbadać jeszcze raz tarczyce,bo w tym widzi mój problem. Jest tak ponuro, igulinek pojechał na wczasy z dziadkami,mąż w trase więc sama siedze i chlipie w domku. Myślałam dzisiaj o moim aniołeczku, jakiej był płci i czy dobrze mu tam w chmurkach u babci i dziadka...mam wielkiego doła,bo dzisiaj mija dokładnie 4 miesiąceodkąd się rozstaliśmy z fasolką...wiecie co mi synek powiedział przed wyjazdem:mamusiu czy jak wróce z wczasów do będziesz już miała fasolke w brzuchu, bo ja już się doczekać nie mogę...mój kochany synuś,jak ja go kocham,moje słoneczko...widzę,że Wojtek też cały chodi struty,że musimy czekać,że muszę się podleczyć i dopiero zacząć coś działać.Trzymam za Was moje kochane kciuki,modlę się o Was i mam nadzieje,że wkrótce u każdej będzie mknący suwaczek...Dziękuje,że jesteście, bo bez Was to wszystko byłoby bardziej przytłaczające i ciężze do zniesienia...buziam mocno