Cześć dziewczyny.
Wizyta u lekarza dopiero za 2 dni, a ja zaczynam świrować dlatego pytam tutaj, czy któraś z Was doświadczyła lub słyszała o bardzo wysokim poziomie antyTPO we wczesnej ciąży. Jakieś 7 lat temu miałam lekkie zapalenie tarczycy - wówczas lekarz zdecydował, że nie będzie mnie "faszerował" hormonami, a jedynie zalecił comiesięczną kontrolę na USG. Rzeczywiście po kilku miesiącach zapalenie samoistnie się wyciszyło. Dodam, że nie miałam wówczas żadnych objawów chorej tarczycy.
Z obliczeń wynika, że obecnie jestem w 3tc+6dc. Dwie wyraźne kreski zobaczyłam na teście już na dwa dni przed spodziewaną @, która miała nastąpić wczoraj. Jedyne co się pojawiło to chwilowe plamienie, którego pewnie nawet bym nie zauwałyła, gdybym się dokładnie nie przypatrywała za każdym pójściem siku. Dzisiaj powtrórzyłam test - dwie mocne kreski pokazały się w pół minuty.
Wyniki TSH, FT3 i FT4 na dwa miesiące przed ciążą prawidłowe, w normie, ale antyTPO wysoko za normą. Endokrynolog stwierdziła, że nie daje leków, bo mimo wysokiego poziomu przeciwciał, USG nie wykazuje żadnych nieprawidłowości, tarczyca działa jak powinna. Poźniej kazano mi odpuścić już antyTPO i badać tylko TSH i FT4 - wszystko było okej. Miesiąc temu byłam u ginekologa, żeby sprawdzić swój stan. Lekarz powiedział mi, że wszystko jest w porządku, ale przy takiej kapryśnej tarczycy będę mieć duże problemy z zajściem w ciąże. Jak się okazało, wszystko "zaskoczyło" już w pierwszym cyklu starań. Wczoraj poszłam zbadać betę i coś mnie podkusiło, żeby zrobić też antyTPO. No i jestem załamana. Norma wynosi 34, podczas gdy mój wynik to aż 364!!! Beta również jest dość wysoka, bo wynosi 763 co według normy pasuje bardziej na przełom 4/5 tygodnia, a nie końcówkę 3 i też mnie to martwi.
Z tego co wiem, przy wysokim antyTPO ryzyko utraty ciąży w pierwszym trymestrze jest bardzo duże :-( Czy któraś z Was ma jakieś doświadczenia z podobnymi wynikami podczas ciąży, którymi mogłaby się ze mną podzielić? Staram się nie tracić optymizmu, ale tudno mi przestać się martwić - tak bardzo mi zależy :-((((
Wizyta u lekarza dopiero za 2 dni, a ja zaczynam świrować dlatego pytam tutaj, czy któraś z Was doświadczyła lub słyszała o bardzo wysokim poziomie antyTPO we wczesnej ciąży. Jakieś 7 lat temu miałam lekkie zapalenie tarczycy - wówczas lekarz zdecydował, że nie będzie mnie "faszerował" hormonami, a jedynie zalecił comiesięczną kontrolę na USG. Rzeczywiście po kilku miesiącach zapalenie samoistnie się wyciszyło. Dodam, że nie miałam wówczas żadnych objawów chorej tarczycy.
Z obliczeń wynika, że obecnie jestem w 3tc+6dc. Dwie wyraźne kreski zobaczyłam na teście już na dwa dni przed spodziewaną @, która miała nastąpić wczoraj. Jedyne co się pojawiło to chwilowe plamienie, którego pewnie nawet bym nie zauwałyła, gdybym się dokładnie nie przypatrywała za każdym pójściem siku. Dzisiaj powtrórzyłam test - dwie mocne kreski pokazały się w pół minuty.
Wyniki TSH, FT3 i FT4 na dwa miesiące przed ciążą prawidłowe, w normie, ale antyTPO wysoko za normą. Endokrynolog stwierdziła, że nie daje leków, bo mimo wysokiego poziomu przeciwciał, USG nie wykazuje żadnych nieprawidłowości, tarczyca działa jak powinna. Poźniej kazano mi odpuścić już antyTPO i badać tylko TSH i FT4 - wszystko było okej. Miesiąc temu byłam u ginekologa, żeby sprawdzić swój stan. Lekarz powiedział mi, że wszystko jest w porządku, ale przy takiej kapryśnej tarczycy będę mieć duże problemy z zajściem w ciąże. Jak się okazało, wszystko "zaskoczyło" już w pierwszym cyklu starań. Wczoraj poszłam zbadać betę i coś mnie podkusiło, żeby zrobić też antyTPO. No i jestem załamana. Norma wynosi 34, podczas gdy mój wynik to aż 364!!! Beta również jest dość wysoka, bo wynosi 763 co według normy pasuje bardziej na przełom 4/5 tygodnia, a nie końcówkę 3 i też mnie to martwi.
Z tego co wiem, przy wysokim antyTPO ryzyko utraty ciąży w pierwszym trymestrze jest bardzo duże :-( Czy któraś z Was ma jakieś doświadczenia z podobnymi wynikami podczas ciąży, którymi mogłaby się ze mną podzielić? Staram się nie tracić optymizmu, ale tudno mi przestać się martwić - tak bardzo mi zależy :-((((