reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Brak radości z macierzyństwa

Dołączył(a)
11 Sierpień 2022
Postów
6
Cześć wam, to znów ja.

W sierpniu pisałam nowy watek odnośnie niechcianej ciąży.

Już po wszystkim.
Dziecko jest już miesiąc na świecie, a ja jestem w totalnej rozsypce.

Pracowałam do końca ciąży, bez możliwości l4 (umowa zlecenie). Z dnia na dzień skończyłam pracę i urodziłam. Oczywiście wszystko było na mojej głowie.

Kiedy to pisze zalewam sie łzami. Patrze na swoje zdrowe dzieci, które śpią obok mnie i ich nie chcę.
Starszak daje popalić, zaczęła się zazdrość. Młodsze wisi cycek, ale przeszłam już na mleko modyfikowane, bo karmienie doprowadzało mnie do szału.

Tak jak pisałam w pierwszym poście, facet jak zwykle praca i praca. Miałam cięcie cesarskie, bo znowu nie było postępu porodu. W piątek dziecko sie urodziło, posiedział przez weekend w domu, gdzie nie zrobił w tym czasie nic. Ani nie posprzątał, nie ugotował nie wyprał, a w poniedziałek wrócił do pracy. Czuje sie okropnie, boli mnie brzuch. Dzisiaj minie 3 dzień jak nic nie jadłam, najgorsze to, że nie czuję głodu.
Jest piękna majówka, a ja siedzę pod kołdrą bo jak zwykle muszę czas z dziećmi organizować sama. Nie mam ochoty nigdzie wychodzić. Chcialabym zniknąć, albo zasnąć i sie nie obudzić.
Bardzo żałuję, że mam dzieci i to z takim czlowiekiem. Myślę, że to przez ten związek czuje sie tak jak tu pisze. Wiem, że ciężko sie to czyta.

Chcialam sie po prostu z wami podzielić moimi uczuciami. Po zobaczeniu tego dziecka wcale nie zalała mnke fala miłości.💔 serce mi pęka na milion kawałków.
 
reklama
Tak jak wyżej koleżanka pisze. Ty się wykończysz i dodatkowo Twoje dzieci tez.
 
Dobry psycholog i psychiatra, terapia, powinny pomoc. Oczywiście czasem na efekty trzeba czekać, ale chęć zmiany to już dużo. Daj sobie pomoc. Jeszcze możesz być szczęśliwa.
 
@Anetab1990 przez najbliższy czas, tak do roku raczej twoje samopoczucie się nie zmieni, bo będzie ciężko. Odejście w jakiejkolwiek formie w tym stanie wydaje się być najlepszym rozwiązaniem, ale z całą pewnością nie jest. Tobie potrzebny jest specjalistą, psychoterapeuta i/lub psychiatra. Oprócz hormonów i złego samopoczucia związanego z całą sytuacją możesz mieć depresję poporodowa. Bez leków może być ciężko pójść dalej. Obok leków potrzebujesz terapii. Byś mogła poukładać sobie w głowie to, co się dzieje w tobie i wokół ciebie. Skąd jesteś, może uda się podesłać jakieś nr telefonu, byś miała na już. Jak będziesz gotowa to zadzwonisz. Może być też ośrodek interwencji kryzysowej. Myślę, że nie byłby przesada. Chociaż nie znam cię osobiście przytulam wirtualnie ❤️
 
Jak nie czujesz się dobrze w tym związku to powinnaś podjąć poważna rozmowę z partnerem .
Nie chce tutaj przegadywac się kto ma gorzej itd bo nie o to mi chodzi, chce Ci przedstawić moja historie to może popatrzysz inaczej na swoje życie.
Mam 26 lat I dwie córki ,jedna ma 7 lat a druga 1,5 roku . Jak urodziłam pierwsza córkę to chciałam ja ale byłam mega młoda, macierzyństwo mnie przytłoczyło (dodatkowo miałam problemy z moją matka ) popadłam w depresję. 2 lata miałam tragiczne , żałowałam ciazy , że jestem ze wszystkim sama (mąż malo pomagał) ,że nie mam chwili dla siebie i nie mogę się cieszyć życiem. Wydawało mi się że świąt mi się wali i skończyło się moje życie. Ale po wielu rozmowach z mężem, tłumaczeniu że musi od czasu do czasu pomagać, że to też jego dziecko ,że tak nie może być . Rozmowy trwały wprawie 2 lata ,zanim doszliśmy do podzielenia obowiązków, ja też przez jakiś czas pracowałam, wróciłam do ludzi i było dużo, dużo lepiej i wtedy zdecydowaliśmy się na drugie dziecko . Momentami tez znowu były kłótnie że musi się udzielać i pomagac ,ale to wystarczyło przypomnieć ( halo halo tez potrzebuje trochę oddechu ) rozmowa z partnerem jest najważniejsza a jak nie pomaga i nie masz siły już walczyć to musisz rozważyć czy ten związek jest wart twoich nerwów a jak go kochasz i chcesz nadal prowadzić wspólne życie to jak nie dajesz rady sama to tak jak piszą wyżej psycholog może pokazać ci ta sytuację jeszcze z innej strony i pomoc ci zrozumieć sama siebie. Dodając jeszcze do mojej historii jestem teraz w 3 nieplanowanej ciąży i okazało się ze dziecko będzie miało zespol downa . Walczę każdego dnia żeby się nie załamać bo mam inne dzieci które wiem że mnie potrzebują. Ja wiem ze macierzyństwo jest trudne ,sama czasami nie mam już cierpliwości i mam momenty że myślę w co ja się wpakowalam ,czy było mi to potrzebne ale po chwili wiem że kocham moje dzieci i bez nich byłoby źle. Podejrzewam że przechodzisz depresję tak jak ja kiedyś dlatego nie możesz odnaleźć uczuć do dzieci ( to nie jest tak że ich nie ma ) tylko niestety są głęboko bo Góra jest smutek ,złość, żal. Jak te emocje miną ( a w tym musisz j ty pomoc ) to uwierz świat będziesz widzieć w bardziej kolorowych barwach
 
„ Już po wszystkim. Dziecko jest już miesiąc na świecie …”.

