10 godzin... To ja dziękuję niech mąż rodzi.
Serio to dziś wyobrażałam sobie scenariusz. Mam w planie siedzieć maksymalnie długo w domu. We własnej wannie obok własnego Mężczyzny (inny też może być, dodatkowo. Żart).
I dopiero że skurczami co 3 min jechać.
Boję się tylko, że będą mnie chcieli przyjąć na oddział przed badaniem (wirus im ryje mózgi). Wolę na izbie mieć ktg i jeżeli nie ma rozwarcia odpowiedniego to chciałabym wrócić do domu lub pochodzić przed szpitalem z mężem. Nawet wyć z bólu, ale przy nim. Partnera wpuszczają u nas teraz dopiero przy maksymalnym rozwarciu i dopiero biorą rodzące na salę porodową. Chyba szantaż emocjonalny, że mają wpuścić mojego męża bo urodzę w poczekalni izby nic nie da... Myślę o wszystkim ponieważ Tata dostał namiar na szefa anestezjologów z tego creepy szpitala. Można jakoś się z nim dogadać wtedy może inaczej na mnie spojrzą.
Serio to dziś wyobrażałam sobie scenariusz. Mam w planie siedzieć maksymalnie długo w domu. We własnej wannie obok własnego Mężczyzny (inny też może być, dodatkowo. Żart).
I dopiero że skurczami co 3 min jechać.
Boję się tylko, że będą mnie chcieli przyjąć na oddział przed badaniem (wirus im ryje mózgi). Wolę na izbie mieć ktg i jeżeli nie ma rozwarcia odpowiedniego to chciałabym wrócić do domu lub pochodzić przed szpitalem z mężem. Nawet wyć z bólu, ale przy nim. Partnera wpuszczają u nas teraz dopiero przy maksymalnym rozwarciu i dopiero biorą rodzące na salę porodową. Chyba szantaż emocjonalny, że mają wpuścić mojego męża bo urodzę w poczekalni izby nic nie da... Myślę o wszystkim ponieważ Tata dostał namiar na szefa anestezjologów z tego creepy szpitala. Można jakoś się z nim dogadać wtedy może inaczej na mnie spojrzą.