reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ból i twardnienie brzucha, skracanie się szyjki macicy, skurcze

Ja dziś po obchodzie . Lekarz kazał dzwonić pielęgniarką do labolatorium jakie wyniki. Oczywiście okazało się ze do labolatorium dopiero wczoraj dotarła próbka, ale narazie nic się nie wyhodowano (24h). Pielęgniarka powiedziała,że to i tak o niczym nie świadczy. Jedyne co mnie martwi to,to że uplawy dalej żółte, gęste.... Wczoraj nawet z krwią.Już nie wiem o co chodzi... Mam polipa i nadzerke jednak to chyba nie powoduje aż takiego spustoszenia. Pamiętam,że na początku ciąży też tak miałam, a w posiewach z szyjki bakterie nie wyszły. Boję się założyć tego szwu, bo jak okaże się że bakterii nie ma w posiewie, a jednak są w szyjce to wtedy mogą być powikłania...
 
reklama
P86 - pytanie co jest gorsze, ewentualne powikłania przy czystym posiewie czy lejek...
Boje sie ze jeśli są bakterie, a w posiew wyjdzie "czysty" jakimś cudem to zrobią szew , a bakterie będą się panoszyć dalej i głębiej... myślicie ze po 24 h już coś by mogło wyjść jakby miało wyjść?
 
U mnie na kompletny posiew czekało się 6-7 dni. Wstępne wyniki były zwykle na 2-3 dzień. Ogólnie u mnie pierwszy szew założyli jeszcze zanim pozbyli się bakterii i dalej kontynuowali antybiotyk, który je wybił. Przy 1 mm szyjce nie mieli już innego wyboru raczej niż od razu zakładać.

Też jestem po obchodzie i lekarz, który go prowadził nie wiedział za wiele o tym co i jak ze mną i jakie zalecenia, bo „nie było go przy ostatnim badaniu”. Trochę niefajne z jego strony, ale ok… inny lekarz powiedział mu po informacjach ode mnie odnośnie szwu i sytuacji, że ordynator określiła mój pobyt jako „bliżej nieokreślony co do wypisu” chociaż mi wspomniała o 2 tygodniach. Generalnie drażni mnie to przeciąganie co 2 tygodnie o kolejne dwa tygodnie, bo wolałabym żeby od razu powiedzieli „będzie pani musiała zostać prawdopodobnie do końca”…
 
Alexis - nastaw się, że do 32/34 tc będziesz leżeć. Myślę, że trudno im przewidzieć sytuację i trochę się nie dziwię. Byłaś najtrudniejszym przypadkiem na oddziale, świetnie sobie radzisz, także głowa do góry.
 
Alexis - nastaw się, że do 32/34 tc będziesz leżeć. Myślę, że trudno im przewidzieć sytuację i trochę się nie dziwię. Byłaś najtrudniejszym przypadkiem na oddziale, świetnie sobie radzisz, także głowa do góry.
Ja się spodziewam, że gdzieś do tego czasu tam będę, oni pewnie też, ale zamiast mi mydlić oczy co dwa tygodnie przedłużając na kolejne dwa mogliby postawić sprawę jasno. Generalnie po takim przedłużaniu człowiek się tylko zastanawia czy przypadkiem nie jest gorzej tylko nic nie mówią i tak przedłużają dla pewności…

Ogarnęłam w końcu co z tej wspaniałej cukrzycowej diety wybija mi cukry w nocy… ten nieszczęsny nabiał, który dają. Niby kolacja jest po 17 a i tak wpływał na późniejsze wyrzuty. Wczoraj nie ruszyłam nic z nabiału z tego co dali i w nocy było 89-90, rano 82… niech spojrzą na to co przy cukrzycach ciążowych do jedzenia dają zanim wyskoczą z insuliną. Temat póki co ucichł. Oby nic się w tym zakresie nie zmieniło ❤️
 
Alexis - rozumiem, też wolę wiedzieć od razu, a nie robić sobie niepotrzebne nadzieje. Z drugiej strony może mają doświadczenie takie, że pacjentki się załamują jak słyszą o takim długim odcinku czasu?
 
Alexis - rozumiem, też wolę wiedzieć od razu, a nie robić sobie niepotrzebne nadzieje. Z drugiej strony może mają doświadczenie takie, że pacjentki się załamują jak słyszą o takim długim odcinku czasu?
Załamać to się można leżąc tutaj i słuchając wywodów lekarza bez odrobiny empatii, którego częściej widuję na obchodach niż P. Ordynator. Z mojej perspektywy lepsza jednorazowa załamka na początku niż permanentne rozczarowanie co dwa tygodnie z tego samego powodu.
Mnie najbardziej w tym drażni fakt, że mojemu mężowi, który widzi jak psychicznie ze mną coraz gorzej przez zmęczenie, słuchanie o różnych nieciekawych przypadkach, oglądanie kobitek w zaawansowanej ciąży, które przyszły na wywołanie porodu, gdzie ja walczę o każdy dodatkowy dzień, muszę za każdym razem mówić, że jeszcze kolejne dwa tygodnie. Staram się nie pokazywać, że jest mi ciężko, ale z tygodnia na tydzień jest coraz gorzej a on to niestety i tak widzi. Pomijam już fakt, że jak przychodzi to mówi jak to wychudłam (na tym jedzeniu nie ma co się dziwić). Oby tylko malutki rósł, reszta nie ma dla mnie znaczenia…

I nie jestem odosobnionym przypadkiem, któremu mówią o wypisie do domu i nagle okazuje się, że zostaje się do końca - jedna dziewczyna miała być wypisana w dzień mojego przyjęcia, wrócić za dwa tygodnie i zostać kolejne dwa do porodu (planowali CC). Z tego co wiem dalej leży, do domu nie wyszła i cesarki jeszcze nie miała.

A jak tam się sprawy mają u Ciebie? ❤️
 
Alexis - ech :( przykro mi, że przez to przechodzisz... Wielu lekarzy zapomina o empatii, a tak nie powinno być. Zwłaszcza na takim oddziale.

U mnie bez zmian. Wg OM jutro 40+0, ale owulacja na bank była wcześniej. Jest mi dziś ciężko, bo zmęczenie dopadło, przeziębienie. Dzieci bardzo kiepsko się zachowywały / zachowują i mam wewnętrzną potrzebę otulenia się, zadbania o siebie w tym wszystkim. I się nie udaje. Dużo daję z siebie innym, głównie dzieciom, domowi. Jestem tym zmęczona.
 
reklama
Do góry