No właśnie chyba nie jest po wszystkim, to dopiero początek 🙁 Bardzo Ci współczuje, nie mam pojęcia co przechodzisz, ale strasznie przykro czytało mi się Twój post (ten oraz poprzedni). Żal mi dzieci (niechcianych) i żal mi Ciebie (samotna, niezrozumiana, bezradna i zagubiona). Myśle co mogę Ci poradzić, ale wątpię, żeby psycholog nagle rozbudził w Tobie instynkt macierzyński, by rozpalił miłość w stosunku do Twoich dzieci…Pierwszy raz nie wiem co napisać. Brak wsparcia wśród najbliższych (partner, rodzina Twoja i jego) musi Ci bardzo doskwierać. Jesteś w tym wszystkim sama, ty i Twoje dzieci 😔 Tak bym chciała, żeby Ci się nagle życie o 180 stopni zmieniło…żebyś cieszyła się każdym dniem, kazda chwilą z dziećmi…żebyś zaznała jak to jest być w związku z odpowiedzialnym i wspierającym partnerem…
Masz przyjaciółkę? Osobę zaufaną i skłonną do pomocy Tobie na miejscu?
 
Ja bym raczej radziła: poproś kogoś o pomoc.
Mam nadzieję, że masz taką możliwość.
Mama, siostra? Kuzynka, przyjaciółka ?
Czytam : psycholog.
Psycholog to dodatkowy potrzebny czas, by wyjść, posiedzieć u niego, wrócić ... i co, z opóźnieniem zająć się tym czym się zajmujesz na co dzień ?
Tu jest potrzebna pomoc ale fizyczna.
Tobie potrzebny jest odpoczynek fizyczny, żeby móc posiedzieć, poleżeć, wyjść gdzieś sama na spacer, do fryzjera, do koleżanki na babskie pogaduchy.

Mężem musisz potrząsnąć, dać mu znać że to też jego dzieci i jego dom , a kobieta nie jest służącą tylko życiową partnerką.
Razem prowadzi się dom, razem wychowuje dzieci.

W niemal każdej rodzinie chłop chodzi do pracy. Mój mimo zmęczenia bo ma ciężką fizyczną robotę na 3 zmiany to znajduje czas żeby pomagać : posiedzi przy dziecku, poodkurza, posprząta po obiedzie.
Ale też było inaczej bo słyszałam , że w domu cały dzień jestem i nie mam czasu żeby powycierać? Ile trzeba czasu żeby pranie posprzątać ?
😶
I zbuntowałam się. Bo padałam na twarz bo bo w nocy niemal w ogóle nie spałam, a w dzień nie potrafię odsypiać.
Jak przez parę dni obiadu nie robiłam i prania nie zrobiłam i nagle bez czystej bielizny został to coś mu zaświtało.
Jak się parę razy konkretnie wydarłam - pierwszy raz w życiu - to oczy wywalił że coś się ze mna dzieje.
Waliłam tekstami, że młody idzie do żłobka a ja wracam do pracy, a jak zacznie łapać przeziębienia to tatuś będzie po l4 latał na opiekę.
Trochę to trwało bo chłop za 1razem nie załapie 🙄 Ale ... w końcu załapał że albo będzie w domu pomagał i robił swoje, albo sielanka się skończy.

Masz już starszaka, więc wiesz że z niemowlakiem całe akcje dopiero się zaczną : kolki nie kolki, ząbkowanie, skoki.

Życzę ci być z mężem się dogadała.
I byś znalazła jakąś kobiecą pomoc ❤
 
reklama
Mi też się wydaję, że oderwanie by pomogło. Czasem po prostu pomaga wyjście, ubranie sie w coś normalniejszego niż leginsy lub dres, umalowanie się. To się wydaje z boku mega głupie, ale wiecie jak mi pomogło jak moja mama została z małą, a ja pojechałam do sklepu zrobić zakupy razem z mężem "jak kiedyś"...

Ja myślę, że poproszenie kogoś o pomoc, wyspanie się i oderwanie itp. może trochę pomóc. Mi też pomaga jak posprzatam, bo czasami ten niemowlakowy chaos mnie dobija. No ale powoli, małymi kroczkami dostosowuje przestrzeń do tego nowego człowieka i jego gratów.

No i mąż... Ja bym walczyła, u mnie to się odbyło zaraz po ślubie więc teraz przy dziecku nie narzekam na brak pomocy. Może zamiast mówić "musisz mi więcej pomagać", " musisz zajmować sie dzieckiem i domem" to mu powiedz co ma zrobić doraźnie w tym momencie, np. popilnuj starszaka, odkurz itp. faceci potrzebują jasnych komunikatów. Mój mąż sam zawsze mówił, żebym mu mówiła wprost co ma zrobić, bo on nie zawsze wie co w danej chwili jest najważniejsze. I jasne chciałabym żeby czasem sam pomyślał i bardzo często tak jest, ale czasem ja muszę być tym bodźcem.
 
Do góry