Szyjka chyba lubi być przewrotna, najpierw się skraca, rozwiera itp a jak kobieta dociągnie do bezpiecznego terminu i jest gotowa, to cisza... Ja mam dzisiaj 35+2, trochę mam nadzieję że zostało do porodu, ale już powoli zaczynam wracać do żywych, wczoraj farba na włosy, by wyglądać jak człowiek, paznokcie i trochę drobnych porządków i od razu psychika lepiej funkcjonuje. Dzisiaj zebrałam swój majdan z salonu, bo tam leżałam gdyż jakoś wygodniej mi było, i wracam do sypialni, tylko mąż się jakoś nie cieszy
, jutro wizyta więc zobaczymy co mi lekarz powie, ale pamiętam jak mówił że komfort będziemy mieli w 35 tyg, także mam nadzieję że tragedii nie ma, najwyżej wyląduje na porodówce, choć cały czas mam nadzieję na min. 37 tydz, głównie ze względu na dziecko. Mam taki wewnętrzny żal, że tak naprawdę nie mogłam w pełni cieszyć się tym czasem, bo każdy dzień pełen obaw i nerwów, oby końcówka była łaskawa dla nas